0:2 w meczu Zagłębia Lubin z Wisłą Płock, nic się niby już nie może wydarzyć, sama końcówka – jedni grają słabo i w osłabieniu, drudzy kontrolują przebieg spotkania. Odfajkowane? Mimo wszystko nie, bo znalazł się ananas, który w całym tym spokoju znalazł dla siebie szansę. Konkretnie Dorde Crnomarković.
Co zrobił? Ano zebrał żółtą kartkę. Słuchajcie, i my, i wy trochę tych meczów widzieliście, można dostrzec, kiedy piłkarz chce zebrać kartonik, a kiedy jest zirytowany, że sędzia się do niego przyczepił. Tutaj widać, że Serb szukał kłopotów, nie kłopoty szukały jego. Patrząc bez perspektywy, głupie, niepotrzebne wejście. Rzućmy jeszcze raz okiem:
Można się zastanowić – po co chłop to robił? I odpowiedź będzie dość jasna. W następnej kolejce – z Lechem – i tak by nie mógł zagrać przez tak zwaną klauzulę strachu. Lech go wypożyczył do Zagłębia, jednocześnie nie chciał, by Miedziowi bronili się przed nim właśnie z udziałem Crnomarkovicia. Głupia to praktyka tak ogólnie, już nie mówimy, że strach przed Crnomarkoviciem jest kuriozalny, ale Lech nie jest pierwszy, nie jest ostatni.
No i piłkarz stwierdził: skoro mam trzy żółte kartki na koncie, to może się wyczyszczę właściwie bez konsekwencji? A może powinniśmy powiedzieć, że wyraźnie pomógł mu w tym sztab, bo to sugerują podobne obrazki:
85 min – członek sztabu Zagłębia pokazuje Crnomarkovicowi, żeby złapał kartkę, bo i tak nie może zagrać z Lechem
89 min – Crnomarkovic łapie kartkę chamskim wślizgiem.
Wiem, że takie praktyki się stosuje, ale aż tak ordynarnie…#ZAGWPŁ pic.twitter.com/jXavqag9e1
— Wojciech Górski (@Woj_Gorski) January 29, 2021
Na Twitterze ludzie się zastanawiali, czy skoro Crnomarković i tak nie mógł grać w kolejnym meczu, to czy kara nie powinna mu się liczyć od następnego spotkania? Spytaliśmy w PZPN-ie i – tak, Crnomarković się wyczyścił. Umowy między klubami i inne okoliczności nie mają wpływu na kartki. Prosty przykład: jeśli ktoś się wykluczy i złapie kontuzje, to czy trzeba czekać z puszczeniem pauzy w ruch, aż wyzdrowieje? No nie, ma szczęście w nieszczęściu. Czyli wprost – w meczu z Lechem, w którym i tak nie mógłby zagrać wskutek zapisów pomiędzy klubami, odbędzie za kartki.
Natomiast ta sprawa trochę obnaża głupotę tej klauzuli strachu. Nie jest ci potrzebny dany piłkarz, to nie, wypożyczasz go i fajnie, ale dlaczego jednocześnie się go boisz? Mogłeś go przecież puścić do innej ligi, nie trzeba chyba aż tak kombinować, bo potem wychodzą kwiatki w postaci Crnomarkovicia, który dostaje karę, ale jednocześnie jej nie dostaje.
Poza tym… czy kartonik trzeba złapać akurat w taki sposób? Facet wjechał tutaj sankami, mógł rywalowi zrobić krzywdę, tylko dlatego, że jest cwaniakiem i wiedział, iż na bólu przeciwnika coś zyska. Ech, gdzie nie spojrzeć, nie jest to ładna historia.
Fot. FotoPyk