Reklama

Tymoteusz Wrzucacz. Czy to już poziom reprezentacyjny?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

05 listopada 2020, 22:09 • 4 min czytania 25 komentarzy

Jakub Moder ma swoje strzały z dystansu. Pedro Tiba ma te kółeczka, którymi obraca akcje i myli rywali. A wygląda na to, że i Tymoteusz Puchacz powoli dorabia się swojego znaku firmowego. Czyli dośrodkowania. Celnego, mocnego, w tempo, które poprzedza podniesienie głowy. Czy to już jest czas, by sprawdzić go w kadrze?

Tymoteusz Wrzucacz. Czy to już poziom reprezentacyjny?

Generalnie z dośrodkowaniami jest ten problem, że często sprowadzamy je do prymitywnego rozwiązania akcji. Co do zasady wrzutki mają dość niską skuteczność – statystycznie łatwiej zdobyć bramkę po rozegraniu piłki i zagraniu jej w pole karne niż po kolejnej losowym wpałowaniu piłki gdzieś na aferę. Nieprzypadkowo szydzimy czasem ze stylu Cracovii. Ale właśnie – dla Cracovii posyłanie dziesiątek dośrodkowań na pole karne to często jedyny sposób na rozegranie akcji, a nie wariant, który urozmaica ataki.

Tylko wrzutki trzeba umieć posyłać. Oczywiście, można kopać balony, takie zawiesinki, z których napastnik nie ma co zrobić. Bo piłka leci pół dnia, obrońca zdąży się ustawić, a i wybić piłkę jest łatwiej niż strzelić na bramkę. Wrzutka musi być dograna celnie, mocno, w tempo i najlepiej w miejsce, gdzie jest możliwie jak najmniej rywali.

My tu się rozwijamy o teorii, a najlepiej byłoby oddać głos Tymoteuszowi Puchaczowi. Może nie głos, a wizję. Dzisiaj Puchacz przy asystach do Ishaka zaprezentował element klasyki. Jak z podręcznika – punkt po punkcie pokazany rozdział “jak dobrze dośrodkowywać piłkę”.

W obu przypadkach podniósł głowę.

Reklama

Przy pierwszym golu Ishaka widział, że ten uciekł kryjącemu go obrońcy, ale obrona coraz bardziej zbliżała się do bramkarza. Było zatem mało przestrzeni, trzeba było zagrać mocno, po ziemi, ale i z lekką rotacją, by napastnik zdążył do piłki.

No i myk, idealnie w tempo – ani bramkarz nie mógł tego podania przechwycić, ani obrońca zdążyć za Szwedem.

Drugie trafienie? Jeszcze klarowniej widać, że Puchacz widzi co się dzieje w polu karnym. Najpierw rzut okiem na sytuację przed bramką.

Reklama

Marchwiński minimalnie wystawił się na spalonym, ale i nie byłoby jak minąć tą piłką obrońcy zmierzającego do Puchacza. Trzeba znaleźć alternatywę – trudne technicznie podanie do Ishaka, który akurat znalazł się w linii dogrania.

To dogranie na pewno było trudniejsze, bo trzeba było i podnieść piłkę, i dograć idealnie w punkt, i jeszcze zagrać na odpowiedniej wysokości, by Ishak mógł uderzyć bez przyjęcia. Znów wyszło idealnie.

Zresztą widać było, że dzisiaj te wrzutki mu siedziały – wszystkie wykonał z podobnego miejsca na boisku, cztery z nich było w punkt na polu karnym.

A to nie jest tak, że Puchaczowi po prostu wyszło 90 minut w Europie. Takich jego dograń jest sporo – ot, chociażby mecz z Pogonią wiosną, gdy idealnie dograł w tempo do Jakuba Modera. Te jego wrzutki nie są jednowymiarowe. A to dogra górą, a to wrzuci wcinkę za obronę, a to przytomnie wycofa piłkę na skraj pola karnego.

Serwis statystyczny WhoScored wybrał go graczem meczu według swojego algorytmu. I tu pojawia się naturalnie pytanie – czy to już moment, by Puchacz został sprawdzony w kadrze Polski? Maciej Rybus ma problemy z kolanem, nominalnym lewym obrońcą jest Arkadiusz Reca, Michał Karbownik nie mógł zagrać ostatnio z Wartą Poznań ze względu na pozytywny wynik na obecność koronawirusa. Wcale nie zdziwiłoby nas, jeśli Puchacz zostałby dowołany awaryjnie na sparing z Ukrainą, a później pojechał pomóc kadrze U21. Tak jak chociażby Jakub Kamiński.

Nie brakowało osób, które śmiały się z wypowiedzi lechity o tym, że jeśli odchodzić z Lecha, to do klubu lepszego od Mainz, z którego miał ofertę. – Mainz mogłoby dzisiaj przyjechać na Bułgarska i dostać w trąbę – mówił. Wielu uznało to za bufonadę i przesadną pewność siebie. Ale Puchacz nie jest burakiem. On po prostu ma takie podejście do życia – zna swoją wartość, oddaje serducho dla swojej drużyny, nie ma kompleksów.

Nawet jeśli lechita nie dostanie powołania na kadrę, to trudno oprzeć się wrażeniu, że jego obecność w reprezentacji jest tylko kwestią czasu. Może paru dni, może kilku miesięcy. Ale prędzej czy później jego czas nadejdzie. Dzisiaj miał jeden z lepszych wieczorów w swojej dotychczasowej karierze.

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
0
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

25 komentarzy

Loading...