Reklama

Wypoczęty Lech sprał Podbeskidzie. Bat trzymał Rundić

redakcja

Autor:redakcja

06 grudnia 2020, 20:11 • 3 min czytania 58 komentarzy

Dariusz Żuraw oszczędził swoich asów z Benfiką, no i proszę! Podbeskidzie nie miało dziś szans, wraca do domu z bagażem czterech goli. W porównaniu do czwartku w Lizbonie, w wyjściowej jedenastce Lecha znaleźli się tylko Filip Bednarek i Jan Sykora. Reszta na Stadionie Światła wchodziła z ławki lub nie grała w ogóle. I to właśnie ci zawodnicy robili dziś różnicę. 

Wypoczęty Lech sprał Podbeskidzie. Bat trzymał Rundić

Mikael Ishak zabrał piłkę Rundiciowi i strzelił na 2:0, wybiciem z własnego pola karnego zaczął kontrę na 3:0 i rozegrał akcję przy czwartej bramce. Asysty pozbawił go Sykora, ale przynajmniej skutecznie dobijał Dani Ramirez. Hiszpan przed golem zaliczył kapitalną asystę przy trafieniu Pedro Tiby, który przebiegł sprintem ponad połowę boiska i pewnie pokonał Michala Peskovicia. Zdziwiony Serhij Miakuszko nawet nie zaczął się ścigać z Portugalczykiem, a Kacper Gach nie potrafił go dogonić.

Gol otwierający wynik to z kolei mierzone dośrodkowanie Alana Czerwińskiego z rzutu rożnego i szkoleniowe wykończenie wbiegającego na bliższy słupek Thomasa Rogne. Czerwiński spokojnie mógł mieć jeszcze dwie asysty, z jego dograń należycie nie skorzystali Kraweć (niecelna główka, gdy był bez krycia) i Sykora (Rundić zblokował strzał).

Ano właśnie, Milan Rundić. Facet wyrasta w Podbeskidziu na godnego następcę Kristiana Kolcaka. Kto to taki? No nie mówcie, że nie pamiętacie! Ale jeśli nie bujacie, to przypominamy: wiosną 2015 przychodził do Bielska jako czterokrotny mistrz Słowacji ze Slovanem Bratysława. CV zachęcające, a okazał się strasznym ogórem. Rundić godnie kontynuuje jego dzieło: dwa tytuły z Trenczynem, jeden ze Slovanem i kopanie się po czole w naszej lidze. Dziś statystował przy strzelającym Rogne i skompromitował się, gdy stracił na rzecz Ishaka, który podwyższył prowadzenie. Jakby jeszcze mało było nieszczęść dla faceta, na początku drugiej połowy przypadkowo oberwał w plecy i musiał zostać zmieniony.

Można mówić, że Podbeskidzie nieźle zaczęło i wcale nie zamierzało klękać przed Lechem. Prawdą jest również, że wszystko mogło się potoczyć inaczej, gdyby Roginić uprzedzając Crnomarkovicia pokonywał Bednarka po legalnym podaniu Kocsisa. Węgier wygarnął jednak piłkę już zza linii końcowej i sędzia Wojciech Myć (tym razem bez większych wpadek) bez oglądania powtórek musiał bramkę anulować. Zaraz potem Pesković odbił strzał Modera na rzut rożny, z którego Rogne trafł na 1:0. Od tego momentu z “Górali” zupełnie zeszło powietrze, bo zamiast prowadzić, przegrywali.

Reklama

To wszystko prawda, ale generalnie w wielu fragmentach zespół ten kolejny raz potwierdził, że wciąż nie dojechał do Ekstraklasy. Dopóki rywale nie przyspieszą i mamy typową ligową walkę, jeszcze to jakoś wygląda. Ale potem druga strona wrzuca wyższy bieg, natomiast Podbeskidziu wyskakuje z rękawa kolejny kiks. Licząc dogrywkę w Pucharze Polski z Zagłębiem Lubin, to już piąty mecz w tym sezonie, w którym bielszczanie tracą cztery gole. Trener Krzysztof Brede po starciu z “Miedziowymi” tracił cierpliwość na konferencji, mówił, że nie może wiecznie usprawiedliwiać błędów niektórych zawodników. Ci najwyraźniej uznali, że co im będzie gadał, niech się znów tłumaczy.

Serio, gdy Lech przycisnął, mieliśmy wrażenie, że Podbeskidziu do pełni kabaretu brakuje jeszcze tylko Totha i Gressaka, którzy pomogli Zagłębiu Sosnowiec zlecieć do I ligi. Wtedy byłaby pełnia uśmiechu. Dla przeciwników oczywiście.

Jeżeli coś można Lechowi zarzucić, to właśnie to, że po godzinie zupełnie się rozluźnił. Ramirez chciał dośrodkować z krzyżaczka, Tiba zakładał rywalom siatki, a Muhar czekający na zmianę był tak roześmiany, jakby właśnie wbiegał po odbiór Złotej Piłki. Wchodzący w 60. minucie Skóraś, Puchacz i Awwad nie wnieśli nowej energii, podobnie jak potem Marchwiński. Za to Bednarek pod koniec wreszcie mógł się trochę porzucać za sprawą Komora i Bierońskiego.

Strach pomyśleć, co by było, gdyby przeciwko Rundiciowi, Gutowskiemu i reszcie wystąpili Ishak, Tiba i Ramirez mający w nogach pełny mecz w Lizbonie. Pewnie byłoby ciężko, opłaciło się wystawienie rezerwowych na Benfikę. Dzięki temu “Kolejorz” wskoczył na siódme miejsce, a ciągle ma zaległe spotkanie z Pogonią. Podbeskidzie urządza się na dnie tabeli.

Fot. Newspix

Reklama

Najnowsze

Anglia

Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Arek Dobruchowski
0
Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Komentarze

58 komentarzy

Loading...