
weszlo.com / Kanał Sportowy
Opublikowane 23.02.2021 00:14 przez
Piotr Stolarczyk
Udało nam się porozmawiać z Mateuszem Wdowiakiem na temat kulis jego rozstania z Cracovią. Dlaczego nie mógł dojść do konsensusu ze swoim byłym klubem? Co miało główny wpływ na to, że nie porozumiał się z działaczami w kwestii nowego kontraktu? Czy chciał zostać w Krakowie? W jaki sposób dowiedział się, że przeniesiono go do zespołu rezerw? Czy rzeczywiście był bliski przejścia do Lecha Poznań? Czym przekonał go Raków Częstochowa? I co miało główny wpływa na to, że ostatecznie został graczem ekipy prowadzonej przez Marka Papszuna? Zapraszamy!
Może poruszymy ten wątek od początku, bo poprzedni sezon był dla ciebie najlepszy w karierze. Zdobyłeś Puchar Polski jako jeden z najlepszych zawodników Cracovii, wręcz poprowadziłeś do triumfu swój klub. Co się działo potem? Jak to wyglądało z twojej perspektywy?
No, rzeczywiście był to dla mnie udany sezon. Historyczne zwycięstwo. Następnie mieliśmy wolne przez tydzień i zaczęły się rozmowy kontraktowe. Po miesiącu zaczęły one zmierzać w takim kierunku, że nie otrzymałem okazji do gry w meczach. Tak to wyglądało. A co działo się potem, to już wszyscy doskonale wiedzą. Nie było widać mnie na boiskach Ekstraklasy aż do wczoraj.
A w jaki sposób klub komunikował ci, że w każdym kolejnym meczu nie znajdowałeś się w kadrze meczowej? Jaki był powód tego, że cię odstawiono? Czy tworzono pomiędzy tobą a klubem taką fikcję, że przyczyną tego były kwestie sportowe?
Osobiście nigdy nie dostałem informacji, że moja forma uległa aż tak drastycznemu obniżeniu. Nigdy mi czegoś takiego nie przedstawiono. Trwały jakieś tam rozmowy – negocjacje to za duże słowo. W zasadzie nie wiem nawet, jak to określić. Natomiast nie było żadnych rozmów na temat mojej dyspozycji, mojej formy. Zero.
Decyzja o tym, że nie grałeś należała do trenera Probierza czy wiceprezesa Tabisza?
Myślę, że ich trzeba o to zapytać. Ale to trener podejmuje decyzje kadrowe. Tak więc myślę, że to jednak trener.
Masz żal do trenera Probierza?
Na pewno mam żal. Takie sprawy zaważyły na tym, czy jeździłem na mecze, czy grałem. Wszyscy wiemy, że byłem w formie i rozgrywałem dobre mecze. Występowałem w pierwszym składzie w prawie każdym meczu. Aktualny sezon też zacząłem jako podstawowy gracz – w Pucharze Polski i w rozgrywkach europejskich. W lidze wszystko grałem. Szkoda, że takie rzeczy miały wpływ na to. Moim zdaniem tak nie powinno być.
Z perspektywy Cracovii wydaje się to głupi ruch, skoro ma piłkarza na kontrakcie i z niego nie korzysta z takich a nie innych powodów. Na pewno mogłeś jeszcze pomóc drużynie w osiąganiu lepszych wyników niż te, które ostatnio notuje.
Tak mi się wydaje. To nie było też tak, że powiedziałem, że nie chcę tu być, zasiedziałem się i chcę szukać czegoś nowego. Dałem jasny komunikat, że jestem zainteresowany przedłużeniem kontraktu. Przedstawiłem moje warunki. Cracovia swoje. No i normalna kolej rzeczy to są: negocjacje, próba rozmów, kompromisy, jakieś działania ku temu. Okazanie szacunku – nie tylko warunkami finansowymi. Mogło być tak, że ktoś by mi powiedział: okej, niech negocjacje dalej trwają, a ty dalej graj, bo jesteś wiodącą postacią drużyny. Darzymy cię szacunkiem, a negocjacje zejdą na dalszy plan. Takie są moje wartości moralno-etyczno-sportowe i uważam, że tak to powinno wyglądać. Ja się chciałem od tego odciąć. Pragnąłem, by agent zajął się tą sprawą, a ja wówczas mógłbym skupić się graniu. Gdzieś to nasze postrzeganie rzeczywistości się różni – moje i osób zarządzających Cracovią
Czułeś się przymuszony przez Cracovię do tego, by podpisać taki kontrakt? Czułeś, że jeśli podpiszesz kontakt na warunkach zaproponowanych przez klub, to będziesz znowu grał?
To było pewne, że jeżeli bym podpisał tę umowę, to wszystko wróciłoby do normy. Z powrotem zacząłbym jeździć na mecze i łapał minuty boiskowe. Dziwnie mi się o tym mówi, ale tak po prostu by to wyglądało. I to jest na pewno przykre. Nie zgodziłem się na tę ofertę i mimo wszystko szukałem kompromisu. Jednak w momencie, gdy zaczęto odsuwać mnie już całkowicie od zespołu – najpierw od meczów, potem od drużyny – to czułbym się źle podpisując taki kontakt. Podpisywanie kontraktu kojarzy mi się z czymś przyjemnym, z czymś, do czego w stu procentach jesteś przekonany. Jeżeli po takich upokorzeniach podpisałbym nowy kontrakt, raczej nie byłoby to zgodne z moimi przekonaniami. Nie w takiej formie powinny przebiegać takie sprawy.
Czy kwota, o którą poróżniłeś się z Cracovią, to były pieniądze tego rzędu, że nie można było się dogadać? To była taka różnica zdań, że jedna strona nie była w stanie przekonać do siebie drugiej?
Tak naprawdę wszystko rozgrywało się o klauzulę transferową.
Czyli nie o twoją pensję, tylko o inny zapis w kontrakcie?
Tak. W początkowym stadium rozmów była jedna oferta ze strony Cracovii i jedna propozycja z mojej strony. Po prostu nie mogliśmy znaleźć kompromisu. Wtedy się to wszystko zaczęło – brak gry, a następnie zesłanie do drugiej drużyny.
Trener Probierz w wywiadzie z Leszkiem Milewskim powiedział, że podałeś mu rękę, a potem zmieniłeś warunki. Zacytujemy: „Nie zgodziliśmy się na kwotę odstępnego. Dogadaliśmy się na pieniądze, które miał dostać i był z nich zadowolony. Ustaliłem z nim, że postaram się wypośrodkować kwotę odstępnego i się zgodził – podał mi rękę. Wszystko odbywało się profesjonalnie. Później okazało się, że zmienił warunki. No to jak? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia?” – tak mówi Michał Probierz o tobie.
To ja zacznę od tego, że troszkę inaczej postrzegam słowo „profesjonalnie”. Cały czas wina była zwalana na mojego agenta, co jest trochę niedorzeczne, bo Cracovia odbyła z nim dwie rozmowy. Pierwszą – podczas dopinania transferu Michała Helika i gdzieś był delikatnie poruszony mój temat. Druga rozmowa miała miejsce w październiku, w formie telefonicznej, gdy już od czterech spotkań byłem odsunięty od składu. Chciałem załatwić to przez agencję i komunikowaliśmy, że jestem od grania w piłkę. Od tego, co mówi kontrakt. Wydaje mi się, że takie postępowanie nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem
A co do warunków. Cracovia miała swoje na początku. Po takiej stagnacji w załatwianiu sprawy – gdy już z dwa mecze nie otrzymałem szansy gry – zasugerowałem: może tak ruszymy to w którąś stronę. W sensie: ja mam jedną kwotę, którą chcę uzyskać w umowie jako klauzulę transferową, ale też możemy spotkać się gdzieś pośrodku. To otrzymałem pierwszą informację, że nie będzie negocjacji, że prezes Filipiak nie zgodzi się na coś takiego. Czułem już, że będzie trudno się porozumieć. Potem była zmiana ze strony Cracovii i znaleźliśmy się pośrodku. Co ciekawe, to było dzień po tym, jak wysłałem pismo przygotowane przez prawników. Zawarłem tam informacje, że mam swoje prawa i nie chcę być w ten sposób traktowany – nie grać z powodów pozasportowych. To nie było zgodne z przepisami oraz kontraktem. Nagle coś się ruszyło. Zeszli z tej klauzuli. Jednak już wtedy czułem duży niesmak, bo tak naprawdę to był brak szacunku wobec mojej osoby.
Nawet z jakiejś grupy na WhatsAppie zostałeś wyrzucony? Odsunięto cię całkowicie od życia zespołu?
Tak, to stało się w momencie, gdy zostałem przesunięty do zespołu rezerw, czyli 22 października. Przyjechałem do klubu i akurat odbieraliśmy sprzęt. W sensie ubrania treningowe, bo było to związane z jakimś przepisami odnośnie obostrzeń sanitarnych. Kierownik mi przekazał te rzeczy i mówi mi: idziesz na trening do rezerw na godzinę czternastą. Ja pytam się: dlaczego? On na to: trener mi tak przekazał i mam udać się na zajęcia do drugiego zespołu. Mówię okej i poszedłem na ten trening. Potem zauważyłem, że nie ma mnie na whatsappowej grupie. Chciałem zobaczyć na niej niezbędne informacje, tam znajdowały się najważniejsze kwestie dotyczące funkcjonowania drużyny. Na drugi dzień napisałem do kierownika, jak tam wygląda sytuacja. Czy ten trening w rezerwach to jednorazowa akcja, czy cały tydzień mam tam trenować? A może na stałe? On napisał, że zaraz się dopyta trenera i za chwilę dostałem info: zostałeś zesłany do rezerw na stałe. Od tamtej pory praktycznie już nie miałem kontaktu ze sztabem pierwszej drużyny.
Michał Probierz nie powiedział ci wprost, że cię odsuwa?
Nie.
W ogóle rozmawialiście o tej sytuacji? Wcześniej albo później?
Dużo było rozmów z trenerem. Zwłaszcza na przełomie września i października. Do momentu tego pamiętnego 22 października, kiedy to zostałem przesunięty do rezerw.
W pewnym momencie Cracovia przedstawiała sytuację w ten sposób, że to ty jesteś tym ogonem, który chce kręcić psem . Przy czym, jeśli chodzi o Cracovię, pojawia się dużo takich podobnych sytuacji, kiedy piłkarze odchodzą z tego miejsca w nie najlepszych relacjach, choć wcześniej byli nawet postrzegani jako gwiazdy czy bardzo ważne postacie dla zespołu. Jest w tym przypadek, że akurat Cracovii dotyczy tak wiele tego typu sytuacji? Czy nie ma w tym żadnego przypadku?
Myślę, że każdy powinien sobie odpowiedzieć samemu na to pytanie.
Czyli nie jest to zbieg to zbieg okoliczności?
(milczenie z uśmiechem)
Czyli nie byłeś zdziwiony, że zostałeś tak potratowany jako wychowanek?
Zdziwiło mnie to. Nie liczyłem, że będę jakoś specjalnie traktowany. Ale spędziłem czternaście lat w tym klubie. Miałem nadzieję, że okażą mi szacunek. Jakby jedną sprawą są kwestie finansowe – zaproponowanie negocjacji. I okej, dalej uważam, że od tego jest agent, bo potem robią się właśnie takie nieprzyjemne sytuacje. Chodzi o to, że miałem rozmowy z trenerem Probierzem oraz wiceprezesem Tabiszem. Ja nie jestem od takich rzeczy. I chciałem, aby to zostało zrobione przez agenta. Drugą kwestią jest szacunek. Pokazanie, że jestem zawodnikiem ważnym i poważanym. A po tym, jak zostałem potraktowany, z ich strony nie czułem tego absolutnie. To też są bardzo istotne kwestie.
Oprócz tych finansowych uzgodnień, to jest bardzo ważne, by wszystko przebiegało profesjonalnie i z szacunkiem. Skoro na ten moment jesteś podstawowym zawodnikiem, dajesz jakość, to grasz. Dogadujemy się. Prowadzimy negocjacje. To nie był taki deadline – grudzień lub styczeń. Niektórzy zawodnicy nawet w styczniu podpisują nowe umowy, mając możliwość przejścia do innego klubu. Choćby Jakub Czerwiński z Piasta podpisał kontrakt dopiero w styczniu. Październik to nie był taki „must have”, że musiało nastąpić to w tamtym czasie, bo masz dziesięć miesięcy do końca umowy.
W ogóle pierwsza nasza sugestia w stronę zarządu Cracovii była taka, że dopiero w grudniu, po zakończonej rundzie usiądziemy na poważnie do rozmów. Zakomunikowałem, że chcę się skupić na rundzie jesiennej, bo wszystko szło dobrze. Cracovia oczywiście powiedziała: nie, nie, nie ma szans. Chcieli od razu załatwić sprawę. Zmieniliśmy taktykę. Stwierdziliśmy: dobrze, skoro chcecie teraz, to zaczniemy negocjacje. No, ale finalnie potoczyło się to tak, jak potoczyło.
W twoim odczuciu w Cracovii zostały zachwiane pewne proporcje pomiędzy liczbą obcokrajowców a Polaków w składzie?
Moim zdaniem tak. Ale to moje zdanie.
To rzutuje na postawę zespołu? Od dłuższego trwa pewna dyskusja na temat dużej liczby obcokrajowców – chociaż Michał Probierz się na to zżyma – to pojawią się głosy, że warunkiem do osiągnięcia dobrego wyniku sportowego jest to, by szatnia była w pewnym stopniu polska.
Wiadomo, patrząc na topowe ligi zagraniczne, to jest tam bardzo dużo obcokrajowców. Można tez przez ich pryzmat patrzeć. Natomiast uważam, że – nie powiem trzon – ale bardziej doświadczeni zawodnicy też są potrzebni, jeśli chodzi o Polaków. Są różne drogi w przypadku budowania zespołu. Nie jestem trenerem, żeby składać zespół. Tylko mówię, jak to odczuwam poprzez moją obecność w tej szatni. Ale istnieją też zespoły, w których dobrze to funkcjonuje. To nie jest sytuacja zero-jedynkowa.
Odnosiłeś czasem wrażenie, że niektórzy obcokrajowcy nie nadają się na poziom Ekstraklasy?
Często było tak, że zawodnik inaczej wyglądał w treningu niż w meczu. Jedni szybciej wkomponują się w taktykę, drudzy wolniej. Jedni potrafią sprzedać, to co pokazują, a drudzy nie, albo tylko na początkowym etapie. Nie myślałem nigdy o jakimś graczu w kategorii: co on tutaj robi? Ci zawodnicy mają umiejętności, z tym że w czasie meczu zdarza się, że nie potrafią ich pokazać.
A ile było prawdy w tym, że byłeś blisko przejścia do Lecha Poznań?
Było zainteresowanie z ich strony. Nie ukrywam, że blisko to za mocne słowo, ale przedstawiono mi konkretne oferty. Był stały kontakt z nimi. Rozmawiałem przez telefon z dyrektorem Tomaszem Rząsą oraz trenerem Dariuszem Żurawiem. Agent był w stałym kontakcie z Lechem, także był temat poruszony dość mocno. Będę szczery: miałem dylemat pomiędzy wyborem oferty Rakowa a Lecha. Natomiast Raków przekonał mnie tym, że był bardzo mocno zdeterminowany. Przedstawił mi konkretny plan wobec mojej osoby. Szczegółowo przedstawiono mi, jak funkcjonuje klub i zespół. Trener Papszun wielokrotnie do mnie dzwonił i odbyliśmy szereg długich rozmów. Poczułem, że to może być ten kierunek, który da mi szansę do dalszego rozwoju.
To naprawdę był klucz? Bo wyobrażam sobie, że gdy kibice Lecha Poznań usłyszą, że mogłeś grać dla Kolejorza, ale zbrakło ze strony działaczy determinacji czy przedstawienia pomysłu na ciebie, to podejrzewam, iż nie będą zbyt szczęśliwi. To też dobrze świadczy o Rakowie, że stał się takim klubem, który był w stanie przekonać cię wizją, nawet kosztem drużyny, która przed chwilą grała w europejskich pucharach?
Z ust trenera Papszuna ta wizja brzmiała bardzo fajnie. Jestem pełen uznania, jak w Częstochowie rozwijają zawodników. Obserwowałem to, jak duży progres zrobił Raków jako klub, ale też przyglądałem się temu, jak indywidualnie rozwijają się poszczególni gracze. A to też jest dla mnie istotne. Tak więc przez pryzmat tego patrzę i twierdzę, że to może być dla mnie szansa rozwoju. Czas pokaże. Ale to, co mówił trener Papszun, praktycznie wszystko się sprawdza. Jestem zadowolony z tego pierwszego tygodnia.
Miałeś obawy, że będziesz musiał zostać jeszcze pół roku w Cracovii?
W pierwszym etapie nie miałem takich obaw. Natomiast później zaczęły się rodzić różne myśli w mojej głowie – w momencie, gdy pierwsze rozprawy sądowe zostały przełożone na inny termin. Jednak na całe szczęście kluby się dogadały. Cracovia trochę poszła na rękę, ale też udało im się coś tam zarobić, coś zyskać na tym wszystkim. Mają z tego jakieś korzyści.
W jakiej jesteś teraz formie? Da się utrzymać dobrą formę grając w rezerwach?
Starałem się robić wszystko to, co mogłem, czyli: miałem też indywidualne treningi motoryczno-fizyczne plus piłkarskie. Uczęszczałem również na popołudniowe zajęcia treningowe z rezerwami. Starałem się pracować nad formą tyle, ile byłem w stanie, jednak nie ma tam tego poziomu, tej szybkości decyzji, reakcji, efektywności co w Ekstraklasie. No, nie będę ukrywał: poprzedni tydzień był dość trudny dla mnie. Z kolei myślę, że nie będę potrzebował aż tak dużo czasu, aby się wkomponować w zespół i wrócić na właściwe obroty. Te trzy miesiące, w czasie których dbałem o swoją formę, dały mi ten handicap w postaci tego, że ten przeskok nie będzie dla mnie aż tak duży.
No dobra. Na koniec. Jak sądzisz, w jaki sposób zostaniesz zapamiętany przez kibiców Cracovii? Czy ta polityka klubu, która miała nastawić ciebie przeciwko kibicom się udała? A może masz poczucie, że kibice rozumieją też twoją perspektywę? Pożegnanie z nimi odbyło się z obustronnym szacunkiem?
Odczuwam wsparcie od kibiców. Raczej takie zrozumienie z ich strony. I za to dziękuję, bo tak naprawdę nie chciałem się rozstawać. Chciałem zostać, chciałem przedłużyć kontakt. Ale teraz już nie ma co rozgrzebywać tego. Jestem w Rakowie. Na pewno wiele zawdzięczam Cracovii – trenerom, osobom z klubu, kibicom. Spędziłem tam kilka ładnych lat i tak, jak napisałem w oświadczeniu, ten klub mnie ukształtował przede wszystkim jako człowieka, a jako piłkarza rozwinął. Te przyjaźnie i znajomości pozostaną na lata. Na pewno sentyment będzie. Dużo miłych wspomnień mam. Także na pewno dziękuję! Mam nadzieję, że kiedyś „do zobaczenia”. Piłka jest bardzo przewrotna. Zobaczymy, co los pokaże. Pół roku to może być wieczność.
Rozmawiali: Mateusz Rokuszewski, Paweł Paczul, Szymon Janczyk i Jakub Białek
Redakcja: Piotr Stolarczyk
Fot. FotoPyK
Opublikowane 23.02.2021 00:14 przez
Jestem w 100% pewien, że powodem całego problemu był nie Probierz a FIlipiak, który jak każdy nowobogacki buc w tym kraju uważa, że skoro zarobił kasę na wyzysku ludzi, to taki system się sprawdza i żaden szczyl nie będzie mu stawiał warunków. Czy w biznesie, czy w sporcie ten człowiek ma tylko jedno oblicze.
Tu na kilometr wieje komuną. Masz i podpisz, a nie – to zesłanie.
Cracovia:
Klub, który chyba gra największy beton w lidze.
Klub, który sprowadza najwięcej (prawdopodobnie) zagranicznego szrotu
Klub, który robi różne zakulisowe zagrywki.
Cracovia, powodzenia w I lidze…
Chłopakowi się nie dziwię. I w końcu trafi pod skrzydła trenera, który może być lepszy lub gorszy, ale chce, żeby jego drużyna grała w piłkę. W przeciwieństwie do murarza, autowca Probierza.
A Filipiak to faktycznie kolejny wąsacz, który jedzie na wyzysku.
Członek PZPR. Już ja domyślam się jak tacy jak on robili tytuły naukowe…W czasach współczesnych proponowano mi…tytuł doktora za pieniądze. Kiedyś pewnie to była norma, wystarczyła przynależność do kogośtam. Członek Narodowej Rady Rozwoju powołanej przez obecnego prezydenta. Raczej nie wtrącam polityki do piłki, ale tu ta zależność sporo mówi. W końcu obecna władza słynie z kompetencji w stylu BMW.
Może na piłkę to się przeniosło….
Nie wiesz – nie pisz. Fakt faktem, że Trio takich „indywidów” jak Filipak, Topisz i Pobierz to ewenement na skalę światową ale Pobierz ma tyle brudu za paznokciami, że nie ma dla niego żadnych okoliczności usprawiedliwiających.
Nawet Wdowiak wprost mówi, że decyzja o odsunięciu go od składu i przenosinach do klubu kokosa to decyzja trenera. Niczyja inna.
Weszlo darzy tego pana miłością bezgraniczną – przez co ślepą – a naprawdę wystarczy zebrać to co mówią o jego działaniach wyrolowani przez niego ludzie.
Nie życzę Cracovii źle ale może taki zjazd do I ligi byłby dla nich jedyną drogą do oczyszczenia tej stajni Augiasza.
Nie zmienia tego faktu nawet zakontraktowanie Budzika i teraz młodego Kosy.
Tylko baron Munchausen potrafił sam siebie wyciągnąć z bagna ciągnąc siebie za swoje włosy.
Swoją drogą niektóre z cytatów z Barona pasują do trenera Pobierz jak ulał
http://womanadvice.pl/21-znakomity-cytat-tego-samego-barona-munchausena
„Weszlo darzy tego pana miłością bezgraniczną – przez co ślepą „
Ty chyba nie czytałeś ostatniego artykuł o Probierzu w którym wypunktowano bzdury jakie opowiada.
jako kibic Wisły nigdy nie życzyłem Cracovii spadku. takie derby i obecność obu klubów w ekstraklasie to duża wartość dodana do całokształtu ligi (a także łatwa okazja do nabicia sobie Wiśle punktów w ostatnich latach 😉 ). natomiast ilość negatywnych sytuacji które w ostatnim czasie mają tam miejsce sprawia, że nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć im sukcesów w walce o spadek.
ale oni nie spadną….mają wprawę w kupowaniumeczy.
Jak wszyscy w tej lidze bez wyjątku ale o tym zapomniałeś dodac
Popatrz na swój klub zarządzany przez lata przez bandytów-ilu trenerom nadal wypłacacie wynagrodzenie?5? Spójrz na siebie
To prawda. I tu, i tu jest patologia.
Ubek zawsze będzie widział gówno u sąsiada a u siebie ambrozje.
Był ze 2-3 lata zarządzany przez bandytów, ktorzy robili min biznes z waszymi bandytami ;d tak ta gra sie toczy i wiesz o tym dobrze. Ale jak mam wybrac 2-3 lata gnoju albo kupowanie awansów, braku spadków (2009) i kółko oligarcha „zniszcze cie” Filipiak – Michał „polskie kluby nie inwestuja w Polaków, gdybym tylko gdzieś dostał czas i troche kasy” Probierz oraz – Jakub „Wlasni kibice nawet mnie nienawidzą” Tabisz – MIESIEK BIESZ MIE BESTIO!!
Typowy HIPOKRYTA !!! A bo to w Wiśle jest sielanka i zapach gówna którego, (najlepsi kibice i działacze) wylali na klub ciągnie się dalej. Jak masz pisać takie pierdoły że nie życzysz spadku i.t.p a później jednak życzysz , to lepiej nic nie pisz bo cię nawet na szczerość nie stać.
Amen bro! Zamknąć ten jarmark i małpy rozgonić. Mogą wrócić mądrzejsze i fajniejsze za pare sezonów. Powodzenia
niestety prezes F. jest niereformowalny i spadek nic nie zmieni…
Helik mimo odejścia na wyspy też narzekał na zagrywki Cracovii…
Ewidentnie coś nie tak jest gabinetach…
Kiedyś jak wchodziłem na strony, fora poświęcone Pasom, to ludzie zawsze jechali po Tabiszu. On już od wielu lat jest przydupasem Filipiaka i chyba obaj nadają ten charakterystyczny sznyt współczesnej Cracovii. Miałem też lepsze zdanie o Filipiaku, ale to jednak typowy oligarcha jest, styl polskiego przedsiębiorcy z lat 90. Jakie cyrki potrafią się dziać w hokejowej Cracovii, jaka awanturnicza polityka transferowa, pomiatanie zawodnikami, rozwiązywanie kontraktów w ostatniej chwili tak, że chłop nie ma szans znaleźć nowego klubu, bo okienko się zamyka itp.
jak zdobeda najmniej punktow, niech spadaja. Juz im pomagano zostac w lidze w niedawnej przeszlosci, poziomu ligi nie zwiekszaja, a derby krakowa to z calym szacunkiem nie jest zadne wydarzenie nadzwyczajne
Ile ty masz lat aby tak pisac Derby Krakowa są tak ważne w Polskiej Ekstraklasie jak Derby Warszawy ,jak Derby Madrytu,Jak Derby Mediolanu,jak Derby Amsterdamu.A tak po prawdzie Cracovia nie spadnie gdyż nawet samymi remisami sobie zagwarantuje utrzymanie.Tylko popatrz na drugą strone błoń .Klub który ma zaległości finansowe ok 20 milionów dalej gra w Ekstraklasie wbrew założeniom dziennika licencyjnego.Który klub wcześniej takie miał fory przed spadkiem.Żaden
Jakie znowu kurwa Derby Amsterdamu? Żyjesz w jakimś innym wymiarze?
Brzytwa byś miał na nazwisko a i tak a i tak byś był TĘPY!
Sami jesteście konsensusu redaktorze Stolarczyk.
Trochę chyba tej Crakovii zawdzięcza. A tak wszyscy oni zainteresowani negocjacjami a potem przeciągają negocjacje i zawodnik może odejść za darmo. Słuchanie pilkarza i menagera to kiepski pomysł, co nie znaczy że Crakovia prowadziła dobrze te negocacje.
Układ jest prosty. On zawdzięcza Cracovii, Cracovia jemu. Wykonuje obowiązki za określone honorarium. A do jego postawy na boisku trudno się przyczepić, bo pomimo słabych liczb wciąż jest jednym z najlepszych zawodników w lidze.
Zawodnicy mogą dużo zawdzięczać swoim klubom, ale odpłacają swoją pracą. Skończmy z tą uniżonością… A tu raczej wygląda na to, że klub go brzydko potraktował pomimo długiego stażu w klubie. Zresztą kluby często olewają wychowanków i zawodników, którzy b. długo grają w klubie. To przekłada się na pensje, traktowanie. Może właśnie oczekują tej…wdzięczności.
Nie no spoko, gram tu już 10 lat, z wdzięczności za szansę zgodzę się na h…kontrakt
Co z tego, że zatrudniliście wóz szrotu z zagranicy, którym klub niczego nie zawdzięcza, umiejętności mają niezweryfikowane, a już na starcie dostają więcej ode mnie…
Najbardziej toksyczny klub w Polsce, gdybym był piłkarzem trzy razy bym się zastanowił za nim bym tam miał pójść
No to z młodego Koseckiego zrobią może mężczyzne xD
O jeju Ubek się uzewnętrznił.
Dorosły chłop ssie kciuka
Rozwijaj się i graj. Wszystkiego naj
Sorry, ale znając życie i zasady jakie panują w Lechu Poznań, Wdowiak lekko mija się z prawdą.
Jak sam mówi z Cracovią, kością niezgodny była kwota odstępnego, i zapewne w Poznaniu poszło o to samo. Wszyscy wiedzą, że Lech nie akceptuje wpisywania kwot odstępnego i dlatego pewnie gdy Raków zgodził się na zapis i pan Bolek i jego ekipa przyklepali temat w Częstochowie.
Ot i cała tajemnica, i wielka wizja kariery i planu na zawodnika.
Świerczewski nie godzi się na żadne klauzule, jest ich wrogiem, wiec pudło :)))
My okradliśmy ŁKS z licencji? To Cracovia przyznaje licencje w PZPN?
W tamtym sezonie to Cracovia została okradziona przez czarnych, bo przy uczciwym sędziowaniu nie powinna nawet znaleźć się na miejscu spadkowym.
Czerwiec 2009.
Komisja licencyjna pod przewodnictwem byłego piłkarza Cracovii Zbigniewa Lewickiego po raz kolejny ostatecznie nie przyznała licencji łodzianom, co oznacza, że na dziś Arka utrzymuje się w ekstraklasie, a Cracovia gra w barażach. ŁKS – w momencie gdy zaczął wychodzić na prostą – został pogrzebany żywcem. Biorąc pod uwagę, że klubów beznadziejnie zorganizowanych nie brakuje, dla nas ta decyzja to skandal.
https://weszlo.com/2017/07/30/lodz-odczarowana-wreszcie-powroci-szerokie-wody/
Malowane przez tych samych ludzi którzy celem wzbogacenia się doprowadzili Wisłę do upadku i jeszcze okradli własnych braci po szalu XD
Mateusz. Coś się mijasz z prawdą. Jak połączyć Twoje wypowiedzi, że chciałeś zostać w Cracovii z tą, że sprawa rozbiła się o kwotę odstępnego?
Prawda jest taka, że chciałeś odejść jak najtaniej by jak najwięcej dostać od nowego klubu. Minuty na boisku były Ci potrzebne jako karta przetargowa u nowego pracodawcy. I gdybys tak powiedział, to bym o zrozumiał i uszanował. Ale skoro ściemniasz to znaczy, że sprawa nie jest jednoznaczna. Klub się nie zachował ładnie, ale ty też masz w tej sprawie swoje za uszami. Nie pozuj więc na skrzywdzonego wychowanka. zachowałeś się jak zwykły najemnik. Twoje prawo, ale nie graj skrzywdzonego.
W tej matematyce minus (antyMotywacyjny Filipiak) i minus (megalomanski Probierz) plusa nie daja
Pan profesor F. od dawna takie zagrywki stosuje, pamiętam informacje z obu stron ( w tym od sztabu i piłkarzy -bo z kilkoma rozmawiałem) w czasie rozstania z Wojtkiem Stawowym, a nawet wcześniej. Porażka.