Pandemia koronawirusa niestety nie zwalnia, tylko raczej przyspiesza i w sumie nie było potrzeby się łudzić, że Ekstraklasę to jakimś cudownym sposobem ominie. Piłkarze to też ludzie, robią zakupy, ich żony robią zakupy, dzieci – jeśli mogą – to chodzą do szkoły i tak dalej. O złapanie tego paskudztwa nie jest trudno. No i dziś mamy kolejny dowód: Wisła Płock ma wyjść na prowadzenie w koronabingo.
Jako pierwszy napisał o tym Krzysztof Stanowski, jego wiadomość doprecyzował Janekx89, który wskazał, że Nafciarze mają aż około trzydziestu zakażonych w całym klubie. Cholera, to wynik na poziomie Pogoni Szczecin z niedawna, a przecież Portowcy wówczas na kolejny mecz musieli czekać miesiąc. Owszem, była wówczas też przerwa reprezentacyjna, natomiast nie ma co ukrywać: są przyjemniejsze warunki do pracy nad formą.
Jeśli informacje się potwierdzą: oczywiście teraz pauzować będzie Wisła Płock. Mecze z – zabawne – Pogonią, są zapewne wykluczone, i ten w Pucharze Polski, i ten w lidze, potem znów mamy przerwę na kadrę i 22 listopada starcie Nafciarzy z Jagiellonią. Nawet jeśli ono dojdzie do skutku, to Sobolewski też dłuższy czas nie zbierze swojej ekipy do kupy i nie poprawi gry, a przecież ma co poprawiać.
Nie ma wątpliwości: to jest cholernie trudny i losowy sezon dla wszystkich. Jeśli wyskoczą ci zakażenia w mało przyjemnym momencie, możesz mieć problem, by się z tego wszystkiego odkręcić. Pogoni to się udało, dowodem jej wyniki, ale czy równie skuteczna będzie Wisła Płock?
Inne pytanie: czy w Płocku dochowano wszelkich względów bezpieczeństwa? Już raz zawiedli, gdy najpierw poszli na trening, a potem zrobili testy, teraz tyle zakażeń też źle wygląda. Nie osądzamy, ale będzie trzeba to sprawdzić.
Można się też zastanowić jak wpłynie to na terminarz całych rozgrywek. Z jednej strony on nie jest z gumy, trudno wciskać kolejne mecze i widać jak na dłoni, że obcięcie sezonu nas uratowało, bo na 37 serii gier nie byłoby czasu i miejsca. Z drugiej: wypada wykazać choć minimalny optymizm. Nie jesteśmy wirusologami, ale przypadki ponownych zachorowań to w tej chwili kwestia marginalna, ozdrowieńcy w znacznej większości nabywają odporność. Może się więc okazać, że Ekstraklasa w końcu nabierze odporność stadną, bo trudno sobie wyobrazić, że Pogoń zaraz znów wybije z trzydziestoma zachorowaniami.
Powiecie, że być może szukamy uśmiechu na siłę, ale cóż w tych czasach pozostało.
Fot. FotoPyk