Reklama

Gytkjaer w Serie B, a Lech radzi sobie bez niego. Kto wyszedł na tym lepiej?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

06 listopada 2020, 16:29 • 4 min czytania 15 komentarzy

Christian Gytkjaer, kojarzycie, pamiętacie? Był kiedyś taki napastnik w Lechu Poznań, parę bramek strzelił. W Wielkopolsce łzy po Duńczyku zostały bardzo szybko otarte. Mikael Ishak prezentuje się kapitalnie – to wszyscy wiemy. A co słychać u byłego napastnika „Kolejorza”? Jak Gytkjaer radzi sobie w Serie B w barwach Monzy? Co tu dużo mówić – nie ma zbyt udanego wejścia do zespołu.

Gytkjaer w Serie B, a Lech radzi sobie bez niego. Kto wyszedł na tym lepiej?

Trzy mecze, bramka z rzutu karnego i niewykorzystana „jedenastka”. Tak w skrócie wygląda bilans Gytkjaera w Serie B. Jeśli dodamy do tego fakt, że Duńczyk opuścił parę spotkań przez kontuzję, to faktycznie – obraz nie jest zbyt optymistyczny. A jak to wygląda w nieco rozszerzonej wersji? Rzuciliśmy okiem na wszystkie występy Gytkjaera w Monzy.

Monza – SPAL 0:0

Debiut w nowym zespole i zmarnowany rzut karny. Tak, widzieliśmy lepsze wejścia do drużyny. Gytkjaer – jak mawia klasyk – miał jedno zadanie. I co? I strzelił wprost w bramkarza, absolutnie fatalne wykonanie. Poza tym błysnął tylko zagrywając piętą do kolegi, jednak ten jego błysku nie wykorzystał i na niewiele się to Monzy zdało. Statystyki także miał przeciętne:

  • 4 strzały, 1 celny
  • Zmarnowany karny
  • Kluczowe podanie
  • 2/3 wygrane pojedynki
  • Wywalczony rzut wolny

We Włoszech nie byli jednak mocno rozczarowani jego postawą. „Monza News” przyznała mu ocenę 5.5. – Był bardzo aktywny. W polu karnym zawsze był gotowy, żeby otrzymać piłkę, dobrze odnajdował się przy dośrodkowaniach. Ogólnie zaliczył dobry występ, chociaż jego błędy okazały się bardzo kosztowne.

Potem była kontuzja mięśniowa i powrót na mecz z Empoli.

Reklama

Empoli – Monza 0:0

Czy Gytkjaer zaliczył powrót w stylu Spidermena? Nie, raczej był to come back a’la Axl Rose, który próbował wskrzesić Gunsów bez najważniejszych postaci w zespole. W każdym razie: Duńczyk wypadł słabo. Przede wszystkim zmarnował kapitalną okazję na gola, do tego dorzucił także niewykorzystaną okazję, gdy uwolnił się od obrońców sprytnym wycofaniem się na 11 metr. Dostał wtedy podanie na głowę, przymierzył, jednak bramkarz okazał się lepszy. Liczby?

  • 2 strzały, 1 celny
  • Kluczowe podanie
  • 3/6 wygranych pojedynków

„Monza News” nie była już tak łagodna, jak za pierwszym razem. – Był winowajcą kolejnego meczu bez wygranej na koncie. Zmarnował dwie świetne okazje – czytamy, a do krótkiego opisu dołączona jest ocena „5”. Wagę pomyłek Duńczyka podkreślały także inne portale, a jego zmiennik został oceniony lepiej, więc był to pierwszy sygnał alarmowy.

Cittadella – Monza 1:2

I w końcu mecz z Cittadellą, czyli przełamanie. Ale czy był to koncert Duńczyka? Znów – niestety – było dokładnie odwrotnie. „Jedenastkę” Gytkjaer otrzymał dzięki życzliwości Kevina Prince’a Boatenga, który wziął na siebie ciężar strzałów z wapna. Tym razem chciał jednak pomóc koledze. – Boateng oddał mi piłkę, bo sam już strzelił bramkę. To dla mnie miły gest, biorąc pod uwagę, że nie wykorzystałem rzutu karnego ze SPAL – mówił później sam zainteresowany.

Ghańczyk w zasadzie uratował Duńczykowi mecz. Garść statystyk:

  • 3 strzały, 1 celny
  • Słupek
  • 2/10 wygranych pojedynków
  • 2 razy faulowany, 1 faul

Poza rzutem karnym Gytkjaer znów błysnął w negatywny sposób. Zaliczył dwa pudła, w tym jedno spektakularne, gdy z pięciu metrów trafił w słupek w dogodnej sytuacji. Drugie? Tu sprawa była trudniejsza, strzał z ostrego kąta, obok słupka – można rozgrzeszyć. Natomiast nie ma co ukrywać – Duńczyk nie jest na dziś synonimem skuteczności we włoskim zespole.

Monza dała mu notę 5.5. – W końcu się odblokował, co może pozytywnie wpłynąć na jego psychikę. Ale był też autorem pudła w sytuacji, która mogła zamknąć mecz. Od takich piłkarzy wymaga się, żeby pokazywali więcej opanowania pod bramką rywala.

Reklama

Zamienił stryjek siekierkę na kijek?

Cóż, nie zamierzamy Christiana Gytkjaera niesamowicie cisnąć za to, że ma słaby start we Włoszech. Natomiast jest to pewna ciekawostka z punktu widzenia obecnej sytuacji Duńczyka oraz Lecha. Gytkjaerowi przeszła koło nosa bardzo sympatyczna szansa w pucharach. Niewykluczone, że wyleci także z kadry, bo przecież konkurencja jest spora, a już ostatnio nie podniósł się z ławki. Do tego Włosi zaczynają trochę na niego narzekać, choć – uczciwie dodamy – za postawę na treningach jest chwalony.

Z kolei w Poznaniu:

  • Trwa ogólna euforia, bo w pucharach Lech nie robi siary
  • Nikt po Gytkjaerze nie płacze, bo Ishak strzela jak na zawołanie
  • Zawodnicy wyrabiają sobie nazwiska w Europie i pracują na transfery lepsze niż beniaminek Serie B

Ok, Duńczykowi kasa na pewno się zgadza. Tyle że wygląda na to, że na dziś jest to jedyny plus jego przenosin na południe Europy. Niewykluczone, że niedługo i miejsc w składzie dla niego zabrakło, bo Mirko Marić, za którego Włosi zapłacili 4,5 miliona euro, w końcu dostanie szansę, żeby sprawdzić, czy aby przypadkiem nie gwarantuje większej pewności w polu karnym niż były gracz Lecha.

Czy dziś powiemy, że Gytkjaer wybrał słuszną opcję, odchodząc do Serie B? Ciężko to rozstrzygać. Mimo wszystko Monza nie przegrała jeszcze meczu, prowadzi go Cristian Brocchi, dzieli szatnię z Kevinem-Princem Boatengiem… Może i lekki smutek z powodu opuszczenia Ligi Europy jest, ale też nie przesadzajmy, że Gytkjaer musi siedzieć pod kocem i wycierać zdjęcie Dariusza Żurawia z kapiących na nie łez.

Niemniej warto będzie co jakiś czas zerkać na to, gdzie jest Lech, a gdzie jest Gytkjaer, bo niewykluczone, że to „Kolejorz” wyszedł lepiej na tym, że nie próbował zatrzymać Duńczyka za wszelką cenę.

Fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Liga Europy

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

8
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

15 komentarzy

Loading...