Reklama

Borussia M’gladbach i przeklęty doliczony czas, Real cudem się uratował

redakcja

Autor:redakcja

27 października 2020, 23:22 • 3 min czytania 10 komentarzy

Gdyby nie było doliczonych czasów gry, Borussia M’gladbach po dwóch meczach z Interem i Realem Madryt miałaby sześć punktów. Wymarzona pozycja wyjściowa. Real miałby punktów zero i mocno paliłoby mu się w dupkach, zwłaszcza że przed nim teraz dwa boje z mediolańczykami. Ale to scenariusz alternatywny, bo podopieczni Marco Rose w obu przypadkach na ostatniej prostej wywalali się na skórce od banana. Bieg kończyli, ale bez satysfakcji. Dziś prawie do samego końca prowadzili 2:0 z “Królewskimi” i nie wygrali.

Borussia M’gladbach i przeklęty doliczony czas, Real cudem się uratował

Gospodarze naprawdę nam dziś zaimponowali. Zagrali totalnie bez kompleksów, po swojemu. Wysoki pressing? Był. Sensowne rozgrywanie od swojej bramki? Było. W razie czego Yann Sommer w jednej akcji okiwał dwóch rywali i utrzymał piłkę, no problem. Jakość w ofensywie? Oczywiście również ją obejrzeliśmy.

Pierwszy gol – błąd Varane’a, niefrasobliwe wybicie, ale przede wszystkim kapitalne podanie Plei do Marcusa Thurama, który pięknie załadował pod ladę.

Drugi gol – przytomna wrzutka Lainera, wolej Plei i skuteczna dobitka Thurama, uniknął spalonego.

Real oczywiście długimi fragmentami dominował, pewnych rzeczy się nie przeskoczy, ale serio: praktycznie ani przez moment nie mieliśmy wrażenia, że Borussia zaczyna panikować, że plan jej się wali i nie wie, jak ma grać. “Królewscy” na dobrą sprawę przed przerwą mieli niecelny strzał Benzemy w średnio-groźnej sytuacji, bombę Kroosa zza pola karnego (obronił Sommer) i strzał Asensio w bliższy róg, który też odbił bramkarz. Żadnej naprawdę czystej, konkretnej okazji.

Reklama

Zaraz po zmianie stron goście z Madrytu zaczęli z animuszem. Asensio po rykoszecie od obrońcy trafił w słupek, a po chwili niepilnowany Vinicius kopnął zupełnie nie w tę stronę, co trzeba. Mogło to zwiastować problemy Borussii i jeśli już, był to jedyny fragment przed 87. minutą, który mógł niepokoić kibiców z Moenchengladbach. Ale ich piłkarze zaraz zadali drugi cios i powinni kolejne. Plea przegrał pojedynek z Courtoisem, a Stindl uderzył tuż obok słupka. Mogło być po meczu.

Mogło, ale nie było.

Real się męczył, poza jedną sytuacją Hazarda zakończoną strzałem w boczą siatkę, Sommer się nudził.

Sergio Ramos nie opuszczał już okolic pola karnego Borussii, Zidane rzucił wszystkie armaty do ataku i nagle stał się cud. Sommer potwierdził, że w grze na przedpolu jest słaby, zlekceważył wrzutkę Valverde – zakładając, że opuści boisko – a Benzema efektownie wykończył dogranie Casemiro. No i wreszcie finał: dośrodkowanie Modricia, Ramos zgrał, Casemiro wykończył. Gdyby kibice mogli zasiąść na trybunach, cisza byłaby taka sama jak bez nich, bo wszyscy byliby w szoku. Jak można było to wypuścić?

Dopełnieniem sfrajerzenia się ekipy Marco Rose okazało się nawet zachowanie jego zawodników przy stanie 2:2. Co najmniej dwa razy w koncertowy sposób partolili wybornie zapowiadające się kontry. W ostatniej akcji w pole karne Realu wbiegło pięć czarnych koszulek i nic z tego, bo podanie było fatalne, prosto pod nogi obrońcy.

“Królewscy” i tak zamykają tabelę, ale wszystko wraca do punktu wyjścia. Oni mają jeden punkt, Inter i Borussia po dwa, Szachtar cztery. A było o krok od dramatu z ich perspektywy. Jeśli jednak sama gra się nie zmieni, zapewne i tak do niego dojdzie.

Borussia M’gladbach – Real Madryt 2:2 (1:0)
1:0 – Thuram 33′
2:0 – Thuram 58′
2:1 – Benzema 87′
2:2 – Casemiro 90+2′

Fot. Newspix

Reklama

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

10 komentarzy

Loading...