Reklama

Szału nie było, awans jest. Cracovia gra dalej w Pucharze Polski

redakcja

Autor:redakcja

14 listopada 2020, 15:17 • 3 min czytania 6 komentarzy

Cracovia nie wzięła przykładu z Wisły Kraków i nie zanotowała wpadki z trzecioligowcem. Ale czy pokazała wyraźną dominację nad rywalem? Otóż nie. Przez prawie godzinę gry piłkarze “Pasów” męczyli się ze Świtem Skolwin, a bramkarz gospodarzy nie miał wcale pełnych rąk roboty. Krakowianie przyjechali, nie zbłaźnili się i wyjeżdżają z awansem do następnej rundy. Gospodarze z kolei ambitnie walczyli, lecz samą grą z tak zwanej wątroby i jeżdżeniem na tyłkach nie byli w stanie nawet poważnie zagrozić obrońcom trofeum

Szału nie było, awans jest. Cracovia gra dalej w Pucharze Polski

Specyficzny klimat niższych lig oraz murawa, delikatnie rzecz ujmując daleka od ideału, to na pewno były atuty Świtu. I rzeczywiście w pierwszej połowie Cracovii gra się nie układała. Wprawdzie na początku przyjezdni zagrozili miejscowym piłkarzom, lecz im dalej trwał mecz, tym mniej widoczna była przewaga zespołu z Ekstraklasy. Do przerwy 0:0, a lokalni kibice przebrani za ochroniarzy lub stojący na górce za płotem mogli mieć jeszcze nadzieję, że ich drużyna sprawi ogromną sensację.

Po przerwie Świt miał nawet szansę na trafienie, lecz na posterunku stał Karol Niemczycki, będący w sumie bezrobotny w tym meczu. Zespół trenera Probierza podrażniony coraz bardziej śmiałymi atakami gospodarzy, postanowił wreszcie wymierzyć cios. 59 minuta – po akcji lewą stroną boiska w polu karnym Świtu powstało ogromne zamieszanie. Najpierw strzał gości wybronił bramkarz, dobitkę zablokował obrońca, ale już trzecie uderzenie z przewrotki Daniela Pika okazało się skuteczne.

Reklama

Swoją drogą piękna bramka i jedyny moment w całym meczu, gdy widać było różnicę klas pomiędzy dwoma zespołami.

Piłkarze ze Skolwina próbowali potem jeszcze tworzyć jakieś prowizoryczne ataki, lecz obrona Cracovii nie popełniła większych błędów. Było dużo walki, sędzia nie szczędził kartek. Ostatecznie to goście będą w dobrych humorach wracać przez całą Polskę do domu. Ale radość może stanowić sam wynik i brak urazów, bo styl był taki sam jak w ekstraklasie. W sumie to brak jego. Jak widać niezależnie od możliwości rywala, gra krakowian wygląda tak samo.

***

Jeżeli Patryk Zaucha z Cracovii miał dzisiejszym występem przekonać swojego szkoleniowca, że powinien częściej otrzymywać szansę, to ewidentnie chłopakowi poszło coś nie tak. 45 minut i zjazd do boksu, a na murawie wyróżnił się wyłącznie nurkowaniem w polu karnym Świtu. Wiadomo, że murawa była zła, szyny były złe i podwozie, podwozie też było złe, ale… No wypadało pokazać coś więcej na tle obrońców grających przecież w III lidze. Refleksję nad przebiegiem swojej kariery mógł również sobie dzisiaj urządzić Rivaldinho, któremu przyszło biegać za piłką w meczu na przedmieściach Szczecina. Marzył zapewne o występach na Maracanie.

Tak czy owak, Cracovia zrobiła swoje. W poprzedniej edycji Pucharu Polski piłkarze “Pasów” również długo nie zachwycali, aż wreszcie wcisnęli gaz do dechy i zdobyli trofeum. Teraz wciąż mają szanse na obronę tytułu. A styl? Cóż, wypada pogratulować podopiecznym Michała Probierza pewnej konsekwencji taktycznej. Trudno się tę ekipę ogląda w akcji w Ekstraklasie, trudno przeciwko trzecioligowcowi.

Jest powtarzalność.

Reklama

ŚWIT SKOLWIN 0:1 CRACOVIA
(D. Pik 59′)

fot. własne

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

6 komentarzy

Loading...