Alfredo Morelos. Cholerny Alfredo Morelos. Co ci te biedne polskie kluby zrobiły, że jesteś wobec nich tak bezlitosny? Że tak bardzo nie masz dla nich serca. Mógłbyś być altruistą, przyjacielem narodu, super fajnym nieskutecznym napastnikiem z rozregulowanym celownikiem, który muchy by nie skrzywdził, a co dopiero ekipy znad Wisły. Ale nie, ty nie chcesz się z nimi przyjaźnić. Rok temu pogrzebałeś nadzieje Legii na awans do Ligi Europy, teraz pogrzebałeś nadzieje Lecha na pierwsze punkty w fazie grupowej tych rozgrywek. Eh, eh, eh.
Pamiętacie dwumecz Legii z Rangersami z sierpnia 2019?
Niby trochę ponad rok, a jednak zamierzchłe czasy. Męcząca bułę Legia, ciułająca zwycięstwa solidną defensywą, z Kulenoviciem na szpicy, Vesoviciem na skrzydle, Cafu na środku pomocy, Vukoviciem u sterów. W pierwszym meczu padł bezbramkowy remis, rewanż o wejście do grupy w Glasgow. Pełne trybuny.
Wyglądało to nie najgorzej. Do szału daleko, nawet bardzo daleko, ale do dramatu też wiele mil. Ot, siepanka, toporny, siermiężny futbol, wprost na dogrywkę i karne. Na to się zanosiło, przynajmniej aż do doliczonego czasu. Już miał sędzia gwizdać, już Vuko zbierał siłę na przemowę przed dogrywką, ale wtedy oczywiście zjawił się on.
Alfredo Morelos i jego główka.
Już wtedy jego sytuacja była specyficzna.
Dużo mówiło się, że po meczu z Legią odejdzie. Padały różne kierunki – Bundesliga, Serie A, La Liga. Czasami nawet duże marki, przebąkiwało się o Milanie i wielomilionowym transferze. Oczywiście nie takim za 50 milionów, tylko bardziej za 20, ale i tak to niczego sobie kwoty. Nic dziwnego, bo gość umie strzelać. W pierwszym sezonie na szkockich boiskach walnął 14 bramek, w drugim 18, a regularnie dokładał też w innych rozgrywkach.
Nieprzypadkowy snajper, który mimo tych wszystkich propozycji i plotek, na Ibrox został.
Minął rok i jego sytuacja wygląda identycznie. Steven Gerrard sam dziwił się, że po lecie Morelos dalej jest w klubie. Na stole leżała bowiem bardzo intratna oferta z katarskiego klubu, na który Kolumbijczyk jednak się nie zdecydował. Temat przycichł, przynajmniej do zimy, kiedy cała saga pewnie wróci i to ze zdwojoną siłą.
I serio, szkoda, że nie odszedł latem.
Szkoda, bo to właśnie on pogrążył Lecha.
Lecha, który nie grał wielkiej piłki, ale walczył bardzo dzielnie. Na pewno nie powiedzielibyśmy, że Rangers zagrali wiele lepiej. Absolutnie, siły były wyrównane, choć trzeba przyznać, że im dalej w las, tym Kolejorz trochę przygasał. Ale co z tego, skoro na boisko wszedł Morelos, który mecz zaczął na ławce rezerwowych, i zrobił różnicę.
Tak jak przez cały mecz Satka i Rogne doskonale radzili sobie z dośrodkowaniami i lagami piłkarzy ze Szkocji, tak przy akcji bramkowej musieli skapitulować. Morelos znów okazał się sprytniejszy od wszystkich, znów strzelił bramkę głową. Potem jeszcze oddał dwa strzały, ale jeden obronił Bednarek, a drugi był niecelny.
Tak czy inaczej, ta porażka ma jego twarz.
Szkoda.
Panie Morelos, honorowego obywatelstwa pan raczej u nas nie dostaniesz.
Fot. Newspix