Reklama

Szczepionkowa euforia? Manchester City przypomina, że wirus ciągle jest z nami

redakcja

Autor:redakcja

28 grudnia 2020, 18:10 • 4 min czytania 6 komentarzy

W ostatnich dniach łatwo było wpaść w przesadnie optymistyczny nastrój. Na całym świecie ruszyły koronawirusowe szczepienia, gdzieniegdzie drastycznie spada liczba zakażeń. Oswojenie się z wirusem i wpojenie zasad sanitarnych pozwoliło na luzowanie restrykcji – by wspomnieć choćby powrót kibiców na stadiony Premier League. Można było pomyśleć, że to już ostatnia prosta, że już widać koniec. Ale dziś Manchester City w najbardziej dosadny sposób pokazał: koronawirus wciąż jest z nami.

Szczepionkowa euforia? Manchester City przypomina, że wirus ciągle jest z nami

Już w Święta w drużynie i sztabie wykryto cztery zarażenia, dziś spłynęły kolejne wyniki testów. Citizens nie podają dokładnej liczby, poza tym, że to „duże grono”. Możemy się jedynie domyślać, ile faktycznie osób otrzymało pozytywny wynik testu, skoro Premier League pozwoliła na przełożenie meczu. A pamiętajmy – ligi zachodnioeuropejskie dzielnie maszerują zazwyczaj nawet przy sporej liczbie zakażeń, widzieliśmy to doskonale przy starciu Standardu Liege z Lechem Poznań w Lidze Europy. Manchesteru City o wąską kadrę nie posądzamy, co uzmysławia, jak powszechny musiał stać się wirus w ich zespole w ostatnich dniach.

Zresztą, przełożenie meczu to jedna sprawa – druga to zamknięcie ośrodka treningowego. Manchester City nie owija w bawełnę, w oficjalnym komunikacie potwierdza, że „bańka” przestała być bezpieczna, a jedynym sposobem na przywrócenie porządku jest kwarantanna wszystkich osób, które miały styczność z drużyną. To pokazuje skalę – takich ruchów nie przeprowadza się już przecież prawie nigdzie w Europie. Nawet przy sporej liczbie zakażeń, u nas w ostatnich tygodniach choćby w Warcie Poznań czy obu łódzkich klubach, ta resztka normalnie trenuje, jeśli udaje się zebrać skład – rozgrywa kolejne mecze.

Manchester City zaś kompletnie staje w miejscu.

Na początku pewnie na 5-6 dni, po których będzie można wykonać ponowne testy i ewentualnie przywrócić do treningów zdrowych piłkarzy. Ale zobaczymy, co stanie się dalej. Europa przecież ledwie kilka dni temu totalnie spanikowała, gdy Londyn zdradził wyniki genetycznych badań nowych szczepów koronawirusa. Według naukowców nowa wersja SARS-CoV-2 miała być zdecydowanie bardziej zaraźliwa – nie powodowała cięższych objawów czy większej śmiertelności, ale właśnie ułatwiała transmisję, utrudniając znacznie chronienie grup wysokiego ryzyka. Stąd te wszystkie anulowane loty, stąd polscy kierowcy tirów na lotnisku w Dover.

Czy istnieje podejrzenie, że ta nowa mutacja wirusa wkradła się do szatni Manchesteru City? Nikt niczego nie potwierdzi przed solidnym przebadaniem członków zespołu, ale kropki wydają się łączyć. Dlatego też nie ma sensu ryzykować – ani grą w dzisiejszym meczu, ani pchaniem na siłę kolejnych spotkań z terminarza poprzez utrzymanie ciągłości treningów. Ostatecznie czasu do końca ligi jest naprawdę sporo.

Reklama

Problem? Tylko jeden. Manchester City to klub, który walczy na czterech frontach.

I o ile nie będzie pewnie problemem zagrać rezerwowym składem w EFL Cup czy nawet w Pucharze Anglii, to jednak terminarz robi się diabelnie ciasny. Można chyba założyć, że skoro zawodnicy z błękitnej części Manchesteru trafią na kilkudniową kwarantannę, przełożony zostanie też mecz z Chelsea i Puchar Ligi z Manchesterem United, a przecież podopiecznym Pepa Guardioli wciąż „zalega” mecz z Aston Villą. Znaleźć miejsce na jakiś jeden dodatkowy termin? Czemu nie. Dwa? No trudno, ale spróbujemy. CZTERY? No właśnie, tutaj już zaczynają się schody, szczególnie, że przecież zaraz wraca Liga Mistrzów z udziałem Manchesteru City.

Na przestrzeni od Boxing Day do końca lutego, czyli przez dwa miesiące, klub miał zagrać PIĘTNAŚCIE meczów. Teraz już wiadomo, że będzie trzeba w tym terminarzu mieszać, oczywiście ku wściekłości Guardioli.

Niewykluczone, że Citizens naprawdę będą zmuszeni grać co dwa dni, a w EFL Cup wystawić wzorem ubiegłorocznego Liverpoolu zespół U-23. The Reds grali wówczas w Klubowych Mistrzostwach Świata, w pucharze wybiegły dzieciaki, które przegrały 0:5 z Aston Villą. I to był czas PRZED koronawirusem.

Co się stanie, jeśli po powrocie z kwarantanny Manchesteru City pochoruje się któryś z ich rywali? Kiedy te mecze zostaną poupychane w kontekście nadchodzącego Euro 2021? Citizens będą musieli grać w przerwach na kadrę, bez swoich powołanych zawodników?

Wszyscy byliśmy tego świadomi, każdy się tego bał. Premier League ma naprawdę duży problem do rozwiązania. Logicznego i bezbolesnego wyjścia z tego klinczu nie widać. Tyle dobrego, że trwają szczepienia. Zdaje nam się, że kwestią czasu jest zakup szczepionek wyłącznie dla piłkarzy. Tak jak swego czasu fortunę inwestowano w ich regularne testowanie…

Fot.Newspix

Reklama

Najnowsze

Anglia

Komentarze

6 komentarzy

Loading...