Jedno trzeba Kamilowi Grosickiemu oddać – jest człowiekiem niesłychanie konsekwentnym. Kilka lat temu postanowił, że będzie dostarczał nam wrażeń na finiszu okienek transferowych i trzyma się tej decyzji z uporem godnym lepszej sprawy. Dziś kolejny deadline day ze skrzydłowym reprezentacji Polski w roli głównej. „Grosik” dosłownie na minuty przed końcem okna dogadał wypożyczenie z Nottingham Forest.
Wątpliwości formalne
Wszystko wskazuje na to, że Kamil sezon 2020/21 spędzi zatem ponownie na zapleczu Premier League. Jak poinformował Mateusz Borek za pośrednictwem Twittera, Grosicki dokładnie o 17:59 złożył podpis pod umową z Nottingham i jest już w drodze do nowego klubu. Problem polega na tym, że wokół transakcji cały czas unoszą się wątpliwości natury formalnej. Oba kluby się ze sobą dogadały, piłkarz również wszystko przyklepał, lecz wymagane dokumenty zostały wysłane na tyle późno, że wypożyczenie nadal nie zostało zatwierdzone. I nie ma stuprocentowej pewności, że w ogóle zostanie. Jeżeli papiery dotarły za późno do angielskiej federacji, z wypożyczenia nici.
Grosicki, jak to on, stąpa zatem po bardzo cienkiej linie. Który to już raz? On chyba po prostu lubi ten dreszczyk emocji przy załatwianiu przenosin do nowego zespołu.
O co gra Nottingham?
Jeżeli wypożyczenie się powiedzie, będzie to dla reprezentanta Polski dobra wiadomość. Grosicki do West Bromu trafił zimą 2020 roku jako piłkarz typowo zadaniowy. Miał wesprzeć klub w awansie do Premier League. Misja się udała i skrzydłowi niemal natychmiast trafił na boczny tor. Uznano go najwyraźniej za piłkarza gwarantującego zbyt mało jakości jak na ten poziom. Jakiś czas temu pisaliśmy: „Nie zrozumcie nas źle – nikomu nie zabraniamy mieć marzeń. Wręcz przeciwnie, trzeba robić wszystko, że je spełnić; przeskoczyć poprzeczkę, niezależnie od tego, jak wysoko się znajduje. Natomiast ważny w tym wszystkim jest rozsądek. Tymczasem Grosicki co jakiś czas uparcie powtarzał, że jego celem jest powrót do Premier League. Mimo że nikt nie widział w niej dla niego miejsca”.
Jeżeli jednak chodzi o Championship, „Grosik” jest już uznaną marką. Rozegrał już w tej lidze 118 meczów, zdobył 26 goli, dołożył kolejnych 23 asyst. Swego czasu był naprawdę znaczącą postacią Hull City, gdzie nie tylko notował więcej niż przyzwoity liczby, ale grał też niezwykle efektownie. Zdobywał piękne gole, imponował swoimi firmowymi rajdami po skrzydle.
W Nottingham 32-latek powinien sobie zatem poradzić. Dziesięć dni temu w drużynie doszło do zmiany szkoleniowca, więc „Grosik” może mieć wręcz ułatwioną drogę do wyjściowego składu. Ekipa z West Bridgford fatalnie zaczęła obecne rozgrywki – przegrała wszystkie cztery mecze ligowe i obecnie plasuje się w strefie spadkowej. To jasne, że zespół w tak złym położeniu potrzebuje zmian. Może się zatem Grosicki fajnie wstrzelić i – jeśli szczęście dopisze – pociągnąć zespół do wyjścia z kryzysu. W poprzednim sezonie Nottingham zajęło siódme miejsce w stawce, klub dosłownie otarł się o play-offy. Z całą pewnością ambicją tamtejszych działaczy jest walka o awans do Premier League, a nie rozpaczliwy bój o utrzymanie na zapleczu. Obecne wyniki na to nie wskazują, ale trzeba pamiętać, że sezon w Championship jest bardzo długi i zazwyczaj obfituje w liczne zwrotny akcji.
Korzystny kontrakt
Jak informował Borek, umowa Grosickiego z Nottingham ma zostać skonstruowana w ten sposób, że Polak w razie awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej automatycznie zostanie piłkarzem Forest na dwa kolejne lata. Jeśli promocji nie uda się wywalczyć, Grosicki zostanie natomiast wolnym zawodnikiem, bo za rok wygaśnie już jego umowa z WBA. Wygląda to wszystko całkiem korzystnie dla skrzydłowego naszej kadry. Oczywiście pod warunkiem, że dokumenty doszły na czas i federacja wszystko zatwierdzi.
A tego pewni być nie możemy. Z Grosickim i jego transferowymi przygodami nigdy nic nie wiadomo.
fot. FotoPyk