Reklama

Rybak: “Lech wycisnął może nie sto procent z pucharów, ale bardzo dużo”

redakcja

Autor:redakcja

11 grudnia 2020, 14:56 • 5 min czytania 19 komentarzy

– Uważam, tak na spokojnie, że Lech wycisnął może nie sto procent ze swojej przygody pucharowej, ale bardzo dużo. Nawet patrząc na te zespoły, z którymi rywalizował – powiedzmy szczerze, choćby grał najlepszym składem do samego końca, to czy byłby w stanie wyjść? Mam wątpliwości. Tylko jakiś dzień konia mógłby sprawić, że Lech skończyłby na drugim miejscu – Ryszard Rybak, legenda Lecha Poznań, w poranku Weszlo.fm podzielił się nami swoimi przemyśleniami na temat Ligi Europy w wykonaniu Lecha. Dlaczego rozumie decyzję o wystawieniu słabszych składów na dwa ostatnie mecze, dlaczego uważa, że zimą nie potrzeba nerwowych ruchów kadrowych, a także czy Marchwiński jest rozczarowaniem pucharowej jesieni. Zapraszamy.

Rybak: “Lech wycisnął może nie sto procent z pucharów, ale bardzo dużo”
Panie Ryszardzie, niestety z punktu widzenia trzymania kciuków za Lecha w fazie grupowej, zadowoleni być nie możemy. Wczoraj porażka 0:2 z Rangersami. Wiadomo, że był to mecz, który nie mógł dać awansu, ale chyba trochę przykro, że poznaniacy nie byli w stanie przeszkodzić Rangersom.

Może odpowiem jak polityk. Mamy niecałe dwa tygodnie do świąt Bożego Narodzenia, a zobaczyliśmy polski klub w pucharach. Ten klub nazywa się Lech Poznań.

Rozdawał też świąteczne prezenty.

To prawda. A tak na poważnie, musimy powiedzieć, że przygoda Lecha w pucharach dzieliła się na pewne fazy. Bez wątpienia eliminacje przeszedł w pięknym stylu, grając widowiskowo i skutecznie. Potem przyszła faza grupowa. W losowaniu – nie oszukujmy się – dostaliśmy takie drużyny, które polskiemu klubowi zawieszały poprzeczkę bardzo wysoko. Ale te pierwsze mecze – Lech prezentował się przyzwoicie. Spotkanie z Benficą było fajnym meczem, co prawda przegranym, ale do zaakceptowania. Mecz w Szkocji również. Potem bardzo fajny mecz ze Standardem, znowu pojawiła się widowiskowość i skuteczność.

Ale od tego momentu zaczęły się schody. Już w spotkaniu z Legie, chyba po raz pierwszy tej jesieni jeśli chodzi o grę Lecha w pucharach, widać było, że oczy chcą, ale nogi już nie niosą. To spotkanie było takim ewidentnym przykładem, że zaczynają już bokiem wychodzić te wszystkie spotkania pucharowe łączone z ligą. W Liege Lech do przerwy powinien przegrywać. Był słabszy. Czerwona kartka dała trochę nadziei, przyszedł też gol. Mam dużo szacunku dla trenera Żurawia, ale popełnił błąd. Musiał w tamtym momencie zmienić mającego żółtą kartkę Crnomarkovicia, który zawsze gra na pograniczu faulu. Może gdyby go zmienił, mając przewagę jednego zawodnika, udałoby się dowieźć zwycięstwo i byłaby jeszcze szansa na coś więcej w grupie.

LECH WYGRA Z POGONIĄ? KURS 1.62 W SUPERBET!

Po meczu w Belgii trener i klub pewnie doszli do wniosku, że to była fajna przygoda, ale muszą patrzeć, z czego żyją. Zaczęto większą uwagę zwracać na ligę, bo pozycja w tabeli była niepokojąca. A kadra Lecha nie jest tak szeroka, żeby drugim garniturem – czy mieszanym drugim z pierwszym – toczyć równe boje z Rangers czy Benficą.

Reklama
Ma pan żal do trenera Żurawia, że na Benficę wystawił rezerwy?

Grałem dość długo w piłkę, potem piętnaście lat byłem trenerem. Jako ktoś, kto odpowiadał za wyniki, rozumiałem tę decyzję. Wiem, że spadła za to na Lecha fala krytyki, mówiono, że tak rzadko gramy w pucharach, więc nie wypada. Ale ci sami ludzie, którzy teraz krytykowali, za pięć miesięcy pytaliby, jak to możliwe, że Lech z takim składem nie gra w pucharach. W klubie doszli do wniosku, że muszą żyć ligą, bo przeciwnicy uciekają i ten punkt widzenia jakoś rozumiem, choć oczywiście bez przyjemności oglądałem mecz w Lizbonie. Końcówka to było dogranie spotkań. Może niezbyt estetycznie wyglądały te mecze, ale trudno, musimy to zaakceptować.

Zastanawiamy się, w kontekście przyszłości Lecha, jakie będą decyzje kadrowe. Przychodzi Karlstrom, ale poza wzmocnieniami jakościowymi, pytanie, czy nie potrzeba też wzmocnień ilościowych, żeby ta kadra stała się trochę szersza. Ten awans w tym względzie trochę jakby zaskoczył Lecha.

Jak po pięciu latach się awansuje, to wiadomo, że zaskoczył. Ale tak na spokojnie: Lech rozegrał równolegle jakby podwójne rozgrywki ligowe. W lidze mają dwanaście spotkań, w pucharach dziesięć. Teraz, jak poszerzymy zimą kadrę, a wiosną tych meczów tyle nie będzie, może być za dużo piłkarzy w szatni. A mieć wielu dobrych, którzy nie pomieszczą się w składzie, też nie jest za dobrze. Oni wszyscy chcą grać, mają swoje ambicje. Myślę, że nie będzie nerwowych ruchów, ta kadra powinna wystarczyć na to, by Lech zakwalifikował się do pucharów. Uważam, że ta kadra jest fajna, jeszcze jak ten Szwed się zaaklimatyzuje i będzie spełniał oczekiwania, to na ligę polską powinno wystarczyć. Większym zmartwieniem jest to, że Lech wtedy będzie grał tylko w Europa Conference League, a nie oszukujmy się, to nie są nasze ambicje.

Tak, z tym, że tu wciąż można trafić na fajne marki. No i wciąż może pojawić się szansa, że wicemistrz będzie grał o Ligę Europy, ale to kwestia rankingowa. Sami to sobie zgotowaliśmy.

Nie możemy dlatego obciążać tylko Lecha. Gdyby jeszcze jeden polski klub chociaż przeszedł taką drogę jak Lech… Uważam, tak na spokojnie, że Lech wycisnął może nie sto procent ze swojej przygody pucharowej, ale bardzo dużo. Nawet patrząc na te zespoły, z którymi rywalizował – powiedzmy szczerze, choćby grał najlepszym składem do samego końca, to czy byłby w stanie wyjść? Mam wątpliwości. Tylko jakiś dzień konia mógłby sprawić, że Lech skończyłby na drugim miejscu.

LECH WYGRA Z WISŁĄ KRAKÓW? KURS 1.57 W SUPERBET!

Jakbym miał szukać pozytywów, to widać gołym okiem jak dobrym piłkarzem jest Ishak. Czapki z głów, że po odejściu Gytkjaera, strzelca wyborowego, udało się ściągnąć lepszego piłkarza. Kawał zawodnika na polskie warunki.

Panie Ryszardzie, na koniec pytanie o Filipa Marchwińskiego. Dostał wiele szans w Lidze Europy, ale jego występy trudno zdefiniować. Rzucany po boiskach, czasami wygląda tak, jakby zatrzymał się w rozwoju.

Nie jestem aż tak blisko klubu, by powiedzieć, jak to wygląda z nim od środka, ale na podstawie meczów, to mam wrażenie, że stoi w miejscu. Mówiliśmy, że to zdolny piłkarz, a teraz ten talent dostał bagaż doświadczeń. Powinien zrobić progres. Nie wiem, gdzie jest przyczyna, czy w głowie, czy gdzie indziej. Już dawno miał przebłyski, jak na nasze warunki, geniuszu piłkarskiego. Teraz to wszystko gdzieś zaginęło. Czasem mam wrażenie, że widać u niego brak pewności siebie. Gdzieś coś się stało. Życie nie jest takie łatwe, trzeba sobie wszystko wywalczyć, wyszarpać, czy nie ma takiego charakteru – trudno mi powiedzieć. Natomiast nie chciałbym chłopaka dołować, to wciąż olbrzymi potencjał.

fot. Newspix

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

19 komentarzy

Loading...