Reklama

Święto w cieniu pandemii. Świt Skolwin podejmuje Cracovię w Pucharze Polski

redakcja

Autor:redakcja

13 listopada 2020, 20:39 • 11 min czytania 23 komentarzy

Skolwin to najbardziej wysunięta na północ dzielnica Szczecina. Biedna, postindustrialna i bez perspektyw na lepsze jutro. Mecz lokalnego Świtu z Cracovią w ramach 1/16 finału Pucharu Polski miał być wielkim świętem dla tamtejszej społeczności. Społeczności doświadczonej przez los i do dziś odczuwającej skutki transformacji ustrojowej. Niestety, pandemia popsuła imprezę. Najpierw odgórna decyzja o braku publiczności, a następnie z powodu potwierdzonych przypadków koronowirusa u kilku piłkarzy ze Szczecina, spotkanie przełożono na inny termin. Mimo covidowych kulis meczu, na kameralnym obiekcie przy ulicy Stołczyńskiej 100 odbędzie się jedno z najważniejszych wydarzeń sportowych w powojennej historii północnych rubieży Grodu Gryfa. Niezależnie jakim wynikiem zakończy się rywalizacja, dla piłkarzy i kibiców Świtu sama możliwość gry z obrońcą trofeum w pewnym stopniu już jest zwycięstwem.

Święto w cieniu pandemii. Świt Skolwin podejmuje Cracovię w Pucharze Polski

Szczecin w ciągu ostatnich kilkunastu lat zmienił się nie do poznania. W samym centrum powstały nowoczesne biurowce, a kamienice przechodzą rewitalizację. Drogi i chodniki w zdecydowanej większości są już po generalnym remoncie, a jeżeli jeszcze nie uległy modernizacji, to odpowiednie organy już oficjalnie przyjęły projekty przyszłych prac. Z kolei północne dzielnice, w tym Skolwin, określa się mianem: „tam, gdzie diabeł mówi dobranoc”. To i tak jedno z bardziej kulturalnych powiedzeń odnoszących się do wspomnianej okolicy. Aby dotrzeć komunikacją miejską na stadion Świtu, trzeba mieć duże, ponad godzinne pokłady cierpliwości. Na dobrą sprawę, jeśli ktoś troszkę mocniej nadepnie w samochodowy pedał gazu, to z południowych obszarów miasta szybciej dojedzie do oddalonego o 120 kilometrów obiektu Kotwicy Kołobrzeg niż kibice jadący pojazdami ZDiTM-u na Skolwin.

W Skolwinie zegar zatrzymał się 20 lat temu

W filmie „Nic Śmiesznego” w reżyserii Marka Koterskiego główny bohater wiózł całą ekipę filmową kilkadziesiąt kilometrów, tylko po to, by oczom ich ukazał się las. Gdy już powoli będziecie zbliżać się do miejsca docelowej wycieczki – obiektów sportowych Świtu, waszym oczom zaś ukaże się częściowo opuszczona, wielka fabryka papieru oraz przestarzała, wręcz odstraszająca infrastruktura kolejowa. O ile wcześniej wasz autobus lub auto nie złapie tzw. kapcia na jednej z wielu dziur w drodze.

Domy są szare i nierzadko opuszczone. Niektóre zakłady rzemieślnicze – szewskie, fryzjerskie itd. – już dawno zapomniały swojego ostatniego klienta. Nie uświadczycie tam żadnej „Biedronki” ani nawet „Żabki”. Na budynkach małych sklepików wiszą jeszcze banery lokalnego „Browaru Bosman” i „MK Cafe”, które służyły celom reklamowym w latach dziewięćdziesiątych. Czas rzeczywiście zatrzymał się tam ponad 20 lat temu. Mijając te tereny, można w pełnym wydaniu zaliczyć powrót do przeszłości. Wielu osobom podoba się mieszanka przemysłowej architektury z rozlewiskami Odry i malowniczym fragmentem Jeziora Dąbie. Tworzy to niezwykle specyficzny krajobraz, wzbudzający różne odczucia.

Podczas gdy centrum staję się coraz bardziej „europejskie”, próżno tu doświadczyć widoku ogromnych inwestycji. Szczecin zapomniał o tej dzielnicy? Całe szczęście grupa lokalnych pasjonatów i Osiedlowy Klub Sportowy „Świt” od wielu lat przypomina miastu – zresztą skutecznie – o istnieniu Skolwina.

Reklama

W klubie jestem już od ponad 30 lat. Wcześniej byłem zawodnikiem, a teraz już od 20 lat czas pełnię funkcję prezesa. Przez wiele lat graliśmy w niższych ligach, aż systematycznie, szczebel po szczeblu udało nam się w 2015 r. awansować do III ligi. Zespół jest oparty w większości na zawodnikach ze Szczecina i naszego województwa. Wyróżnia nas to tle innych zespołów z ligowej czołówki np. Raduni Stężyca lub Kotwicy Kołobrzeg. To też – moim zdaniem – jest jednym z głównych czynników, dlaczego zebrała się tutaj ciekawa grupa ambitnych ludzi. Najważniejsze, że zawodnicy czują ten nasz specyficzny skolwiński klimat. Pokazują charakter i niesamowite zaangażowanie podczas pracy treningowej oraz występów meczowych – opowiada Paweł Adamczak, prezes Świtu Skolwin.

Świt nadzieją mieszkańców na lepsze jutro

Nie licząc Pogoni, ostatni raz w 2000 roku piłkarski zespół ze Szczecina występował na poziomie centralnym. Odra Szczecin już dawno przestała istnieć, a przez ten czas tylko Świt był blisko rozgrywek ogólnopolskich. Jak działacze Hutnika Szczecin z sąsiedniego Stołczyna przy okazji ewentualnego awansu do III ligi mogą mieć problem ze spięciem budżetu, tak skolwińska drużyna postawiła sobie za cel wywindować szczecińską piłkę na wyższy poziom. Istnieją solidne podstawy do tego, by zespół ze Skolwina mógł marzyć o uzyskaniu przepustki do II ligi. Trzy tygodnie temu pokonał na wyjeździe lidera rozgrywek – Polonię Środa Wielkopolska aż 6:0, a do miejsca premiowanego awansem obecnie traci 7 punktów (ma jeszcze jeden mecz zaległy).

Regularnie obserwuję Świt od pierwszego sezonu po awansie do trzeciej ligi. Wcześniej nie był to specjalnie wyróżniający się klub ani w regionie, ani nawet w mieście. Obecnie inne drużyny ze Szczecina, pewnie poza Pogonią, mogą się na nim wzorować. Dobrze zorientowany kibic spoza zachodniopomorskiego kojarzy już, że Skolwin to taka dzielnica na północy Szczecina, a pewnie dekadę temu nie potrafiłby nawet przypisać jej do konkretnego miasta. Świt to wizytówka Skolwina. Mocnym bodźcem byłby awans na szczebel centralny, a czy uda się to w tym sezonie? Wbrew sceptycznym opiniom nie jest to w moim odczuciu niemożliwe – dzieli się swoimi odczuciami Sebastian Szczytkowski, lokalny dziennikarz sportowy, sportowefakty.wp.pl

Mieszkańcy dzielnicy mocno identyfikują się z klubem. Na trybunach widzowie niezwykle emocjonalnie podchodzą do wydarzeń boiskowych. Sędziowie zaś muszą wykazywać się wysoką odpornością psychiczną na różnego rodzaju epitety kierowane w ich stronę. Duża frekwencja zawsze dopisuje. Co ciekawe podczas meczu można spotkać mozaikę ludzi z różnych sfer – od biznesmenów w dress codzie i garniturach, po osoby z najbiedniejszych warstw społecznych.

ŚWIT SKOLWIN SPRAWI WIELKĄ SENSACJĘ I POKONA CRACOVIĘ – KURS 14.55 W EWINNER

Nie mamy zamiaru w żaden sposób konkurować z Pogonią – największa sportową marką w mieście. Mimo to ludzie z całego Szczecina przyjeżdżają do nas na mecze. Na każdym spotkaniu ligowym, jeśli jest taka możliwość, trybuny są praktycznie zapełnione – 600/700 osób. Obowiązuje niepisane prawo, że wejście na nasze mecze jest bezpłatne. Wyjątek miała stanowić rywalizacja w Pucharze Polski z Cracovią Kraków. Na każdym spotkaniu jest także bezpłatny catering – grill dla kibiców. Nawet bezdomni przychodzą zjeść ciepły posiłek, a gdy po meczu zostanie jakieś jedzenie, to właśnie trafia do ich rąk. Udało nam się stworzyć unikatowy projekt na północy Szczecina. Dzięki temu miejscowa ludność może być dumna, iż pochodzi i mieszka w Skolwinie. Jest u nas specyficzny klimat i przede wszystkim bardzo dobra atmosfera. Nie każdy potrafi to docenić… – relacjonuje Adamczak

Reklama

Początki wylewania fundamentów pod solidny zespół w aspekcie sportowym oraz finansowym nie należały do łatwych. Świt przez wiele lat błąkał się po najniższych klasach rozgrywkowych. Sponsorzy nie walili drzwiami i oknami.

– Aktualnie budżet klubowy stanowi kwota około miliona złotych. Mniej więcej 30% to dotacja od miasta Szczecin, reszta wpływów to zasługa licznych sponsorów. Udało nam się zaprosić do współpracy wiele firm, a wcale nie było to proste zadanie. Wystarczy spojrzeć, jaka to jest dzielnica. Biedna, trochę zapomniana przez świat. Infrastruktura również nie pomagała nam w pozyskaniu partnerów finansowych. Mimo wszystko udało nam się w tych trudnych warunkach nawiązać współpracę z wieloma podmiotami. Nasi partnerzy mają wpływ na to, co się dzieje w klubie – dodaje prezes Świtu.

Brak normalnego stadionu oznacza brak normalnych szans na rozwój klubu

Swego czasu, gdy Gwardia Koszalin grała w II lidze, pierwszą czynnością zawodników gości po przyjeździe na koszaliński stadion, było robienie pamiątkowych fotek przestarzałego obiektu, który na potrzeby poziomu centralnego został prowizorycznie „zmodernizowany”. W przypadku jutrzejszej wizyty piłkarzy Cracovii w Skolwinie sytuacja może być podobna. Choć Świt organizacyjnie i sportowo wyróżnia się w III-ligowych rozgrywkach, to ich zaplecze sportowe dalej przypomina ponure czasy gry w niższych ligach.

Znajduje się tam raptem jedna trybuna wzdłuż boiska, z trzema rzędami siedzisk przypominających nocniki. Można też dostrzec wieżyczkę spikerską. Budynek klubowy przypomina mieszkanie socjalne sympatycznego trenera Staszka Levego, przyznane przez miejski ośrodek pomocy społecznej. W takich oto warunkach infrastrukturalnych działacze cały czas planują zrobić krok naprzód.

Czy miasto Szczecin zamierza pomóc klubowi w realizacji założeń?

Nasze relacje z władzami miasta są bardzo dobre. Prezydent miasta Szczecin niejednokrotnie gościł na spotkaniach ligowych Świtu. Bez wsparcia osób z ratusza miejskiego, nie byłoby możliwe poprawne funkcjonowanie klubu, tak jak ma to miejsce obecnie. Głównym problemem jest infrastruktura – stadion i zaplecze socjalne. Miasto jako gospodarz obiektu podjęło już kroki w celu modernizacji całego obiektu i niedługo, bo w przyszłym roku ma ruszyć budowa nowych trybun. Teraz tworzy się zadaszone boisko pod tzw. balonem. Jednak aktualnie przez brak odpowiednich warunków socjalnych, poniekąd zmuszeni jesteśmy stać w miejscu. Bez nowego obiektu z prawdziwego zdarzenia, mimo szczerych chęci i możliwości pod względem sportowym – posiadamy silny zespół jak na realia III ligi – nie będziemy w stanie grać wyżej, na poziomie centralnym – wskazuje prezes klubu.

Jednym z problemów polskiej piłki jest uzależnienie mniejszych klubów od jednostek samorządu terytorialnego. Świt jest przykładem, że można grać w III lidze bez ogromnej dotacji z miasta, a budżet odpowiednio zbilansować tak, by nie być zdanym tylko i wyłącznie na łaskę włodarzy miejskich. Jednak w praktyce nie jest już tak kolorowo. Zarządcą obiektów sportowych w Skolwinie jest miejska jednostka budżetowa – MOSRiR Szczecin. Relacje na linii MOSRIR – klub delikatnie rzecz ujmując, nie są najlepsze.

O ile, tak jak wspomniałem, z władzami miasta współpraca układa się obiecująco, tak z jednostką budżetową zarządzającą obiektem na Skolwinie, już nie mamy wysoko rozwiniętych relacji partnerskich. W sierpniu bieżącego roku poprosiliśmy o wykonanie prac remontowych na boisku treningowym oraz głównym. Niestety, nasz wniosek został rozpatrzony negatywnie. Wystosowaliśmy więc propozycję, iż my – klub Świt Skolwin – możemy zająć się prowadzeniem obiektu i wszelkimi pracami na nim. Również w tej kwestii na razie nie doszło do porozumienia. Jest nam z tego powodu po prostu – tak po ludzku – przykro. Od wielu lat poświęcamy swój czas. Nie bierzemy z tego tytułu nawet złotówki. Wszyscy w zarządzie wydajemy własne pieniądze jako sponsorzy Świtu. Staramy się, aby ta dzielnica miała swój klub, który będzie dumą wszystkich jej mieszkańców. Wiadomą sprawą jest, że na przestrzeni lat nie wszystkie nasze decyzje były dobre, lecz finalnie udało nam się stworzyć drugą piłkarską siłę w Szczecinie – z żalem wypowiada się Paweł Adamczak

W sobotę przyjeżdża do nas drużyna z Ekstraklasy. Wprawdzie przez pandemię wielkiego święta nie będzie, lecz z pełną odpowiedzialnością powiem, że najbliższy mecz z Cracovią w Pucharze Polski jest tutaj największym wydarzeniem sportowym od 1945 roku. A ludzie zarządzający obiektem nie chcą nawet ruszyć palcem, by godnie przyjąć gości z Krakowa oraz telewizję. Specjalne pomieszczenie, tak aby ugościć z odpowiednimi honorami przedstawicieli PZPN-u, dziennikarzy itd. stanowiło problem i sami musieliśmy postarać się o tymczasowe postawienie zadaszonego pawilonu. Mało tego, na początku kazano nam go rozebrać. Absurdalna sytuacja. Nasze ambicje to widocznie problem dla niektórych osób? –  zadaje pytanie retoryczne prezes Świtu.

ŚWIT SKOLWIN ZASKOCZY WSZYSTKICH I ZREMISUJE Z CRACOVIĄ – KURS 7.83 W EWINNER

Opisywany konflikt pomiędzy osobami zarządzającymi obiektem a klubem to dość powszechne zjawisko. Nie tylko w Skolwinie, aby dokonać na obiektach prac remontowych, wpierw należy złożyć tony wniosków z długim uzasadnieniem. Być może MOSRIR Szczecin po prostu nie posiada odpowiednich funduszy na remonty obiektów, lecz patrząc na płytę boiska głównego i treningowego, trudno nie odnieść wrażenia, że kilku urzędnikom po prostu zabrakło chęci. I tu już nie chodzi o to, że przyjeżdża Cracovia i trzeba zrobić pokazówkę, byleby tylko nie było wstydu przed całą Polska. W klubie trenuje duża liczba dzieciaków – młodzicy, trampkarze oraz juniorzy. Dla nich powinno się stworzyć jak najlepsze warunki do rozwoju, zwłaszcza że sport dla wielu z tych osób jest możliwością ucieczki przed wykluczeniem społecznym. Ustawa o samorządzie gminnym jednoznacznie wskazuje, iż obowiązek zaspokajania potrzeb mieszkańców wspólnoty z zakresu kultury fizycznej i turystyki, ma polegać przede wszystkim na finansowaniu budowy i remontów terenów rekreacyjnych i urządzeń sportowych.

Smutne święto w cieniu koronawirusa

W momencie, gdy Maciej Sawicki wylosował parę Świt-Cracovia, w Skolwinie zapanowała ogromna radość. Wiadomą sprawą jest, że pod względem skali trudności przeciwnika mogli trafić zdecydowanie lepiej, ale przyjazd ekipy z najwyższej ligi oznaczał, że dzień meczowy będzie wielkim świętem. Miał być huczny festyn, miały być pełne trybuny, w tym specjalnie dostawione. Zainteresowanie wejściówkami było tak ogromne, że klub pierwszy raz postanowił zorganizować imprezę biletowaną. Czynniki niezależne od wszystkich spowodowały, że wokół spotkania nie będzie tak wesołej otoczki. Tamtejszym kibicom pozostanie opcja obejrzenia meczu zza płotu lub przed telewizorem. Wiele lat czekali na wydarzenie sportowe takiego kalibru, a teraz nie będą mogli w nim uczestniczyć.

Co do samego meczu z Cracovią, mam sprzeczne odczucia. Mocno żyłem poprzednią rundą. Świt grał z Lechią Zielona Góra – lato, stadion wypełniony kibicami, magia rozpoczynającego się i wyczekiwanego sezonu. Obecnie okoliczności meczu pucharowego z Cracovią są i będą nieco przytłaczające, ale piłkarze mogą sprawić na przekór przeciwnościom, że będzie co wspominać – mówi Sebastian Szczytkowski, lokalny dziennikarz sportowy.

Najbliższa rywalizacja dla piłkarzy Świtu będzie najważniejszą batalią w trakcie ich dotychczasowej przygody z piłką nożną. Część z nich być może nawet otrzyma szansę gry w wyższej lidze, jeśli dobrze zaprezentują się w starciu z obrońcą trofeum.

–  Bardzo żałujemy, że mecz obędzie się bez naszej publiczności. Byłaby ona naszych sporym atutem. Mimo wszystko chcemy nawiązać walkę i choć rywal jest na papierze zdecydowanie silniejszy, my – jako drużyna nie pękamy przed nim ze strachu. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony i dać z siebie wszystko. Przed telewizorem zasiądzie cała moja rodzina, przyjaciele i znajomi. Tak samo u innych chłopaków. Wierzę, że stać nas na sprawienie niespodzianki – optymistycznie wypowiada się kapitan Świtu Skolwin, bramkarz Przemysław Matłoka.

W poprzednim meczu ligowym piłkarze ze Skolwina na własnym boisku pokonali 3:2 Sokoła Kleczew. Przez przypadki zakażeń koronawirusem, a co za tym idzie przymusową kwarantannę całej drużyny wraz ze sztabem szkoleniowym, Świt przez ponad tydzień był wyłączony z treningów. Trener Andrzej Tychowski musiał umiejętnie rotować składem, tak aby zawodnicy, byli w pełni sił przed wymagającym wyzwaniem w Pucharze Polski. Wszyscy gracze czują się już dobrze. Podczas środowego spotkania było widać u nich ogromny głód gry. W żaden sposób nie odstawali pod względem fizycznym od przeciwników. Tylko Cracovia, to nie Sokół Kleczew. Pytanie, czy zawodnicy ze Skolwina wytrzymają trudy tej rywalizacji, jest jak najbardziej zasadne.

Skolwińscy fani mimo niesprzyjających okoliczności, niezależnie od tego jakim wynikiem zakończy się spotkanie z „Pasami” i tak są już dumni ze swojego klubu. Dzięki piłkarskim ulubieńcom ich dzielnica ma swój „prime time”. Sami kibice zaś gorąco wierzą, że w czerwcu los wynagrodzi im obecne przeciwności i będą mogli w pełni świętować awans do II ligi.

PIOTR STOLARCZYK

Fot. Archiwum Własne

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
8
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

23 komentarzy

Loading...