Były w meczu Legii z Piastem złe emocje, znów pojawiły się kontrowersje sędziowskie, znów oglądaliśmy kolejną odsłonę serialu „Polowanie na Luquinhasa”. Ale był i bardzo fajny, normalny, pozytywny ludzki gest. Gerard Badia podnoszący Artema Szabanowa z boiska.
Czy Ukrainiec mógł czuć się podłamany? Oczywiście, że tak. Zaliczył całkiem niezłe wejście do nowego klubu, został obdarzony zaufaniem, a jego wpadka przekreśliła szanse legionistów na podwójną koronę. Po meczu, gdy wszyscy zeszli już do szatni, wyłożył się na murawie i nie chciał się z niej podnosić.
Zauważył to Gerard Badia, który – jak wszyscy – kierował się już w kierunku szatni. I przetruchtał pół boiska tylko po to, by podnieść swojego rywala, dodając mu otuchy. Niby to niepozorny obrazek, ale pokazuje on, jak pozytywnym facetem jest Badia. Niby nie zrobił nic wielkiego, ale mógł przecież mieć wywalone i skoczyć pod prysznic.
Znamy Hiszpana doskonale – niewielu jest w tej lidze tak oddanych gości, jak on. Kilka miesięcy temu przejechał się zresztą po swoich kolegach sugerując, że zależy im w życiu tylko na jak najwyższych kontraktach. Gdyby tylko każdy piłkarz miał taką mentalność jak Badia…