Reklama

Entuzjazm Śląska zdmuchnął Cracovię

redakcja

Autor:redakcja

02 października 2020, 23:48 • 4 min czytania 30 komentarzy

Co głód piłki robi z ludźmi! Śląsk Wrocław po dwóch tygodniach ligowej pauzy wreszcie mógł wybiec na boisko i to w normalnym składzie, co najwyraźniej wzbudziło w jego szeregach tyle entuzjazmu, że Cracovia po prostu nie miała szans. Wynik 3:1 nie do końca oddaje różnicę między drużynami, która była dziś naprawdę znacząca w każdym aspekcie. A mimo to, paradoksalnie, piłkarzem meczu został Matus Putnocky.

Entuzjazm Śląska zdmuchnął Cracovię

Słowacki bramkarz wykazywał się bowiem swoim kunsztem w kluczowych momentach. W pierwszej połowie zaliczył świetną podwójną interwencję. Po dośrodkowaniu Filipa Piszczka zapobiegł samobójowi Piotra Celebana, a potem obronił jeszcze dobitkę z paru metrów słabiutkiego Thiago. Idźmy dalej. Na początku drugiej połowy zachował najwyższą czujność, gdy dośrodkowanie Sergiu Hanki z rzutu rożnego zmierzało bezpośrednio do bramki, niejeden na jego miejscu dałby się zaskoczyć.

No i wreszcie Putnocky zapewnił Śląskowi spokojną końcówkę, mimo że gospodarze zaczęli grać w dziesiątkę. Dino Stiglec zaliczył dwie asysty, a mógł trzy (Karol Niemczycki efektownie obronił strzał głową Celebana), ale nie kończył spotkania ze szczęśliwą miną. Zablokował bowiem nieprzepisowo strzał Cornela Rapy, co skończyło się rzutem karnym i drugą żółtą kartką dla Chorwata. Decyzja sędziego Krzysztofa Jakubika na pewno będzie przedmiotem gorącej dyskusji. Z jednej strony Stiglec wykonując wślizg powiększył obrys ciała i nie schował rąk, w jedną z nich trafiła piłka.  Z drugiej – futbolówka najpierw odbiła się od kolana, a dopiero później trafiła w rękę. Sędzia jednak sztywno trzymał się przepisów, nie poszedł ze słynnym duchem gry i nawet po obejrzeniu powtórek swojej decyzji nie zmienił.

Hanca już raz Putnockiego pokonał z jedenastu metrów (faul Golli na Piszczku, zmiana decyzji po VAR-ze), ale tym razem Słowak wyczuł intencje kapitana Cracovii. Nadal było 3:1, WKS miał bezpieczną przewagę.

Paradoksów mieliśmy więcej. Statystycznie “Pasy” nie wyglądały tragicznie – 16 strzałów, z czego 7 celnych. Ale gdy analizowaliśmy poszczególne nazwiska, w większości przypadków było źle lub bardzo źle. Wszystko co dobre w ofensywie gości dotyczyło Piszczka i Marcosa Alvareza. W zasadzie tylko oni mogli schodzić z murawy przeświadczeniem, że nie zawiedli. Ewentualnie jeszcze dotyczy to Niemczyckiego. Powinien zrobić więcej przy drugim golu, bo ani porządnie nie wyszedł po centrze Stigleca, ani nie zabezpieczył bliższego rogu, ale obronił aż 10 celnych uderzeń, w tym niezwykle groźne autorstwa Marcela Zylli, Celebana czy Erika Exposito.

Reklama

Co do Zylli. Zadebiutował w Ekstraklasie i przy optymalnej skuteczności od razu świętowałby hat-tricka. Pokazał, że generalnie możliwości ma duże, ale skuteczność zdecydowanie do poprawy. A to trafił z bliska w Niemczyckiego, a to strzelił za lekko i niecelnie, a to kopnął nad bramką w idealnej sytuacji.

Wyjątkowo dobrze ustawiony celownik miał natomiast Exposito. Dwiema bramkami rozpoczął proces rehabilitowania się za przedsezonową imprezę, która zapoczątkowała problemy z koronawirusem w drużynie i za okropne pudło ze Szczecina. Najpierw idealnie dostawił nogę po pięknym zagraniu Stigleca poprzedzonym niemal równie pięknym rozprowadzeniem Mączyńskiego, a potem załadował pod poprzeczkę, gdy Loshaj źle wybijał piłkę po podaniu Musondy. Tutaj całe nieszczęście zaczęło się od durnej straty Mateja Rodina. Nowy stoper Cracovii był tego dnia największym zapalnikiem w krakowskiej ekipie.

Michał  Probierz wobec nieobecności Pestki i Siplaka musiał kombinować z obsadą lewej obrony. Wystawił na niej Hankę i nie był to dobry pomysł. Rumun nie ogarniał ustawienia, a z przodu też nie podołał, bo z dwóch karnych wykorzystał jednego. Nie sprawdził się też wariant z cofniętym Van Amersfoortem, a kolejną szansę od trenera zmarnował Thiago.

Śląsk, poza pudłami Zylli, słabszych punktów nie miał. Wręcz przeciwnie – praktycznie każdy dołożył coś ekstra. W środku pola imponował Waldemar Sobota. Formalnie niczego na swoje konto nie zapisał, ale liczba jego rajdów i kreatywnych, mądrych zagrań robiła wrażenie.

Wrocławianie dołączyli do czołówki. Cracovia po jednym zwycięstwie i czterech remisach doznała pierwszej porażki. A że miała pięć punktów ujemnych, ciągle znajduje się na dole tabeli i może po tej kolejce spaść na ostatnie miejsce.

Reklama

Fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Amorim: To jeden z najgorszych momentów w historii klubu. Czuję się sfrustrowany

Mikołaj Wawrzyniak
4
Amorim: To jeden z najgorszych momentów w historii klubu. Czuję się sfrustrowany

Komentarze

30 komentarzy

Loading...