Reklama

Cracovia puka w dno. Zagłębie – reaktywacja

redakcja

Autor:redakcja

28 lutego 2021, 18:12 • 5 min czytania 33 komentarzy

Cztery stracone gole. Dwie czerwone kartki. Zmarnowany rzut karny. Pierwszy celny strzał dopiero w drugiej połowie. Głównym kreatorem gry – obrońca rywala. Cracovia postawiła sobie najwyraźniej za cel przekonać największych niedowiarków: hej, jesteśmy w stanie spaść. Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Jej dzisiejszy występ był kompromitacją, a przecież Miedziowi też mieli przed tym meczem swoje problemy. Dopiero dziś wygrali pierwsze wiosenne starcie.

Cracovia puka w dno. Zagłębie – reaktywacja

Już od pierwszych minut widać było w Zagłębiu pewien pozytywny luz, umiejętność wymienienia – niebywałe! – trzech podań z pomysłem, do tego zdolność sprytnego poklepania na połowie rywala. Piłkarze Cracovii wyglądali, jakby byli w ciężkim szoku, że tak można, że to w przepisach jest dozwolone.

Zagłębie szybko zaczęło testować refleks Niemczyckiego, pachniało golem, ale przyznamy: nie takim. Szysz uderzył bowiem nożycami jak z Tsubasy. Tu się zgadzało wszystko. Widzimy czasem przewrotki w lidze, które są jakieś takie trochę łamane, no ale jednak – uderzenie przewrotką. Natomiast tutaj… Stadiony świata. Siła, koordynacja. Niemczycki nawet nie zdążył zareagować. Inna sprawa ile Pasy zostawiły Szyszowi miejsca przy kornerze.

O Szyszu powiedzieć należy, że OK, kapitalny gol kapitalnym golem. Ale on poza tym grał dzisiaj naprawdę znakomite spotkanie. Czasem tak bywa, że ktoś zrobi akrobację czy inną świetną akcję, i to przykrywa resztę jego występu. A Szysz uruchamiał partnerów podaniami, mnóstwo widział, cały czas był pod prądem.

Reklama

Cracovia miała potężne problemy w płynności grania. Jak wychodzili z jakąś kontrą, to zamiast zagrania w tempo prosta strata. Udało im się jednak odpowiedzieć na trafienie Szysza jedną składną akcją, gdzie po rozegraniu Pika z Rapą ostatecznie Hanca obił poprzeczkę. Ale to jednak były wyjątki. Raczej bardziej o grze Cracovii świadczyła prosta strata Rapy na własnej połowie czy żenujący rzut wolny Loshaja.

A jednak Pasy wyrównały, choć nie oddały nawet celnego strzału. Zwykła laga Loshaja w pole karne, a tam supersnajper Simić doszedł do głosu. Nie miał nikogo wokół siebie, wystawił kolano i wpakował piłkę do siatki. Remis za darmo. Simić to trochę zagadka. Ma mecze, kiedy jest najlepszym obrońcą Zagłębia, umie się znaleźć w szesnastce przeciwnika. Ale też zdarzają mu się takie kiksy, że ręce opadają.

Cracovia nie skorzystała z prezentu od Simicia i dalej grała miernie. Zdarzały się sytuacje symboliczne: Hanca próbuje z dystansu, a w praktyce poluje na przelatujące nad trybuną ptaki. Z kolei Starzyński strzela z dystansu i wychodzi bomba, która realnie sprawdza Niemczyckiego. Przed przerwą, zasłużenie, Zagłębie ukłuło po raz drugi, w dodatku po pięknej, błyskawicznej kontrze. Cracovia była pod polem karnym Zagłębia, ale tam wyłuskana piłka, pożyteczna zastawka Podlińskiego, a dalej Drazić napędza akcję. Dogranie do Szysza na skrzydło, ten pasówką i wszystko ze środka pola karnego kończy potężnym uderzeniem z pierwszej piłki Starzyński. Technika tego uderzenia – top. Tempo akcji – top. I tylko gracze Pasów dzielili się na dwa rodzaje – tych, którzy nie wrócili, a także tych, którzy wrócili, ale nic to nie zmieniło. Starzyński to naprawdę nie jest jakiś sprinter, a mimo to zdołał sprawić, by Loshaj w tej akcji wyglądał prawie jak wczasowicz.

W przerwie Probierz postanowił wprowadzić Alvareza za Marqueza, ale niewiele to zmieniło. Dalej to Zagłębie lepiej kleiło akcje, potrafiło po prostu rozklepać defensywę Cracovii. Po jednej z takich akcji Marciniak uznał, że Pik faulował Podlińskiego w polu karnym. Dał też za to Pikowi drugą żółtą kartkę, a karnego wykorzystał Starzyński.

I paradoksalnie, przy stanie 1:3, przy grze w dziesiątkę, Cracovia zanotowała jedyny przyzwoity fragment w tym meczu. Może pomogły zmiany, bo weszli Piszczek, Kosecki, Sadiković, a na pewno żaden z nich poziomu gry Cracovii nie zaniżył (inna sprawa, że poprzeczka nie była nigdzie zawieszona, a leżała na ziemi). Ale gdzieś spróbowali szarpnąć, powalczyć. W jednej z takich akcji aktywny Podliński jednak przedobrzył, faulując van Amersfoorta na linii pola karnego. Holender za chwilę potwierdził zasadę, według której faulowany nie powinien wykonywać jedenastki. Dalej było 1:3.

Reklama

Ale od czego jest Lorenzo Simić, główny rozgrywający Cracovii? Tym razem zachował się gamoniowato po wrzutce z rzutu rożnego. Piłka tak się od niego odbiła, że Piszczkowi pozostało tylko ją dobić z bliska. Cracovia złapała kontakt, próbował technicznie Rapa – jeszcze gdzieś tam mogła zaświtać nadzieja na coś więcej.

Ale tylko na chwilę. Bo trzeba powiedzieć jasno, że ten moment mobilizacji nie może zakłamać prawdy o meczu. A prawda jest taka, że Zagłębie było dzisiaj o klasę lepsze. W końcu spokojną końcówkę zapewniła wrzutka Starzyńskiego i dobry finisz Simica. Chorwat miał dzisiaj mecz prawie kompletny – brakowało mu tylko jakiejś czerwonej kartki i asysty raboną.

Jeszcze przed końcem meczu zdążył wylecieć Rocha, który zaliczył debiut marzenie. Kretyński wślizg w Szysza, drugie żółtko i zjazd do bazy. Jak Pasy mają tak się wzmacniać, jak to są ich transfery ratunkowe, to naprawdę kibice tego klubu mogą się bać o ligowy byt. Bo i tak to wygląda. Można cały czas podkreślać, że ten czy tamten potrafi grać. Że ten potencjał, przy jednym spadającym zespole, jest w Cracovii duży. No ale jak tu dyskutować z oczywistym faktem, że Cracovia na ten moment gra beznadziejnie w piłkę? A ostatecznie to decyduje o tym, kto się utrzymuje, a kto nie.

Zagłębie? Znowu można się zastanawiać, gdzie by mogło być, gdyby miało chociaż tak pożytecznego napastnika jak Podliński dzisiaj. W formie Szysza były wahania, ale zdarzały się też konkretne zwyżki – dzisiaj pokazał ile ma potencjału. Cieszy też, że Starzyński zagrał jak za najlepszych lat. To nie jest stary piłkarz, może Sevela zagrał mu na ambicji i teraz Figo odpali. Miedziowi wygrali pierwszy mecz tej wiosny, wygrali efektownie.

Mogą znowu, przy tak spłaszczonej tabeli, zerkać w górę zamiast w dół, bo taka jest ta liga.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Mioduski zdradził, ile wydał na Legię. “To ponad sto milionów złotych”

Szymon Piórek
17
Mioduski zdradził, ile wydał na Legię. “To ponad sto milionów złotych”

Komentarze

33 komentarzy

Loading...