Reklama

Kozacy i badziewiacy. Fernan Lopez to prowokacja

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

09 marca 2021, 14:19 • 5 min czytania 7 komentarzy

Jesteś Hiszpanem. Masz na nazwisko Lopez. Imię Fernan też brzmi obiecująco. Nie masz nadwagi, nie jesteś chucherkiem, nawet wyglądasz jakbyś umiał grać w piłkę. Wychowałeś się w Celcie Vigo, trenowałeś u Luisa Enrique, solidnie pograłeś w trzeciej lidze hiszpańskiej, w Azerbejdżanie też było w porządku. Naprawdę mogłeś sprawdzić się w Polsce. Przecież wielu podobnym profilem do ciebie wyszło w Ekstraklasie. No, na tyle byłoby z samego wrażenia. Fernan Lopez zapowiada się na kolejny olbrzymi niewypał transferowy Jagiellonii. Czasami wręcz czekamy, aż mecz z jego udziałem zostanie przerwany, a na boisko wtargnie hiszpańskojęzyczna ekipa telewizyjna i ogłosi, że to wszystko była jedna wielka prowokacja, a my daliśmy się zrobić w trąbę. 

Kozacy i badziewiacy. Fernan Lopez to prowokacja

Badziewiacy

Głupia sprawa z tym Lopezem. Do tej pory rozegrał siedem spotkań, za które mogliśmy wystawić mu notę i trzeci raz znalazł się w jedenastce Badziewiaków. Tylko raz zaprezentował się znośnie – tydzień temu z Piastem. Poza tym nie da się na niego patrzeć. Z Zagłębiem Lubin – klasycznie – wypadł tragicznie. Pal licho, że na tle Starzyńskiego, Żubrowskiego i Poręby wyglądał jak dziecko we mgle. Już nieważne, że wyróżniła go tylko żółta kartka otrzymana pod koniec pierwszej połowy i fatalne pudło w bardzo dobrej sytuacji w polu karnym Dominika Hładuna. Najbardziej kłuł w oczy fakt, że Lopez nie wyglądał, jakby specjalnie zależało mu na pokazaniu się z jakiejś ciekawszej strony w obliczu problemów kadrowych swojej drużyny. A przecież miał szansę, żeby udowodnić swoją jakość, bo wcześniej przeważnie pełnił rolę rezerwowego.

I niby zawsze może się wykpić, że nie miał z kim ciągnąć ofensywy, bo mając wokół siebie Twardka, Wdowika i Bortniczuka niełatwo czynić cuda, ale umówmy się, że to byłby kijowy argument. Mógł zadziałać przecież element kontrastu i nikt nie miałby pretensji. Ale tak się nie stało. Nawet Twardek zaprezentował się przy nim jak całkiem poważny grajek, co samo w sobie brzmi jak absurdalny oksymoron. Dużo mówią też noty Hiszpana. Średnia Lopeza wynosi 2,86. W całej Jadze gorzej oceniany przez nas jest tylko Bartosz Bida, ale on też znacznie rzadziej dostaje szanse. Totalna kompromitacja. I co gorsza, nie zanosi się, żeby ktoś oświecił nas wszystkich, że to tylko prowokacja.

Ofensywę, choć chyba to słowo należałoby ująć w ładnym cudzysłowie, jedenastki Badziewiaków uzupełniają autorzy spektakularnych pudeł.

Reklama

Łukasz Zjawiński i Maciej Jankowski spartolili swoje setki z Piastem. I żadnym usprawiedliwień dla obu napastników Stali jest dzień konia Frantiska Placha. Pierwszy powinien trafić z trzech metrów, drugi głową z najbliższej odległości. No chyba, że tak bardzo chcą spaść do I ligi. Jest też Alex Sobczyk. Autor memowego obrazka sezonu. Z Wisłą tak zaplątał się w tysiącprocentowej sytuacji, że zamiast walnąć gola na pustą bramkę, jeszcze się przewrócił i dotknął piłkę ręką.

Chuca to stały bywalec Badziewiaków. W swoim ekstraklasowym debiucie Marco Tulio chyba zapomniał, że na boisku liczą się piłkarskie umiejętności, a nie wiązanie krawatów na treningach. Zoran Arsenić pokazał, dlaczego Jagiellonia bez żalu oddała go do Rakowa. David Tijanić dalej nie potrafi odnaleźć rytmu z jesieni. Alanowi Urydze przydarzył się pojedynczy gorszy mecz. A Krzysztof Kamiński zawinił przy obu bramkach dla Warty Poznań, czym niespodziewanie wysunął się na niezbyt prestiżowe czoło bramkarzy trafiających do Badziewiaków. Inna sprawa, że ma swoje problemy, przeżywa gorszy moment, więc nie zamierzamy po nim jeździć. To solidny golkiper, jeszcze się odkręci.

Kozacy

Pierwszy raz w jedenastce Kozaków zagościł Makana Baku. Potrzebował na to trzech meczów w Ekstraklasie. Z Lechem zaliczył asystę, z Wisłą Płock strzelił dwie bramki, czym mocno przyczynił się do tego, że Warta znacznie przybliżyła się do utrzymania. Na tle nowych klubowych kolegów Baku wyróżnia się czysto piłkarsko. Widać jakość. Sporo widzi, nie jest samolubny, umie kiwnąć i znaleźć się w polu karnym. Takiego gościa potrzebowała ekipa Piotra Tworka. Baku wnosi świeżość do nieco ograniczonej talentem i umiejętnościami ofensywy poznańskiej ekipy. Niemiec przez większość spotkania może nie być najaktywniejszy na murawie, może odstawać w obronie i wyglądać jak element obcy, ale kiedy ma piłkę – robi konkretną robotę. Z Wisłą Płock mógł mieć jeszcze asystę, gdy automatycznie po przejęciu piłki dograł do przodu do Mateusza Kuzimskiego, ale ten niecelnie huknął z dystansu.

Będą mieli z niego w Warcie pożytek.

Dalej niedoceniany jest Kamil Biliński. Jeśli Podbeskidzie się utrzyma, chłop będzie jednym z największych bohaterów tego projektu. Z Lechią strzelił na wagę ultraważnego punktu. To typ napastnika skoncentrowanego na strzelaniu goli. Jakkolwiek banalnie to brzmi. Doskonale było to widać przy trafieniu z tej kolejki. Biegł z piłką tyłem do bramki Kuciaka. Zanosiło się na to, że będzie szukał podania, ale w pewnym momencie coś go tknęło, odwrócił się i nie kalkulował – przymierzył, huknął, dał remis. Jest – ex aequo z Jakubem Świerczokiem – najskuteczniejszym polskim zawodnikiem w lidze. Szacun.

Reklama

Top of top tej kolejki Ekstraklasy jest oczywiście Frantisek Plach. To prawdopodobnie najlepszy bramkarski występ tego sezonu. Słowak wyczyniał cuda. Wyciągał setki. Parady przy próbach Getingera, Prokicia, Zjawińskiego i Jankowskiego to klasa światowa. Tym większe uznanie dla Aleksandra Kolewa, że udało mu się w tym meczu Placha pokonać. Bułgar do gola powinien dołożyć jeszcze asystę, ale jego podanie koncertowo zmarnował Mateusz Mak.

W Kozakach jest też miejsca dla dwóch architektów i mózgów swoich drużyn. Filip Starzyński pokazał, że umie nie tylko myśleć, ale i biegać na boisku w meczu z Jagiellonią, a Pedro Tiba drugą kolejką z rzędu poprowadził Lecha do zwycięstwa – tydzień temu z Wartą (gol i asysta), teraz z Pogonią (asysta). Czyżby w przypadku Starzyńskiego wracała forma z poprzedniego sezonu, a w przypadku Tiby z jesieni? Oj, nie obrazilibyśmy się: im więcej takich piłkarzy w sztosie, tym lepiej dla tej ligi.

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

55-latek zatrzymany. Ukrywał się jako bramkarka pierwszoligowego klubu kobiecego

Bartosz Lodko
0
55-latek zatrzymany. Ukrywał się jako bramkarka pierwszoligowego klubu kobiecego
Ekstraklasa

Mazur: Podolski nie przesądził wyborach, ale w mediach to on jest zwycięzcą [WYWIAD]

Jakub Białek
0
Mazur: Podolski nie przesądził wyborach, ale w mediach to on jest zwycięzcą [WYWIAD]
Ekstraklasa

Urban o Jagiellonii: Jeżeli nie wykorzysta szansy, będzie tego żałować przez dziesięciolecia

Bartosz Lodko
1
Urban o Jagiellonii: Jeżeli nie wykorzysta szansy, będzie tego żałować przez dziesięciolecia
Ekstraklasa

Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty

Bartosz Lodko
1
Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty

Kozacy i badziewiacy

Ekstraklasa

Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Białek
17
Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Komentarze

7 komentarzy

Loading...