DZIENNIKARSKIE ZERO: SZERPOWIE, POLSCY HIMALAIŚCI I MIŁOŚĆ

Hejterskie błoto.

Eee, liczyłem na komentarz odnośnie sobotniej transmisji z mszy…

Nie mam w zwyczaju komentować Stanowskiego, ma swoje wierne audytorium, w sprawach piłki się wyznaje i jakby miał klasę właściwą innym dziennikarzom sportowym to by na tym poprzestał, wisi mi to kalafiorem. Ja go oceniam jako raczej żałosnego atencjusza, który pieprzy to co akurat chce usłyszeć 60-70% publiki, w większości nie mając pojęcia o czym mówi. Ale k***a, w temacie himalaizmu i rzekomego „bólu dupy” polskich himalaistów, to naprawdę, już k***a jest nomen omen szczyt. Gość nie ma żadnego, nawet nie bladego pojęcia o co im chodzi, jak na „wyczyn” Nepalczyków i tak zachowują mega dużo klasy, to wbrew pozorom nie są sportowcy w sensie jakim można mówić o piłce czy tenisie. Tlen w górach robi większą różnice niż doping w innych dyscyplinach typowo sportowych. Błąd Polaków polegał, że najpierw powinni wleźć na K2 z tlenem, zamiast zachowywać się honorowo, no ale oni tego nie uznają i nie zamierzają uznawać. Ale Krzysiu, który najwyżej wszedł na krzesło w kuchni pier***i swoje… Jprdl, ale to jest pajac.
Nara.

Miałem tlen, ale się nie zacinągałem.

Stanowski mowi jakby od 5 lat nie mial kontaktu z tlenem

Czy Bielecki kwestionuje wyczyny Kukuczki i Wielickiego?

Jak pan patrzy z perspektywy 40 lat, atak 17 lutego to było szaleństwo?

To było dobrze obliczone wejście dwóch inżynierów. Od razu założyliśmy, że weźmiemy tylko po jednej butli zamiast dwóch. Jedna butla to są cztery litry, razy 220 atmosfer, czyli około 900 litrów tlenu. Przy zużyciu dwóch litrów na minutę mieliśmy tlenu na niewiele ponad siedem godzin. Wiedzieliśmy, że przy normalnym tempie wchodzenia jedna butla na głowę wystarczy nam do wejścia.

Czemu tak zrobiliście?

Butla waży siedem kilogramów, więc zabranie drugiej, to już bardzo duże obciążenie. Uznaliśmy, że z dwiema butlami będziemy bezpieczniejsi, choć dużo wolniejsi. Około 7.15 wyszliśmy z namiotu, a o 14.25 byliśmy na szczycie, zgodnie z założeniami. Wszystko było przemyślane: butla w plecaku, na butli reduktor, w jednej kieszeni zegarek, w drugiej wysokościomierz, który pokazywał, ile zrobiliśmy w pionie.

Czy Bielecki kwestionuje wyczyny Wielickiego i Kukuczki?

Jak pan patrzy z perspektywy 40 lat, atak 17 lutego to było szaleństwo?

To było dobrze obliczone wejście dwóch inżynierów. Od razu założyliśmy, że weźmiemy tylko po jednej butli zamiast dwóch. Jedna butla to są cztery litry, razy 220 atmosfer, czyli około 900 litrów tlenu. Przy zużyciu dwóch litrów na minutę mieliśmy tlenu na niewiele ponad siedem godzin. Wiedzieliśmy, że przy normalnym tempie wchodzenia jedna butla na głowę wystarczy nam do wejścia.

Czemu tak zrobiliście?

Butla waży siedem kilogramów, więc zabranie drugiej, to już bardzo duże obciążenie. Uznaliśmy, że z dwiema butlami będziemy bezpieczniejsi, choć dużo wolniejsi. Około 7.15 wyszliśmy z namiotu, a o 14.25 byliśmy na szczycie, zgodnie z założeniami. Wszystko było przemyślane: butla w plecaku, na butli reduktor, w jednej kieszeni zegarek, w drugiej wysokościomierz, który pokazywał, ile zrobiliśmy w pionie.

Czy Bielecki kwestionuje wyczyny Wielickiego? Pierwsze wejście na Czomolungme w zimie:

Jak pan patrzy z perspektywy 40 lat, atak 17 lutego to było szaleństwo?

To było dobrze obliczone wejście dwóch inżynierów. Od razu założyliśmy, że weźmiemy tylko po jednej butli zamiast dwóch. Jedna butla to są cztery litry, razy 220 atmosfer, czyli około 900 litrów tlenu. Przy zużyciu dwóch litrów na minutę mieliśmy tlenu na niewiele ponad siedem godzin. Wiedzieliśmy, że przy normalnym tempie wchodzenia jedna butla na głowę wystarczy nam do wejścia.

Czemu tak zrobiliście?

Butla waży siedem kilogramów, więc zabranie drugiej, to już bardzo duże obciążenie. Uznaliśmy, że z dwiema butlami będziemy bezpieczniejsi, choć dużo wolniejsi. Około 7.15 wyszliśmy z namiotu, a o 14.25 byliśmy na szczycie, zgodnie z założeniami. Wszystko było przemyślane: butla w plecaku, na butli reduktor, w jednej kieszeni zegarek, w drugiej wysokościomierz, który pokazywał, ile zrobiliśmy w pionie.

Dzisiaj Stanowski wygrał we własnej kategorii co Ty pierdolisz człowieku… O ile zgodzę się, że w zachowaniu Polaków zabrakło klasy, jeżeli chodzi o reakcję na zdobycie K2 o tyle cała reszta wywodu Stanowskiego jest na poziomie żenującym. Zachowuje się jak autorytet w tematyce himalaizmu i jako dziennikarz wypuszcza film o charakterze opiniotwórczym kiedy nie dość, że nie ma o tym sporcie większego pojęcia to na dodatek deprecjonuje umiejętności, wytrzymałość i heroizm ludzi uprawiających ten sport.
No i robienie analogii do piłki nożnej trochę bez sensu, ale jakby po finale okazało się, że 10 grajków jest na dopingu, to pewnie ten jeden czysty i tak nie dostał by pucharu… Tak to wygląda oczami bardzo wielu osób i to zwłaszcza związanych wyczynową turystyką górską, więc konwencja filmu nie na miejscu.

Ci polscy „himalaiści”(bo jak wiadomo od lat niewiele potrafią i kończy się to potem tragediami) mówią żenujące rzeczy o tym tlenie – dopingu… chłopy, czy wy wchodzicie na te góry od podnóża(tzn. przeszło 8km)? Czy nie korzystacie z helikopterów? Czy nie korzystacie z masy ludzi, którzy dostarczają wam sprzęt i którzy zakładają obozy? Nie korzystacie z wcześniej założonych poręczówek i innych ułatwień? We łbie macie gówno, bo ten cały wasz sport(posługując się waszą logiką) jest przepełniony dopingiem… Nie macie nic wspólnego z pionierami, którzy robili to 100, 70 lat temu… Najnowocześniejszy sprzęt, do tego maszyny, do tego masa ludzka, która wam pomaga, a nie atakuje szczytu i wy macie czelność mówić o dopingu? Żenada to mało powiedziane. Chciałoby się powiedzieć, że to typowo polskie, ale ja jestem Polakiem i mogę pogratulować ogromnego osiągnięcia ludziom, którzy znają się na wspinaczce.

Ci polscy „himalaiści”(bo jak wiadomo od lat niewiele potrafią i kończy się to potem tragediami) mówią żenujące rzeczy o tym tlenie – dopingu… chłopy, czy wy wchodzicie na te góry od podnóża(tzn. przeszło 8km)? Czy nie korzystacie z helikopterów? Czy nie korzystacie z masy ludzi, którzy dostarczają wam sprzęt i którzy zakładają obozy? Nie korzystacie z wcześniej założonych poręczówek i innych ułatwień? We łbie macie gówno, bo ten cały wasz sport(posługując się waszą logiką) jest przepełniony dopingiem… Nie macie nic wspólnego z pionierami, którzy robili to 100, 70 lat temu… Najnowocześniejszy sprzęt, do tego maszyny, do tego masa ludzka, która wam pomaga, a nie atakuje szczytu i wy macie czelność mówić o dopingu? Żenada to mało powiedziane. Chciałoby się powiedzieć, że to typowo polskie, ale ja jestem Polakiem i mogę pogratulować ogromnego osiągnięcia ludziom, którzy znają się na wspinaczce.

W 2017 roku Krzysztof Stanowski zorganizował w ramach akcji #dobrowraca zbiórkę, gdzie dla osób które wpłaciły minimum 200 PLN obiecał wejściówki na tweetup. Planowane na lipiec spotkanie Stanowski odwołał tydzień przed terminem. Jako powód podał zapalenie płuc. Do dnia dzisiejszego spotkanie nie odbyło się, a oszukanych jest kilkaset osób.