Dramat. Niezgoda zrywa więzadła…

redakcja

Autor:redakcja

03 listopada 2020, 14:54 • 3 min czytania

14 bramek w rundzie jesiennej, które przełożyły się na najlepszy wynik wszystkich Polaków w całym sezonie Ekstraklasy. Gruby transfer do jednej z najlepszych ekip MLS. Wygrana w „MLS Is Back”, czyli turnieju toczonym w izolacji. 21 meczów dla Portland Timbers i 8 bramek. Przez lata Jarosław Niezgoda mógł wyglądać jak gość, próbujący nieudolnie wycisnąć resztki keczupu, ale dopiero w ostatnich miesiącach mógł powiedzieć, że wreszcie ruszyło. Dokładnie jak z tym keczupem – wszystko na raz.

Dramat. Niezgoda zrywa więzadła…
Reklama

Aż do dziś.

Jarosław Niezgoda zerwał więzadła.

Reklama

Potwierdził się więc największy – a może i jedyny? – znak zapytania, jaki można było mieć przed wyłożeniem grubej kasy za byłego napastnika Legii. Zdrowie. A w zasadzie jego brak. Być może nieustanne urazy Niezgody biorą się z jakichś szerszych historii (słyszeliśmy takie opinie), być może to zwykły pech. Fakty są smutne – Polak znowu wypada z gry na długie miesiące. Jak to zwykle w przypadku więzadeł – pewnie na co najmniej pół roku. A więc ten sezon ma już z głowy.

Do zerwania doszło w meczu z Vancouver Whitecaps, w którym Niezgoda pojawił się w 78. minucie. W doliczonym czasie gry został zniesiony na noszach.

Dramat.

Zwłaszcza, że przecież Polak stracił przez kontuzje już masę czasu i dziś można się tylko zastanawiać, w którym miejscu byłby, gdyby zdrowie dopisywało. Pamiętamy przecież sezon 2017/18, gdy trwała dyskusja, kto powinien znaleźć się w trójce najlepszych napastników – on czy Krzysztof Piątek? I choć znalazł się Niezgoda, mając na koncie o osiem bramek mniej, to śmiało można stwierdzić, że prezentowali podobny poziom, zaczynali z podobnego pułapu, mieli podobne możliwości. Podczas gdy piłkarz Herthy napędzał się po transferze każdym kolejnym meczem, Niezgoda…

  • narzekał na problemy z plecami
  • musiał przejść zabieg ablacji serca
  • zanim wrócił do gry, naderwał mięsień dwugłowy

Efekt? Praktycznie cały stracony sezon 2018/19 i rozpoczynanie kolejnego z pozycji napastnika numer pięć w Legii – za Kulenoviciem, Carlitosem, Sanogo i Kante.

Szczęście, że dwóch napastników Legii odeszło, a Niezgoda wykorzystał otrzymane szanse najlepiej, jak mógł, wpisując się na listę strzelców co 76 minut. Pół roku wystarczyło, by opuścił Ekstraklasę, choć i tu w pewnym momencie pojawiały się wątpliwości związane ze zdrowiem, bo jego badania – będące zazwyczaj formalnością – trwały niecodziennie długo. Koniec końców udało się. Polak MLS może nie zawojował, ale swoje strzelił i pojawia się z ławki. Trzeba zaznaczyć, że poprzeczka stoi wysoko – Portland Timbers to lider konferencji zachodniej MLS.

I teraz wszystko jak krew w piach… Współczujemy i życzymy zdrowia. Na pocieszenie pozostaje nam przypomnieć, że Niezgoda może robić za twarz hasła „wrócisz silniejszy”, bo po poprzednich kontuzjach zaliczył spektakularny comeback.

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Anglia

Wzruszające chwile na Anfield. Byłe kluby uczczą pamięć zmarłego piłkarza

Wojciech Piela
0
Wzruszające chwile na Anfield. Byłe kluby uczczą pamięć zmarłego piłkarza
Polecane

Znany Austriak kończy karierę. Mistrz olimpijski żegna się ze skokami

Wojciech Piela
1
Znany Austriak kończy karierę. Mistrz olimpijski żegna się ze skokami
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama