Jeśli coś z epoki koronawirusowej ma piłce pozostać poza bliznami i wciąż otwartymi ranami, to właśnie wspomnienia z takich spotkań. W “normalnych” okolicznościach Szachtar nigdy by sobie na to nie pozwolił, nigdy nie wyszedłby na terenach Realu Madryt rezerwowym składem, nigdy nie dałby szansy od razu siedmiu młodocianym zawodnikom. Dziś zrobił to z konieczności, w wyniku absencji aż dziesięciu piłkarzy, których z gry wyłączył przeklęty wirus.
Zrobił to, a następnie już w pierwszej połowie strzelił królewskiej drużynie trzy gole.
Jeszcze raz podkreślmy: dziesięciu piłkarzy poza składem. Siedmiu zawodników poniżej 21. roku życia w wyjściowej jedenastce. Liczne głosy: ten mecz nie ma prawa się odbyć, ten mecz nie ma sensu. Koronawirus brutalnie uderzył w Szachtar Donieck, na domiar złego – tuż przed meczem z jednym z faworytów całych rozgrywek. Kibice z Ukrainy modlili się zapewne – oby nie za wysoko. Oby bez kompromitacji. Oby świat nie otrzymał tego totalnie zafałszowanego obrazu górniczej drużyny – bo jak wyrabiać sobie opinię o zespole z Donbasu na podstawie gry nawet nie rezerw, ale juniorów tego klubu?
Tymczasem okazało się, że młodzież nie tyle jest gotowa na występ na europejskiej arenie. Młodzież po prostu rządzi.
TETE A TETE Z GENIUSZEM
Cieszymy się, że 20-letni Tete, który uczył się chodzić, gdy rozpoczynał się XXI wiek wystrzelił tak szybko i na tak okazałej arenie, jaką jest domowy stadion Realu Madryt – nawet jeśli tymczasowo nie jest to Santiago Bernabeu. Dzięki temu możemy użyć określenia “tete a tete z geniuszem”, zanim zabawa nazwiskiem brazylijskiego piłkarza zaleje cały internet. Rany, co to jest w ogóle za gość? W Gremio nawet nie zadebiutował, Szachtar wyciągnął go prosto z piłkarskiej szkoły średniej, a teraz wrzucił od razu pomiędzy profesorów futbolu – bo za takich mamy Modricia, Varane’a, Courtois. Tete nie tylko odnalazł się w tym gronie, on w pierwszej połowie po prostu Real zmiażdżył. Gol to tylko część prawdy o jego występie, zdecydowanie więcej mówi asysta z doliczonego czasu. Co za tempo. Dynamika. Lekkość. No i wreszcie podanie piętą, idealnie w tempo, do Solomona, któremu pozostało tylko pokonać belgijskiego bramkarza Realu.
A przecież to też Tete strzelał tuż przed tym, gdy Varane podciął piłkę nad bezradnym Courtois.
Współpraca 21-letniego reprezentanta Izraela z rok młodszym Brazylijczykiem to nie tylko oda do młodości, nie tylko laurka dla skautingu. To przede wszystkim wielki zarzut do rozleniwionej obrony Realu Madryt. Wydawać by się mogło, że kupili już wszystkich utalentowanych Brazylijczyków, ale to nie uprawnia ich do takiego pozoranctwa, jakie zaprezentowali dzisiaj Marcelo czy Militao. Tak, Real też grał drugim garniturem, też zrobił dużo zmian. Ale Zinedine Zidane rotuje tak często, że właściwie trudno tutaj wskazać jakichś wyjątkowych pewniaków do grania. Z Cadizem u siebie w czapę też wyłapał rezerwowy skład, więc jak? Królewscy grają na przemian rezerwowym i bardzo rezerwowym zespołem? Kiedy wreszcie obejrzymy ten pierwszy?
Zostawmy jednak problemy Realu, wróćmy do Szachtara.
Ten bowiem bawił się tak naprawdę przez godzinę grania. Jeszcze przed przerwą jedną dobrą okazję zmarnował Marlos, Real został uratowany przez Courtois. Po przerwie Ukraińcy mieli dwie kolejne setki – jedną fatalnie zmarnował Tete, przy drugiej dwóch zawodników w pomarańczowych koszulkach wpadło na siebie, zamiast skończyć mecz. Szachtar strzelił też nieuznanego gola, podczas którego ośmieszeni zostali zwłaszcza stoperzy, wracając w tempie parostatków rzecznych. Uratował ich ofsajd na samym początku akcji, przy podaniu z własnej połowy, na kilkanaście sekund przed golem.
Szachtar do siatki trafił cztery razy, powinien sześć, albo i siedem. Szachtar zdziesiątkowany przez koronawirusa. W Madrycie.
POGŁĘBIAJĄCY SIĘ KRYZYS
Real trochę ożywił się po przerwie, gdy wszedł Karim Benzema, a już zupełnie – gdy dołączył do niego Vinicius. Cóż jednak z tego, skoro gros akcji gospodarzy kończyło się w identyczny sposób – łatwe podejście na dwudziesty metr i kompletna bezradność, by pchnąć piłkę głębiej. Trochę z przyzwyczajenia Real próbował grać firmówkę sprzed pięciu lat, ale niestety miękka wrzutka Marcelo na głowę Ronaldo jest zdecydowanie mniej skuteczna, jeśli Ronaldo zamiast pola karnego rywala penetruje akurat domową siłownię podczas kwarantanny w Turynie.
Pierwszy gol? Luka Modrić się wściekł po dość ostrym odbiorze w polu karnym Szachtara chwilę wcześniej. Jak to mawiają orliki: wziął i strzelił. Zejście do środka, nawinięcie po drodze dwóch rywali, atomowy strzał w okno. Real zyskał nadzieję. Realną szansę na punkty podarował swojemu zespołowi Vinicius. Od razu po wejściu na boisko ruszył do pressingu, zabrał piłkę w środku pola, dociągnął do szesnastki i trafił na 2:3.
Czy Królewscy zasłużyli na remis? To trudne pytanie. Na pewno gol w końcówce był efektem wielominutowego urabiania defensywy Szachtara. Ale jednak – spalony był dość oczywisty, sędzia musiał anulować tę bramkę, nie tylko dlatego, że to ratuje opowieść o mężnej dzieciarni z Doniecka. Być może Real faktycznie zasługiwał, by jeszcze raz trafić – mocne strzały mieli Asensio, Vinicius, Mendy. Ale nawet jeśli uznalibyśmy, ze gospodarze zasługiwali na trzy gole – no to gościom według tego samego klucza należało się dwa razy tyle.
WIELKI SZACHTAR, WIELKI WIECZÓR
Dla wielu tych piłkarzy stojących u progu kariery to będzie niezapomniany wieczór. Podobnie z fanami Szachtara i ogólnie rzeszą ludzi, którzy na co dzień kibicują kopciuszkom. Dziś doniecki klub wygrał nie tylko z rywalem – wygrał z bezdusznym systemem, który sprawia, że nie możesz przełożyć meczu, nie możesz ani na moment się zatrzymać. Iście filmowa historia, iście filmowe zakończenie. Aż szkoda, że to dopiero pierwsza kolejka fazy grupowej i Real ma nadal pięć okazji, by nadrobić ten wynik.
Tete, Solomon, 19-letn Trubin między słupkami udowodnili bowiem, że niemożliwe nie istnieje. Można zagrać mecz bez dziesięciu piłkarzy – i można to wygrać.
Real Madryt – Szachtar Donieck 2:3 (0:3)
Modrić 54′, Vinicius 59′ – Tete 39′, Varane (s.) 33′, Solomon 42′
Fot. Newspix