Reklama

Jeszcze tylko Puchar Włoch i wakacje? Inter najmniej zapracowanym wielkim klubem

redakcja

Autor:redakcja

26 stycznia 2021, 12:29 • 5 min czytania 0 komentarzy

Jeśli Inter Mediolan przegra dzisiaj derbowe starcie z AC Milan, do końca sezonu pozostanie mu zaledwie 19 ligowych spotkań. Prawie cztery miesiące, oczywiście z przerwami reprezentacyjnymi i nawet nie trzydzieści godzin biegania po boiskach. Dla porównania – Manchester City tylko do końca lutego ma zaplanowanych dziewięć meczów na trzech frontach – ligowym, pucharowym oraz europejskim.

Jeszcze tylko Puchar Włoch i wakacje? Inter najmniej zapracowanym wielkim klubem

Nie podejrzewamy, by Antonio Conte już przed sezonem ogłosił współpracownikom, że ma sprytny plan na wysiudanie całej włoskiej konkurencji. Czwarte miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów to nie tylko kompromitacja dla tak ambitnego klubu jak Inter, to przede wszystkim kolejna plama na jego świetnym życiorysie trenerskim. Trzy mistrzostwa Włoch, mistrzostwo Anglii, Puchar Anglii, włoskie superpuchary, a nawet tak oryginalny sukces, jak wprowadzenie Bari do Serie A. To jest naprawdę ładnie zapisana karta, każdy pracodawca musi przyznać – Antonio Conte ma na koncie niepodważalne i nieoczywiste dokonania, które otwierają mu drzwi w niemal każdym klubie Europy.

INTER POKONUJE MILAN W PUCHAROWYM STARCIU? KURS 2,00 W TOTOLOTKU!

Ale jednocześnie jego stosunki z Ligą Mistrzów to sportowy odpowiednik bajki Tom i Jerry. Ilekroć wydaje się, że Conte wreszcie wytargował u swoich działaczy dostateczną liczbę wzmocnień, szerokość kadry, jaką sobie wymarzył – Liga Mistrzów pokazuje włoskiemu trenerowi drzwi.

Pięć podejść. Trzy kompromitacje.

  • 2013/2014 – odpadł z grupy z Realem, Galatasary i Kopenhagą
  • 2019/2020 – nie dał sobie rady z Barceloną, Slavią i Borussią Dortmund
  • 2020/2021 – poległ na Realu, Szachtarze i Borussii Moenchengladbach

Ale dajmy już spokój temu tematowi, przerobiliśmy go wnikliwie TUTAJ. Zwróćmy raczej uwagę na fakt, że z dzisiejszej perspektywy, gdy kurz już opadł, tamta klęska może dać pewną przewagę w lidze. Inter jest bowiem jedynym istotnym klubem w Europie, który ma tak skromne obciążenia w tych absolutnie szalonych czasach. Mediolańczycy w przeciwieństwie do krajowej i międzynarodowej konkurencji, nie mieli do czynienia z żadnym maratonem.

Reklama

Spójrzmy na to chronologicznie.

Przez lockdown wypoczęli wszyscy w Europie, chociaż oczywiście można to ująć bardziej pesymistycznie: przyrdzewieli wszyscy w Europie. Natomiast już rzeczywistość post-lockdownowa była bardzo zróżnicowana. Francuzi w ogóle nie wznowili ligi, przez co ich najmocniejsze kluby od razu wleciały w rozgrywki finałowe Ligi Mistrzow i Ligi Europy. Niemcy mieli dość poszatkowany finisz – skończyli ligę wcześniej, tak, by pomiędzy ostatnim spotkaniem w Niemczech a restartem Ligi Mistrzów Bayern mógł choć trochę wypocząć. Anglicy jak zwykle mieli taki bajzel z natężeniem meczów, że nie ma tam sensu zaglądać, Hiszpanie z nudów wymyślili sobie turniej superpucharowy, żeby liczbę meczów jeszcze powiększyć.

Włosi postąpili prawdopodobnie najbardziej logicznie. Rozgrywki ligowe zakończyły się tuż przed finałami europejskimi, potem nastąpiła dłuższa przerwa. Inter nie miał tutaj jakiegoś wyjątkowego natężenia meczowego – zagrał wprawdzie w tym finałowym turnieju, ale w Lidze Europy. Getafe, Bayer Leverkusen, Szachtar Donieck, Sevilla. Cztery mecze, ale jednak trochę innego gatunku, niż to, co działo się w Lidze Mistrzów. Puchar Włoch? 90 minut z Napoli w czerwcu i po krzyku.

AWANS AC MILAN? EWINNER WYCENIA TEN SCENARIUSZ PO KURSIE 2,55!

Wszystko można napisać o Interze 2019/20, ale nie to, że był szczególnie przeciążony. Jasne, Antonio Conte narzekał trochę na urazy i głębię składu, ale w okienku transferowym spełniono właściwie wszystkie jego zachcianki. Z tymi najważniejszymi na czele – a były nimi na pewno prośby o utrzymanie w drużynie wszystkich gwiazd, zwłaszcza Lautaro Martineza.

Ten sezon? Różnice w liczbie rozegranych minut mogą być gigantyczne.

Zacznijmy od tego, że w nowoczesnym futbolu niczym nieprawdopodobnym stało się przekroczenie bariery 4 tysięcy rozegranych minut. W ubiegłym sezonie rekordowy wynik wykręcił Harry Maguire, który łącznie zebrał ponad 5,5 tysiąca minut, ale powyżej 4,5 tysiąca ulokowali się choćby Cristiano Ronaldo i Leonardo Bonucci z Juventusu. Inter też miał tutaj parę wysokich wyników – głównie u duetu Martinez-Lukaku oraz u bramkarza, Samira Handanovicia. Według Transfermarktu – prawie dwustu piłkarzy w Europie zagrało przynajmniej 4000 minut.

Dlaczego o tym wspominamy? Ano dlatego, że obecnie w Interze prowadzi właśnie Handanović. Golkiper gra od deski do deski, zagrał od pierwszego do ostatniego gwizdka w całej Lidze Mistrzów, zaliczył komplet we wszystkich 19 meczach ligowych oraz 120 minut w pucharze z Fiorentiną. No i uciułał 2370 minut.

Reklama

Gdyby Inter dzisiaj odpadł z Milanem, Handanović w najbardziej optymistycznym modelu, w którym rozgrywa cały sezon od deski do deski, uzbierałby… 4170 minut. Jak na europejskie standardy – właściwie sezon pełen wypoczynku. A przecież pamiętajmy – to scenariusz, w którym bramkarz Interu nie schodzi z boiska nawet na minutę.

W takich warunkach można śmiało założyć, że te magiczne 4 tysiące minut ugrają w Interze nieliczni, jeśli w ogóle ktokolwiek.

I to właściwie niezależnie od wyniku w Pucharze Włoch. To już ćwierćfinał, a Inter na razie rozegrał dopiero 120 minut. Konstrukcja Pucharu Włoch w tym sezonie jest taka, że jedynie w półfinałach odbędzie się mecz i rewanż. Przy szerokości kadry, jaką dysponuje Antonio Conte, trzeba jasno podkreślić – przemęczenie nie jest jakimkolwiek tematem w Mediolanie.

Jak bardzo to może być istotne w walce o scudetto? Przypomnijmy sobie neapolitańską obsesję tytułu, która sprawiła, że Napoli nawet w fazie pucharowej europejskich turniejów wprowadzała dość duże rotacje do składu. Za wiedzą i aprobatą prezydenta klubu. Za wiedzą i aprobatą kibiców, wymagających od Maurizio Sarriego przede wszystkim mistrzowskiego tytułu, a nie europejskiego blichtru.

REMIS PO 90 MINUTACH? SUPERBET PROPONUJE KURS 3,75!

Inter nie musi kombinować z wystawianiem rezerw na mecze Ligi Europy, bo nawet w Lidze Europy nie zagra.

Przypomnijmy: czasy są szalone, cała Europa narzeka na natężenie meczów, na brak odpoczynku, na trudne przygotowania przed sezonem.

Tymczasem cała ligowa konkurencja musi właśnie rozważać, jak podzielić siły na rundę wiosenną. AC Milan, dzisiejszy rywal Interu, ma w perspektywie dość prosty dwumecz z Crveną Zvezdą Belgrad, ale wiadomo – ze Zlatanem w ekipie celem w Lidze Europy jest wzniesienie pucharu na koniec sezonu. Romę czeka dwumecz ze Sportingiem Braga. Juventus jest w grze o Ligę Mistrzów, a nie trzeba być biografem Cristiano Ronaldo, by wyczuć, że to te rozgrywki najbardziej kręcą Portugalczyka. Atalanta gra w Lidze Mistrzów z samym Realem Madryt, nawet Napoli ma jeszcze Ligę Europy.

Tylko Inter ma wieczne wakacje.

Trudno stwierdzić, czy to da im faktyczną przewagę na murawach, czy faktycznie natężenie meczów będzie przeszkodą dla rywali. Zwłaszcza, że przecież równie dobrze większość z nich może odpaść na pierwszej czy drugiej przeszkodzie w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. Jedno jest pewne – dla Conte kurczy się liczba wymówek. Ma szeroką kadrę, a teraz będzie to jeszcze kadra wyjątkowo wypoczęta na tle piłkarzy o podobnej klasie w innych klubach Włoch i całej Europy.

Los mówi sprawdzam. Co odpowie Conte?

Fot. Newspix

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...