Odkąd Jose Kante latem 2018 zamienił Wisłę Płock na Legię Warszawa, “Nafciarzom” permanentnie dokuczają problemy z napastnikami. Klub ten stał się już wręcz pewnym symbolem – jeżeli grasz na szpicy i nie strzelasz goli, to prędzej czy później zapewne zakotwiczysz w Płocku. Można się śmiać, ale to naprawdę niesamowite, jak wiele razy tu pudłowano z transferami.
Kante też nie był jakimś wybitnym snajperem, ale każdy oglądający ligę doskonale wie, że jego atuty nie dotyczą samej skuteczności. Mimo to w barwach Wisły suche liczby też miał przyzwoite. Na przestrzeni dwóch lat rozegrał 62 mecze ligowe i strzelił 19 goli (10 w pierwszym sezonie, 9 w drugim). Gdy odszedł, w ataku pozostał lej po bombie.
Na początku jeszcze wydawało się, że nie będzie tak źle. Wszystko dzięki Ricardinho, który zaliczył udaną jesień 2018. Zdobył wówczas dziewięć bramek i choć nigdy nie była to typowa “dziewiątka”, odnalazł się w roli głównego żądła zespołu. Im dalej w las, tym bardziej jednak Brazylijczyk spuszczał z tonu. Odkąd w 15. kolejce (10 listopada 2018) pokonał bramkarza Zagłębia Sosnowiec, w następnych dwudziestu meczach trafił do siatki już tylko raz i to z rzutu karnego!
Co gorsza, nikt tej luki nie potrafił wypełnić. Karol Angielski ciągle był męczony przez kontuzje, naprawdę miał chłopak pecha. Oskar Zawada na chwilę się uruchomił między 30. a 34. kolejką wiosny 2019 i potem na dobre schował. Strzelił w tym okresie pięć goli i pomógł się utrzymać. Jak wyjątkowy był to czas niech świadczy fakt, że Zawada do dziś łącznie zdobył w Ekstraklasie osiem bramek, a po drodze zdążył już zaliczyć pobyt w Arce Gdynia i wylądować w Rakowie Częstochowa. Na rundę rewanżową sezonu 2018/19 pozyskano jeszcze Grzegorza Kuświka, który jako tako odbudował się w Stali Mielec, ale on również strzelał epizodycznie. Trzy trafienia wiosną, dwa w ubiegłym sezonie i wyjazd do Stomilu Olsztyn.
W poprzedniej edycji poza Kuświkiem w ofensywie “Nafciarzy” męczyli się jeszcze Angielski, Zawada oraz odchodzący w połowie rozgrywek Olaf Nowak (o dziwo ustawiano go głównie na skrzydle) i nadal Ricardinho. Zachwycił nas wtedy bramką w Kielcach, ale ogólnej skuteczności nigdy już nie odzyskał. Wiosną doszedł Cillian Sheridan i wiadomo, jaki jest efekt. Trudno było spodziewać się innego scenariusza, bo Irlandczyk poza pierwszym półroczem w Jagiellonii, zawsze miał problemy z liczbami na polskich boiskach.
Teraz doszli jeszcze anonimowy Mateusz Lewandowski, od dawna będący na bakier z bramką rywali Patryk Tuszyński i Airam Cabrera, który pokazywał klasę w Koronie Kielce i Cracovii, tyle że w tym roku grał bardzo mało w drugoligowej Extremadurze. Dopiero w kilku ostatnich meczach po lockdownie dostał trochę więcej minut, ale w momencie przyjścia do Wisły przestało to mieć znaczenie. Ostatnie spotkanie w Segunda Division rozegrał 20 lipca, do Płocka zaś zawitał 16 października, czyli prawie trzy miesiące później. On może się sprawdzić, ale dopiero po przepracowaniu zimowego okresu przygotowawczego. Na razie po Hiszpanie widać, że jest cieniem samego siebie. Na dodatek przyplątał mu się jakiś uraz, dziś z Górnikiem Zabrze prawdopodobnie go zabraknie.
Licząc zatem od chwili zablokowania się przez Ricardinho, wychodzi, że Wisła Płock OD DWÓCH LAT nie ma w swoich szeregach przynajmniej przyzwoicie strzelającego napastnika. Nie miała go wiosną 2019, jesienią 2019, wiosną/latem 2020 i nie ma teraz, gdy zaraz będziemy dobijali do półmetka sezonu.
Rozkładając to na czynniki pierwsze jeśli chodzi o ligę:
WIOSNA 2019
Oskar Zawada: 13 meczów, 5 goli
Grzegorz Kuświk: 15 meczów, 3 gole
Ricardinho: 15 meczów, 1 gol
Karol Angielski: 4 mecze, 0 goli
JESIEŃ 2019
Ricardinho: 17 meczów, 4 gole
Grzegorz Kuświk: 12 meczów, 2 gole
Olaf Nowak: 10 meczów, 0 goli
Oskar Zawada: 7 meczów, 0 goli
Karol Angielski: 1 mecz, 0 goli
WIOSNA/LATO 2020
Cillian Sheridan: 15 meczów, 2 gole
Karol Angielski: 7 meczów, 0 goli
Grzegorz Kuświk: 4 mecze, 0 goli
JESIEŃ 2020 (stan na 6 grudnia)
Patryk Tuszyński: 8 meczów, 1 gol
Cillian Sheridan: 9 meczów, 0 goli
Airam Cabrera: 3 mecze, 0 goli
Mateusz Lewandowski: 2 mecze, 0 goli
W ciągu dwóch lat dziewięciu napastników Wisły Płock łącznie strzeliło 18 goli, z czego połowa tego fantastycznego dorobku dotyczy pierwszej z omawianych rund. W 2020 roku snajperzy “Nafciarzy” zdobyli trzy ligowe bramki. A w tym sezonie jedyne trafienie nominalnego napastnika tej drużyny to rzut karny Patryka Tuszyńskiego na Lechu Poznań! Komedia klasy Z.
Skoro Cabrera nie mógł normalnie trenować, a i bez tego daleko mu było do optymalnej formy, dziś z Górnikiem zapewne od początku wystąpi Sheridan. Powiedzmy, że w ogólnie beznadziejnym meczu z Pogonią dał nawet lekko ożywczą zmianę (nieuznany gol), więc może zaszaleje i dorzuci swoją trzecią bramkę dla Wisły. Nie wiadomo do końca, co z Alanem Urygą. Ze słów Radosława Sobolewskiego z konferencji prasowej wynika, że znajduje się pod dalszą obserwacją po wstrząśnieniu mózgu, ale trener nie dawał do zrozumienia, że jego występ jest wykluczony. Zakładamy zatem, że lider płockiej defensywy będzie w stanie pojawić się na boisku. To zwiększy szanse Sobolewskiego na zachowanie posady, bo pojawia się coraz więcej przecieków, że właśnie o nią gra w poniedziałkowy wieczór.
Górnik ma idealną okazję, żeby pójść za ciosem po wygranej z Pogonią Szczecin. Komplet punktów w Płocku dałby zespołowi Marcina Brosza dużo komfortu przed bardziej wymagającymi starciami z Cracovią i Jagiellonią. W Zabrzu problemów kadrowych nie mają, wszyscy są do grania. Faworyt jest jeden.
Fot. FotoPyk