Barcelona nie jawiła się dzisiaj jako zdecydowany faworyt, a Athletic zawsze sprawia wrażenie ekipy, która tanio swojej skóry nie sprzeda. Nie dopuszczaliśmy jednak myśli, a jeśli już, to nieśmiało, że Ronald Koeman i spółka wypuszczą z rąk szansę na jedyne trofeum w tym sezonie. No i stało się. Barca zawiodła na całej linii, nie pokazała jaj, przegrała Superpuchar Hiszpanii. Kropkę nad “i” postawił sam Messi, który wyrazem swojej frustracji dość jasno przekazał, że chodziło o coś więcej niż trofeum ogórkowe. Ten puchar znaczył więcej, niż komukolwiek mogło się wydawać.
Jeden moment na początku spotkania doskonale oddawał poziom koncentracji, z jakim “Duma Katalonii” weszła w ten wieczór. 11. minuta, konkretnie Lenglet, który zarobił żółtko w tak głupi sposób, że aż wstyd. Niedokładność idąca z poczynań Barcelony wręcz raziła w oczy i utrzymywała się na przestrzeni całego spotkania. Strzelane bramki były wyjątkami od reguły, bo poza nimi Katalończycy nie pokazali takiej jakości, jakiej oczekują od nich kibice. Nie zachwycał Messi, przeciętny był Dembele, nierówny Pedri. Jako tako poziom trzymał De Jong lub Araujo, ale ogółem – mizeria.
Griezmann zagrał na dwa fronty
Tak naprawdę dopiero w 40. minucie zobaczyliśmy pierwszą akcję na wyższych obrotach. Właśnie wtedy aktywował się Messi, który rozpoczął akcję bramkową Barcelony podaniem prostopadłym do Alby. To również on miał wykańczać akcję w polu karnym, ale w lepszej sytuacji do oddania strzału znalazł się akurat Griezmann. Przylutował jak należy, dobrze się zaczęło.
Chwilę później wyszła na wierzch niedojrzałość zespołu Koemana. W szeregach Katalończyków pojawił się ten mityczny moment rozluźnienia, przed którym przestrzega każdy trener na świecie. Zaspała defensywa, konkretnie Jordi Alba, który zgubił krycie przed własnym polem bramkowym. De Marcos wbiegł przed Hiszpana i zrobił swoje. Nawet sam Ter Stegen mógł w tej sytuacji jedynie zaklasnąć, był bez szans.
Po zmianie stron na boisku wiało nudą. Jedni i drudzy momentami kopali się po czole, aż do kolejnej akcji z kluczowym udziałem Alby skrojonej przez Barcelonę. Pasóweczka w pole karne lewego obrońcy Barcy, ponowna egzekucja Griezmanna. Co prawda nieco wcześniej piłkarze Athletiku strzelili gola, ale z pozycji spalonej. Faworyci tego spotkania mieli fuksa, choć, jak pokazała przyszłość, absolutnie nie wyciągnęli wniosków. W samej końcówce meczu Basków uratował Asier Villalibre, znów po dośrodkowaniu, znów wykorzystując błąd w kryciu piłkarzy Barcy. Tym razem robotę mocno spartolił Griezmann, który powinien był uprzedzić Hiszpana przed wpakowaniem piłki do siatki.
- 57. minuta – Raul Garcia ładuje gola po dośrodkowaniu Ikera Muniaina (interweniuje VAR, gola nie ma)
- 90. minuta – Iker Muniain ponownie wykonuje stały fragment gry, tym razem z powodzeniem
Co tu dużo mówić, Barcelona zrobiła podkop sama pod sobą. A to był dopiero początek, drużyna Messiego prosiła się o kłopoty.
Dogrywka dla Barcelony – istna katastrofa
Kiedy trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce, złapać Athletic za gardło i znów wyjść na prowadzenie – Inaki Williams zrobił coś magicznego. Strzelił kapitalną bramkę z dystansu, taką nie do obrony, która zabiła w Barcelonie wszelki entuzjazm. Od 94. minuty to ekipa Koemana musiała odrabiać straty, a jak wiemy, w jej składzie nie ma już takich kozaków jak za czasów słynnej remontady z PSG. Krótko mówiąc, rokowania na odwrócenie losów spotkania były słabe. I trafne.
Barcelona nie dała rady doprowadzić do konkursu jedenastek, ba, po drodze postawiła dwie wisienki na torcie żenady. Najpierw setkę zmarnował nieszczęsny Griezmann, a w 120. minucie, tak na odchodne, Messi dostał czerwoną kartkę. Pierwszą w historii gry dla Barcelony. Nie wytrzymał. Dał upust swojej frustracji, tak jak chcieliby zapewne wszyscy kibice Barcy, którzy liczyli na zdecydowanie inny wynik. Ten dzisiejszy jest ogromnym rozczarowaniem, by nie powiedzieć: totalną porażką. Athletic zagrał naprawdę świetny mecz w defensywie, jednak to wciąż tylko dwunasta ekipa La Liga.
Barcelona – Athletic Bilbao 2:3 (1:1)
Griezmann 40′, 77′ – De Marcos 42′, Villalibre 90′, Williams 94′
Fot. Newspix.pl