Juventus po porażce z Napoli bez większych problemów pokonał Crotone, ale trudno mówić, że już w stu procentach zmył plamę. Wygrana nad najsłabszą drużyną ligi stanowiła obowiązek podopiecznych Andrei Pirlo. W tym meczu faworyt mógł głównie stracić.
Dużo zresztą mówił fakt, że Wojciech Szczęsny odpoczywał na ławce, a między słupkami „Starej Damy” stanął Gianluigi Buffon. 43-letni bramkarz zagrał po raz piąty w tym sezonie Serie A, z czego… drugi raz przeciwko Crotone. Generalnie Pirlo wstawiał go do składu na mecze z założenia lajtowe, co wiele mówi o tym, jak gospodarze podchodzili do Arkadiusza Recy i spółki.
Na boisku znów jednak przekonaliśmy się, że trudno im się dziwić. Owszem, goście nawet dość odważnie zaczęli. W pierwszych minutach częściej działo się coś w okolicach pola karnego Buffona niż jego kolegi po fachu – Alexa Cordaza. Mimo to doświadczony bramkarz nie został zmuszony do żadnej poważniejszej interwencji. Najlepsze sytuacje dla Crotone zmarnował Reca i były to strzały niecelne. Na początku nie skorzystał z poślizgnięcia się Danilo i uderzył obok słupka po dośrodkowaniu Juniora Messiasa. Później Polak znów urwał się Danilo, wbiegł na pozycję środkowego napastnika i mając sporo miejsca, bardzo niedokładnie uderzył głową. Nasz rodak nie miał jakichś wybitnie stuprocentowych sytuacji, ale na pewno mógł wycisnąć z nich więcej.
Co nie znaczy, że Recę można mocniej obwiniać za porażkę z Crotone. Nic z tych rzeczy.
Juventus stworzył tyle okazji, że nawet w obliczu szybko straconej bramki spokojnie by wygrał. Sam Cristiano Ronaldo mógł skończyć z czterema czy pięcioma trafieniami. Skończył z dwoma (siódmy dublet w sezonie) po idealnych strzałach głową. W drugim przypadku najpierw przyładował sprzed pola karnego, po interwencji Cordaza akcja trwała, a Portugalczyk wpadł w pole karne między Recę a Golemicia i po fantastycznym wyskoku nie dał już żadnych szans bramkarzowi. Karygodna postawa zawodników beniaminka, zwłaszcza tych, którzy bez stawiania oporu wpuścili CR7 w obręb swojej szesnastki.
Gorzej to wyglądało, gdy Ronaldo strzelał nogami. Wtedy potrafił spudłować z najbliższej odległości zamykając akcję Chiesy (źle ustawił środek ciężkości), przywalić w swojego zawodnika mając rzut wolny z osiemnastu metrów, posłać piłkę obok słupka w stuprocentowej sytuacji czy trafić w nogę Cordaza będąc rozpędzonym w polu karnym.
Wszelkie emocje skończyły się w 66. minucie, gdy McKennie w zamieszaniu po rzucie rożnym przytomnie strzelił pod poprzeczkę.
Zaraz potem trener gości ściągnął Recę i odpadły nam też wątki polskie. Juventus już się nie żyłował, choć Cordaz i tak zdążył popisać się kolejną znakomitą interwencją. Gdyby nie on, Juve odniosłoby najwyższe zwycięstwo w tym sezonie Serie A (dotychczas 4:0 z Parmą).
„Stara Dama” jeszcze próbuje podgryzać kluby z Mediolanu. Położenie Crotone staje się za to coraz bardziej beznadziejne. Po piątej z rzędu porażce zespół ten traci już osiem punktów do strefy bezpiecznej. Jeżeli w następnej kolejce nie pokona pogrążonego w kryzysie Cagliari, w praktyce będzie pierwszym spadkowiczem.
Juventus – Crotone 3:0 (2:0)
1:0 – C. Ronaldo 38′
2:0 – C. Ronaldo 45+1′
3:0 – McKennie 66′
Fot. Newspix