– Graliśmy osiem meczów, mieliśmy dwa punkty. Ale czy graliśmy słabo? Nie, mieliśmy dobre spotkania, tylko nie strzelaliśmy bramek. Taka jest piłka. Wczoraj nie zagraliśmy najlepszego meczu w sezonie. To nie był jakiś nasz super mecz. Ale była koncentracja w defensywie, do tego byliśmy skuteczni i jest zwycięstwo. Tak to jest. Możesz grać bardzo, bardzo dobry mecz, nie trafisz, rywal zrobi pół akcji, zrobi bramkę i potem co: Piast Gliwice jest bardzo słaby? Zagrał źle? A teraz czytam, że wygraliśmy dwa mecze i wrócił Piast, który znamy. Jak czytam takie teksty, to naprawdę nie wiem co powiedzieć – w poranku Weszlo.fm porozmawialiśmy z Gerardem Badią, zapraszamy na transkrypcję.
Dzwonimy do ciebie w porze śniadaniowej. Co się je po dwóch wygranych meczach na przestrzeni 70 godzin?
Trzeba jeść dużo, bo człowiek zmęczony! Mam kanapki z hiszpańską szynką, pomidorem, awokado, rukolą. Jajko sadzone do tego i cappucino. Musi być też kawałek ciasta. Ale najważniejsze, że jest uśmiech na twarzy. To dwa wygrane mecze w jeden weekend.
No właśnie, dziś słyszymy cię uśmiechniętego, a ostatnio kojarzony byłeś z niewesołego wywiadu na antenie Canal+ z Piotrkiem Domagałą. Bardzo szczerym, ale też smutnym. Powiedz, zaskoczyła cię reakcja ludzi? Otworzyłeś się, a ten wywiad poniósł się dużym echem.
Cała przykra prawda o piłce nożnej. pic.twitter.com/fK5ECLatV1
— Tomasz Kawa (@TomaszKawa) October 5, 2020
Mieliśmy ciężki początek, jako drużyna, ale tez personalnie. Zdobywaliśmy mało punktów, do tego doznałem kontuzji i nie mogłem pomagać drużynie. Podszedł Piotr na wywiad. Jak z kimś rozmawiam, to otwieram serce. Taki jestem. Gram w piłkę, ale jak jestem na wywiadzie, zapominam o kamerach, zapominam, że jestem na antenie. Po prostu rozmawiam. Wiecie sami, że tak najlepsze wywiady wychodzą. Mówiłem to co myślę.
Natomiast tak, byłem zaskoczony reakcją. Jechałem wkurwiony do domu, wracam, otwieram telefon, a tu Instagram, Facebook pełen komentarzy. Wiele osób pisało, że dziękuje za wywiad. Nawet graliśmy ostatnio mecz i sędzia mi pogratulował tej rozmowy. Cieszę się z tego.
Piłka nożna jest taka, że czasem to klasyczne „z piekła do nieba”. Krótka droga od skrajnych emocji, reakcji. Wczoraj też Saief trafił w poprzeczkę, czyli to szczęście tym razem się do was uśmiechnęło.
Graliśmy osiem meczów, mieliśmy dwa punkty. Ale czy graliśmy słabo? Nie, mieliśmy dobre spotkania, tylko nie strzelaliśmy bramek. Taka jest piłka. Wczoraj nie zagraliśmy najlepszego meczu w sezonie. To nie był jakiś nasz super mecz. Ale była koncentracja w defensywie, do tego byliśmy skuteczni i jest zwycięstwo. Tak to jest. Możesz grać bardzo, bardzo dobry mecz, nie trafisz, rywal zrobi pół akcji, zrobi bramkę i potem co: Piast Gliwice jest bardzo słaby? Zagrał źle? A teraz czytam, że wygraliśmy dwa mecze i wrócił Piast, który znamy. Jak czytam takie teksty, to naprawdę nie wiem co powiedzieć.
Jednak wielu mówiło też, że z taką grą to kwestia czasu, gdy Piast zacznie punktować.
My, jak nie punktowaliśmy, rozmawialiśmy nawet między sobą: kurde, jak to możliwe, że tych punktów nie ma? Jak to możliwe, że jesteśmy na ostatniej pozycji z takimi zawodnikami? To niemożliwe. Teraz mamy to i człowiek też inaczej się poczuje. Gramy swoje, ale jednak mając więcej punktów czujesz się inaczej, grasz inaczej.
Mieliście też problemy z koronawirusem, ale po was chyba widać, że faktycznie „wróciliście mocniejsi”.
Cała drużyna miała problem, może trzech-czterech to nie złapało, w tym mnie. Hiszpańska krew. Naprawdę jest ciężko, jak trenowaliśmy w 5-7 zawodników, albo we dwójkę siedzieliśmy sami na siłowni. Nie da się tak trenować. Na pewno teraz złapaliśmy oddech.
Dla ciebie, doświadczonego zawodnika, brak trenera Fornalika na ławce, kiedy przechodził koronawirusa, wpływał na drużynę, czy to aż takiego znaczenia nie ma?
Oczywiście, ze ma. Trener to kierownik drużyny. Może nic nie mówić, ale spojrzy się, złapiesz z nim kontakt oczami i już wiesz co masz robić (śmiech). Znamy się dobrze, ale trener musi być na ławce. Ciekawe natomiast, że teraz, jak byłem kontuzjowany, a trener miał problemy z koronawirusem, dużo rozmawialiśmy telefonicznie. Nawet się śmiałem, że przez ostatni miesiąc rozmawialiśmy więcej na telefonie niż przez trzy lata, które jestem tutaj.
Wygrana z Górnikiem jest najważniejsza, żadna nie daje więcej radości?
Derby. Ekstra energia. Osobiście, moje ulubione mecze to właśnie z Górnikiem. Personalnie wczoraj zagrałem słabo, nie czułem się dobrze fizycznie, z piłką też to nie był ten Badia, który mi się podoba. Ale najważniejsze, że wygraliśmy i można było tańczyć po wygranej.
Co jest hitem szatni Piasta?
Śpiewamy, tańczymy, ale nie ma jednej piosenki. Chłopaki puszczają polską muzykę, ja hiszpańską. Dyskoteki teraz nie są otwarte, więc chociaz można w szatni.
Fot. FotoPyK