Reklama

Do trzech razy sztuka. Trójmiasto w końcu sprostało Puszczy

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2021, 20:27 • 3 min czytania 4 komentarze

Puszcza Niepołomice w Pucharze Polski dorobiła się miana drużyny niewygodnej, a może nawet “pogromców”. Za kadencji Tomasza Tułacza, która trwa od 2015 roku, skromny pierwszoligowiec już trzeci raz zameldował się w ćwierćfinale tych rozgrywek, na rozkładzie mając między innymi takie firmy jak Korona Kielce (ekstraklasowa), Lechia Gdańsk (dwukrotnie) czy Wisła Płock. W tym sezonie los chciał, że miały okazje przekonać się o tym głównie drużyny z Trójmiasta. I o ile Jaguar Gdańsk, czyli ekipa z IV ligi, to nie będzie wspominana wygrana, o tyle ogranie tej Lechii to już spory wyczyn. Dziś pomścić sąsiadów mogła Arka Gdynia. I zrobiła to w takim stylu, jakby ich honor był dla niej bardzo ważny (choć oczywiście nie jest). 

Do trzech razy sztuka. Trójmiasto w końcu sprostało Puszczy

Było to dla nas pewne zaskoczenie. Jasne, Arka nie zaczęła rozgrywek źle. Poradziła sobie z Górnikiem Łęczna w Pucharze Polski, a to przecież drużyna będącą w tabeli pierwszej ligi nieco wyżej. Dała radę z GKS-em Jastrzębie w meczu zaplecza, choć pojawiły się kontrowersje przy jedynym golu, a i rywal był tego dnia generalnie dysponowany trochę lepiej. Do tego doszło kilka zmian w składzie. Dariusz Marzec posadził na ławce Daniela Kajzera (bohatera meczu ligowego) czy Christiana Alemana, zabrakło Kasperkiewicza, a z placu z kontuzją szybko musiał zejść Marcjanik, lider defensywy.

A mimo to gdynianie narzucili Puszczy swoje warunki i sukcesywnie, krok po kroku realizowali plan pod tytułem “półfinał Pucharu Polski”.

Drżeć o jego powodzenie musieli w zasadzie tylko przy stanie o-o, kiedy niepołomiczanie starali się groźnie kontrować (szczególnie mogła się podobać akcja Górskiego) i po tym, jak w samej końcówce pierwszej połowy wyrównanie po rzucie karnym dał gospodarzom Stefanik. Ale już na początku drugiej części gr szybko okazało się, kto przejmie inicjatywę i prawdopodobnie wygra to spotkanie.

Na wyróżnienie na pewno zasługuje postawa Marcusa da Silvy. Stary człowiek a może… wciąż naprawdę wiele dać Arce. No, uśmiechamy się pod nosem, jak przypomnimy sobie, że Zbigniew Smółka skreślał go już jakiś czas temu tak wyraźnie, że mówił, iż wolałby wystawiać na skrzydle Michaela Olczyka. W lidze pewnie głównie będzie rezerwowym, ale raczej takim, który nie zawiedzie, gdy trzeba będzie coś dać. Dziś naharował się za dwóch. Zaliczył asystę przy golu Żebrowskiego, który otworzył wynik (całkiem ładnym strzałem), a potem jeszcze sam dorzucił dwa trafienia, jedno z rzutu karnego. Zdarzało mu się też efektownie zabawić z rywalami. Gdyby to była Ekstraklasa, spokojnie poleciałaby nota osiem.

Reklama

Dzieła zniszczenia dopełnili Maciej Rosołek i Luis Valcarce. Obaj trafili do Gdyni zimą i wszystko wskazuje na to, że dużo dadzą Arce w walce o powrót do elity. Wypożyczony z Legii piłkarz na razie regularnie asystuje bądź strzela, a grający na lewym wahadle Hiszpan wygląda na niezłego dzika w ofensywie. Jasne, w tyłach zdarza mu się przysnąć i spóźnić (dziś to on sprokurował karnego dla Puszczy), ale smykała do gry w ofensywie na pewno wyróżnia go spośród pierwszoligowców.

Rozmiary porażki Puszczy w ostatniej minucie jeszcze zmniejszył Cikos, ale przegrana 2-5 to i tak pewnie bolesna sprawa. Starali się, walczyli podopieczni Tomasza Tułacza, może w pewnym momencie zabrakło im trochę szczęścia (Kobylak miał na rękach karnego Marcusa), ale dziś zdecydowała jakość piłkarska, która była po stronie Arki.

Puszcza Niepołomice – Arka Gdynia 2-5

Stefanik 45’+2, Cikos 90’+5 – Żebrowski 37′, Rosołek 53′, Da Silva 71′ i 88′, Valcarce 90’+4

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...