Reklama

Inauguracja wiosny bez napastników? To będzie dopiero spektakl

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

29 stycznia 2021, 12:37 • 5 min czytania 3 komentarze

Ukrywać nie będziemy: na ten dzień czekało się z wielkim utęsknieniem. Luki po rozgrywkach Ekstraklasy nie potrafiły zastąpić starcia Ibry z Lukaku, derby Anglii czy wojenki w Hiszpanii. Oj, nie. Tęsknotę wzmagał fakt, że rundę wiosenną na polskich boiskach otworzy prawdziwe partidazo. Absolutnie wyjątkowe w skali europejskiej, niezwykłe nawet jak na nasze warunki. Oto bowiem zagrają ze sobą ekipy, których najlepszymi strzelcami są środkowi obrońcy. To nie żart, proszę państwa. To wstęp do pierwszorzędnego przedstawienia.

Inauguracja wiosny bez napastników? To będzie dopiero spektakl

Mało tego! Najbardziej bramkostrzelnymi napastnikami Zagłębia i Wisły są kolejno Patryk Tuszyński i Rok Sirk. Nie czepiamy się, w żadnym razie. Chcemy po prostu zauważyć, że coś się tutaj nie zgadza, skoro w klasyfikacjach tego typu górują asy pokroju Słoweńca. To niejako oznacza, że inauguracja wiosny w Ekstraklasie leży w naprawdę dobrych rękach. Jeśli w meczu nie odpali się Mateusz Szwoch, lider płocczan o topowych statystykach na tle obu drużyn (dwa gole, pięć asyst), poziom dzisiejszego widowiska będzie spoczywał na barkach Alana Urygi i obrońców Zagłębia Lubin (Simić nie zagra). A dobrze wiemy, że raczej się nie odpali.

Pasjonująca gonitwa po tytuł króla strzelców, sami przyznacie, tego wprost nie można przegapić.

Zderzenie kruchych kopii

Obu klubom brakuje pieniędzy, większej determinacji lub czutki transferowej na wymianę w obrębie pozycji napastnika, która, lekko mówiąc, szału nie robi. Dość powiedzieć, że mamy do czynienia z zespołami nr 10 i 13 w lidze, jeśli chodzi o liczbę zdobytych bramek. Warto przypomnieć, kto w zdecydowanej większości za te trafienia odpowiada. Rzecz jasna, Samuela Mraza w gronie czołowych strzelców nie znajdziemy, choć usprawiedliwia go jeden, istotny fakt: napastnik Zagłębia uprawia prawdopodobnie inny sport (jeszcze musimy ustalić, jaki konkretnie).

  • Zagłębie Lubin (18 bramek): 3x Simić, 2x Guldan, 2x Balić, 2x Chodyna, 2x Sirk, po jednej: Mraz, Szysz, Starzyński, Drazić, Kruk, Bohar
  • Wisła Płock (17 bramek): 3x Uryga, 2x Szwoch, 2x Rasak, 2x Lagator, 2x Tuszyński, po jednej: Kocyła, Gjertsen, Michalski, Rzeźniczak, Lewandowski

Szykuje nam się spotkanie jak z nut, skoro zamiast napastników bramki w obu ekipach strzela pół składu i więcej, a w Zagłębiu głównie obrońcy. Słowem: trzeba spodziewać się niespodziewanego, ba, nie można wykluczać nawet goli bramkarzy. A mówiąc zupełnie poważnie, niewiele wskazuje na to, że ujrzymy grad bramek. “Miedziowi” wchodzą w okres wiosenny bez jedenastego zawodnika na boisku, wiecie, on będzie tylko z pozoru. Z wiadomych względów nie zagrają Guldan i Simić, którzy zrobili Zagłębiu 33% bramek jesienią, co naprowadza na myśl, że na pokaz dużej siły rażenia się nie zapowiada. – Czujemy żal, że Lubomir nie dokończy sezonu jako zawodnik. Musieliśmy jednak zaakceptować jego decyzję. Ważne jest to, że on wciąż jest przy zespole, chłopcy czują jego wsparcie – mówił nam Artur Jankowski na antenie Weszło FM.

Reklama

Zagłębie Lubin z Wisłą Płock na remis – kurs 3,26 w TOTALBET

Nie licząc łomotu na beznadziejnym Podbeskidziu, podopieczni trenera Sobolewskiego tylko cztery razy strzelili w meczu więcej niż jedną bramkę. Istnieje zatem całkiem realna szansa, że ujrzymy piłkarskie szachy, nie wymianę ciosów. Żeby móc je zadawać, trzeba mieć odpowiednią parę w łapie, ale tego oczekujemy już od Pogoni i Rakowa. Nie od zespołu, która na pozycji napastnika musi wybierać między Tuszyńskim, Sheridanem czy zagruzowanym Cabrerą. No, chyba że kibice czekają na nowego Lewandowskiego, który jak na razie strzelił jedynie gola najgorszej ekipie w lidze.

Wydarzenie wieczoru

Ależ to będzie spotkanie. Na polskich boiskach zobaczą się byli piłkarze wielkiego NS Mura. Piłkarze, którzy, co by nie mówić, robili tam robotę, a w dalszym założeniu mieli sprawować się podobnie na boiskach Ekstraklasy. Jak doskonale wiemy, Sirk okazał się niewypałem, a jego boiskowe przygody kojarzymy prędzej z boiskowym bandytyzmem niż skutecznością pod bramką. O ironio, i to swego czasu aktem bandytyzmu na Crnomarkoviciu, który teraz zasiada w tej samej stołówce, co snajper Zagłębia. Musi być tam ciekawie, ale to już temat na inną historię. Okładki gazet powinny bowiem skraść facjaty dwóch jegomości: Luki Susnjara, nowego piłkarza Wisły Płock, i oczywiście Sirka. Nie chcemy tego wydarzenia za bardzo pompować, ale mamy nadzieję, że ta ekscytacja udziela się również kibicom.

Żarty żartami, ale 23-letni Słoweniec wcale nie musi być wynalazkiem pokroju Suada Sahitiego. Zresztą – po zwolnieniu Marka Jóźwiaka każdy transfer wykonany przez płocczan z miejsca zasługuje na minimalnie większy kredyt zaufania. No i nie zapominajmy, że akurat Susnjar przeniósł się do Polski z 2. ligi francuskiej, nie 2. ligi bułgarskiej. Jakieś papiery na granie są, to ma szansę wypalić. Może oprócz Mateusza Szwocha, ktoś będzie w stanie posyłać piłki na nos Tuszyńskiego. Najlepiej jakieś pięć razy podaniem na pustą bramkę, tak dla pewności, żeby choć jeden strzał został zamieniony na gola.

Zagłębie ruszy po kolejne transfery?

Zimowe okienko jeszcze nie dobiegło końca, co wciąż daje pole do manewrów. Do tej pory “Miedziowi” popełnili znikome ruchy na rynku, ale, jak przyznał prezes Zagłębia Lubin na naszej antenie, na Crnomarkoviciu i Łakomym ofensywa transferowa się nie skończy. – Pracujemy nad kolejnymi transferami, czekamy na zamknięcie okna na Zachodzie. Pamiętajmy, że okienko zimowe jest bardziej specyficzne. Wtedy nie robi się wielu transferów, a szuka uzupełnień. Największą pracę wykonaliśmy przed sezonem, dlatego teraz nie szukamy nic na siłę. Najpewniej coś nowego od nas pojawi się w przyszłym tygodniu.

Nie możemy pozwolić sobie na szaleństwa. Na wielu polach będziemy musieli odrabiać niemałe straty finansowe. Notujemy mniejsze wpływy z karnetów, biletów czy sklepów klubowych. Działamy też mniej aktywnie, jeśli chodzi o pozyskiwanie nowych partnerów biznesowych. Spotykamy się z nimi dość rzadko – dodaje Jankowski.

Prezes odniósł się również do transferów wychodzących klubu: – Mamy w kadrze zawodników, którzy potrzebują więcej gry. Pracujemy nad wypożyczeniami, rozmowy już trwają. Mowa o kilku nazwiskach, większość to młodzież. Jeśli chodzi o podstawowych zawodników, nikt na tę chwilę nie będzie odchodził.

Reklama

Fot. FotoPyK

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dadok zadowolony z gry dla Stali. “Piłkarze mają tu wszystko, czego mogliby oczekiwać”

Antoni Figlewicz
0
Dadok zadowolony z gry dla Stali. “Piłkarze mają tu wszystko, czego mogliby oczekiwać”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dadok zadowolony z gry dla Stali. “Piłkarze mają tu wszystko, czego mogliby oczekiwać”

Antoni Figlewicz
0
Dadok zadowolony z gry dla Stali. “Piłkarze mają tu wszystko, czego mogliby oczekiwać”

Komentarze

3 komentarze

Loading...