Reklama

Odlot Janusza Filipiaka trwa w najlepsze

redakcja

Autor:redakcja

06 grudnia 2020, 23:04 • 5 min czytania 111 komentarzy

Janusz Filipiak zaliczył taki weekend, że zastanawiamy się, czy nie wyciągnąć teleskopu i nie przyjrzeć się uważnie niebu, żeby upewnić się, czy właściciel Cracovii przypadkiem nie lewituje gdzieś na orbicie. Dlaczego tak? Ano dlatego, że profesor zaliczył totalny odlot. Wszystko zaczęło się od tropienia spisków sędziowskich. Potem było skandaliczne zachowanie podczas derbów. I absurdalne oświadczenie klubu. A teraz, jako creme de la creme, przyszedł czas na występy medialne. Występy, zaznaczmy, równie komiczne, jak skandaliczne. 

Odlot Janusza Filipiaka trwa w najlepsze
Zacznijmy od iście brawurowej wirtualnej wizyty w Lidze+Extra.

Prowadzący, Krzysztof Marciniak i Bartosz Gleń, spytali Janusza Filipiaka o to, czy właścicielowi poważnego klubu przystoi obelżywość, jaką profesor zaprezentował podczas derbów Krakowa i dodali, że wątpią, żeby tak samo mogli zachować się przykładowo Daniel Levy, Karl-Heinz Rummenigge czy Florentino Perez.

– Widać, jak inni trenerzy zachowują się przy linii, jak reagują. Mamy bardzo wiele przykładów, w ostatniej kolejce Ligi Mistrzów trener rosyjski po meczu powiedział o jednym z polskich sędziów: “nie wiem, jak on może w lustro spojrzeć”. Tego typu reakcje są. Tego typu reakcji nie uczy się kibiców, ale uczy się od nich. Gdyby na stadionie Cracovii było kilkanaście tysięcy kibiców, to wrzask na niektóre decyzje sędziego byłby bardzo duży i takie paskudne słowa byłyby używane – odpowiedział Filipiak.

Nie kupujemy tego. Już abstrahując od tego, czy nazwiska włodarzy Tottenhamu, Bayernu czy Realu cokolwiek Filipiakowi powiedziały. Kij z tym. I tak męczymy się z zażenowania, kiedy oglądamy drących się na sędziów trenerów, chcących w najróżniejsze emocjonalne sposoby wywrzeć na nich presję, ale umówmy się, że to akceptowalne. Są różne charaktery. Szkoleniowiec znajduje się przy linii, blisko boiska, blisko centrum zdarzeń, żyje z drużyną, czasami faktycznie trudno zachować stoicki spokój. W końcu to gra emocji.

Ale Janusz Filipiak trenerem nie jest i to jest w tej sprawie kluczowe.

– Jestem w piłce od 17 lat. Co roku meczów z kontrowersjami mamy bardzo wiele – naliczyłem, że mniej więcej 2 miliony kibiców brzydko krzyczało na meczach i to się udziela – ciągnął dalej w Lidze+Extra.

Reklama

Jasne, jest to jakiś argument, w końcu każdy reaguje inaczej, a kto z kim przestaje, taki się staje, ale pamiętajmy, że nie mówimy tu o zwykłym kibicu, który po tygodniu pracy idzie sobie pokrzyczeć na meczu, tylko o bardzo bogatym, niezależnym człowieku, profesorze nauk technicznych, od którego wymaga się pewnego poziomu. Poziomu, którym nie jest „kurwowanie” i „chujowanie” we właścicielskiej loży.

I zdaje się, że Filipiak to rozumie, bo za swoje nieparlamentarne zachowanie przepraszał i Lidze+Extra, i trochę wcześniej w wywiadzie dla Wirtualnej Polski. No więc zatrzymajmy się jeszcze przy tej drugiej rozmowie. Właściciel Cracovii pokajał się za chamstwo, ale co z tego, skoro dalej brnął w klubową narrację, że Karolina Bojar-Stefańska wpłynęła na swojego męża, Daniela Stefańskiego, w taki sposób, że ten robił wszystko, żeby Cracovia meczu z Wisłą nie wygrała.

Fragment wywiadu dla Wirtualnej Polski. 

W oświadczeniu wspominacie o żonie sędziego Stefańskiego, Karolinie Bojar-Stefańskiej. Czy to było potrzebne?

W takich meczach jak derby, które generują bardzo duże emocje, PZPN powinien zadbać o przejrzystą obsadę sędziowską, a nie powodować takie konteksty.

Nazywacie ją kibicką Wisły, tymczasem ona przed laty reprezentowała Cracovię w lekkoatletyce.

Nie zaprzeczam temu. Mi nie zależało na tym, by robić tę wrzutkę, ale było duże ciśnienie ze strony środowiska – bo to oświadczenie było w imieniu całej społeczności Cracovii, by o tym wspomnieć. Zachowania pani Bojar-Stefańskiej w Internecie jednoznacznie wskazują na to, że wyraźnie utożsamia się z Wisłą.

Ręce opadają. Tylko przypomnimy, jak zbijaliśmy ten argument, kiedy Cracovia podnosiła go w swoim absurdalnym oświadczeniu:

Reklama

„Żona sędziego jest kibicką Wisły”. Wcześniej Daniel Stefański miał sprzyjać Legii, ale cóż, hajtnął się i teraz będzie za Wisłą. Kto wie, być może inne kluby też powinny przejrzeć internet. Być może wujek Stefańskiego chodzi na Lecha, stryjek na Jagiellonię, a kuzyn z trzeciej linii sympatyzuje z Rakowem. Tak może przecież być, my byśmy nie zwlekali ze śledztwem, a że Cracovia na śledztwach się zna (na przykład dotyczących korupcji), to dotarła do tych szokujących materiałów.

Czyli Stefański nie może gwizdać Cracovii, bo ma żonę za Wisłą, a przynajmniej tak jest napisane w internecie. Dobra rada: nie sprawdzajcie głębiej, bo według różnych wpisów w internecie, będziecie się martwić o swoją orientację seksualną albo pytać żonę, czy naprawdę uprawiała seks z Matim98.

A tak odpowiada na te zarzuty sama zainteresowana, czyli Karolina Bojar-Stefańska.

Wróćmy jednak jeszcze do programu w Canal+. Filipiak został spytany, czy wie o obecności osoby, która organizowała korupcję w Cracovii, na loży VIP. Odpowiedział, że nie ma na to żadnego wpływu, nie zna całej sytuacji, nie wie, kto wchodzi na loże, więc za nic nie odpowiada. Uwierzcie nam: właściciel klubu, dbającego o zdrowy wizerunek, powinien zadbać, żeby takie coś nie miało miejsca, bo to kompromitacja i dla niego, i dla organizacji, i dla całego jej otoczenia.

Rzecznik prasowy Cracovii tłumaczył to tak:

Niesamowicie smutne i ironiczne, że takie osoby mają niczym nielimitowany, bo opłacany, wstęp na stadiony w czasach, kiedy kibice na trybuny wchodzić nie mogą, a właściciel umywa ręce.

A, no i jeszcze te telefony od zdenerwowanego Michała Probierza, odbierane na wizji przez Janusza Filipiaka. Disco-polo. Wieś tańczy i śpiewa. Rozumiemy show, rozumiemy telewizję na żywo, ale no bez jaj, chyba nic lepiej nie definiuje żałosnego i chaotycznego tygodnia (a może i tygodni, miesięcy) po pasiastej stronie Krakowa niż te sceny…

I tak to u nas leci.

Najnowsze

Komentarze

111 komentarzy

Loading...