Który to już raz w tym sezonie mówimy, że Piotr Zieliński staje na wysokości zadania? No, przynajmniej kilka razy w ostatnich miesiącach tak się zdarzyło. Jasne, dla samego Napoli ten wieczór nie był zbyt szczęśliwy, ale polski pomocnik może być ze swojej postawy zadowolony. To samo może czuć kilka ekip, które zdobyły już awans do dalszej fazy turnieju. Szczególnie Molde, które sprawiło niemałą sensację. Norweski klub zrobił coś, czego nie był w stanie dokonać nikt inny w XXI wieku z ich kraju.
Liczby Piotra Zielińskiego z całego sezonu po dzisiejszym meczu z Granadą: siedem bramek, pięć asyst. Co nam to mówi? Patrząc na suche statystyki, ‘Zielu” rozgrywa najlepszy sezon w swojej karierze. 12 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej miał tylko w pierwszym sezonie w barwach Napoli, a przecież przed nim jeszcze szmat czasu, żeby dośrubować życiówkę. Jeszcze kilka lat temu mówiliśmy, że co to za pomocnik bez bramek czy asyst. Jak widać, trzeba było dać mu trochę czasu. Teoria o późniejszym dojrzewaniu piłkarskim mogła okazać się prawdziwa.
Nie dość, że “Zielu” dołożył kolejną sztukę do kolekcji, to jeszcze znów zrobił to w sposób naprawdę warty uwagi. Nie mówimy o byle jakim strzale w prostej sytuacji, a ładnym uderzeniu z dystansu po fajnej akcji indywidualnej. Polak odebrał piłkę w środkowej części boiska, pociągnął do punktu przed polem karnym, złamał akcję na lewą nogę i pokazał klasę. Posłał strzał nie do obrony. Zobaczyliśmy jego znak firmowy.
Zobaczyliśmy magię.
Obrońcy Granady byli w szoku, bo mecz ledwo się zaczął. Hiszpanie mieli o tyle komfortową sytuację, że spotkanie u siebie wygrali 2:0. Mieli spokój. I jak się okazało, ten fakt wystarczył, żeby przyczaić się na rywala i uderzyć w odpowiednim momencie. Za pierwszym razem się nie udało, Granada strzeliła bramkę ze spalonego. Ale już za drugim podejściem marzenia o awansie Zieliński i spółka musieli już wyrzucić do kosza. Kiedy Montoro załadował gola z główki na 1:1, Napoli stanęło przed niemal niemożliwym do sprostania wyzwaniem. Strzelić trzy, nie stracić żadnej.
Jak można było się domyśleć, Włosi broni nie złożyli. W drugiej połowie trafił do siatki Fabian Ruiz, Napoli poczuło krew. Granada zaś musiała uprawiać obronę Częstochowy, kiedy jej rywale raz po raz nękali ich w polu karnym. Wiele mówi fakt, że goście nie oddali ani jednego celnego strzału po zmianie stron. Napoli – 16 uderzeń, siedem rzutów różnych. Niestety dla naszego reprezentanta tak dużych strat nie udało się odrobić. Granada była niezwykle ofiarna w defensywie, oj, należą się brawa, choć dopisało jej też szczęście.
Czy do dalszej fazy Ligi Europejskiej przeszła drużyna na papierze lepsza? No, tego byśmy nie powiedzieli.
Napoli – Granada 2:1 (1:1)
Zieliński 3′, Ruiz 59′ – Montoro 25′
Co ciekawego działo się w innych meczach o 19?
Działo się naprawdę sporo. Choćby w meczu Arsenalu z Benficą, gdzie trudno było przewidzieć końcowy wynik aż do 87. minuty. Wtedy dublet skompletował Aubameyang, któremu VAR zabrał hattricka. Nie nazwisko Gabończyka zbierze jednak największe pochwały. Będzie to 19-letni Bukayo Saka, który dorobił się dzisiaj dwóch asyst. Robił świetną robotę na prawym skrzydle, dograł kilka ciekawych piłek, po których Arsenal mógł zdobyć zdecydowanie większą przewagę. To taki piłkarz, którego lubimy określać mianem “gamechanger”. Jak na nastolatka, ma naprawdę kozackie liczby i nie będzie herezją stwierdzenie, że to przez dużą część sezonu najlepszy piłkarz “Kanonierów”.
- Bukayo Saka od sezonu 2019/2020: 10 goli, 18 asyst
- Od początku zeszłego sezonu LE nikt nie zaliczył tyle asyst, co Saka (8)
Dzięki błyskowi geniuszu młodego Anglika jeden z rywali Lecha z fazy grupowej poległ. Kolejny miał więcej szczęścia, ale też przede wszystkim umiejętności. Chodzi o Rangersów, którzy też wzięli udział w niezłej strzelaninie. W pierwszym meczu przeciwko Antwerp Szkoci załadowali cztery gole, dzisiaj pięć. Ekipa Stevena Gerrarda była do bólu skuteczna, choć trzeba docenić tutaj determinację belgijskiej drużyny. Miała swoje argumenty, pokazała pazur, łącznie nastrzelała pięć bramek, ale widać było gołym okiem, że brakuje jej okrzesania na europejskiej arenie. Co tu dużo mówić, zasłużony awans Rangersów. Mówimy o klubie niepokonanym zarówno w lidze, jak i LE. 35 zwycięstw, pięć remisów. To robi całkiem niezłe wrażenie.
Można zacząć się zastanawiać, czy to aby nie jeden z kandydatów na finalistę turnieju
Warto jeszcze dodać, że do dalszej fazy przedostał się norweski przedstawiciel. Mowa o Molde, które dokonało rzeczy historycznej. Oto bowiem ostatni raz, kiedy klub z Norwegii dostał się do 1/8 finału europejskich pucharów, miał miejsce w 1999 roku. Jak na razie można powiedzieć, że to największa niespodzianka tej edycji rozgrywek. Jak do tego doszło? No, skoro Granada broniła Częstochowy, to Molde odpierało nalot bombowców. Konkretnie jeden piłkarz, bramkarz – Andres Linde, który musiał interweniować aż dziewięciokrotnie. Zachował czyste konto, zasłużył na niezłą posadkę w ministerstwie obrony narodowej.
Wyłączając Hoffenheim oraz Napoli, faworyci nie zawiedli. W 1/8 finału zobaczymy jeszcze Ajax, Szachtar i Villareal.
Arsenal – Benfica 3:2
Ajax – Lille 2:1
Rangers – Antwerpia 5:2
Szachtar – Maccabi Tel Aviv 1:0
Hoffenheim – Molde 0:2
Villarreal – Salzburg 2:1
Fot. Newspix