Reklama

Kamil Grosicki i Premier League. To nie miało prawa wypalić

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

26 września 2020, 15:28 • 6 min czytania 32 komentarzy

Dwanaście lat temu Jimson wydał klasyk polskiego rapu – “Gorączkę w parku igieł”, nawiązującą do słynnego filmu z Alem Pacino. Na okładce tej płyty przeczytamy: gdy narkotyk staje się obsesją, jest miłość w parku igieł. Ten cytat możemy przy pomocny drobnej parafrazy przenieść na sytuację Kamila Grosickiego. Dla reprezentanta Polski obsesją stała się Premier League. Tyle że miłości w tym wszystkim nie ma. Bo choć skrzydłowy dopiął swego i do Premier League wrócił, to raczej nie o powrót w roli widza w tym wszystkim chodziło. A wygląda na to, że Polak w West Bromwich Albion na więcej liczyć nie może. Czy opłacało się więc złapać króliczka? A może lepiej byłoby wciąż za nim gonić, bo wtedy nie doszłoby do rozczarowania?

Kamil Grosicki i Premier League. To nie miało prawa wypalić

Nie zrozumcie nas źle – nikomu nie zabraniamy mieć marzeń. Wręcz przeciwnie, trzeba robić wszystko, że je spełnić; przeskoczyć poprzeczkę, niezależnie od tego, jak wysoko się znajduje. Natomiast ważny w tym wszystkim jest rozsądek. Tymczasem Grosicki co jakiś czas uparcie powtarzał, że jego celem jest powrót do Premier League, mimo że nikt nie widział w niej dla niego miejsca. Skąd ta pewność? Bo w Hull City zaliczył trzy udane sezony w Championship. Nie przesadzamy, spójrzcie sami:

  • 17/18 – 14 goli i asyst
  • 18/19 – 21 goli i asyst
  • 19/20 – 15 goli i asyst

Zwłaszcza drugim sezon był niemal doskonały. Polak uplasował się tuż za topką najskuteczniejszych graczy w lidze w klasyfikacji kanadyjskiej (rok wcześniej taki wynik dałby mu w niej miejsce). Jeśli chodzi o przelicznik gol i asysta/90 minut, wykręcił wynik 0.63. Zamykający top 10 ligi pod tym względem Pablo Hernandez zanotował wynik 0.65. Bez żadnej ironii – Grosicki był jednym z lepszych zawodników na tym poziomie rozgrywek.

“Wymagania są duże: mam ciężko pracować w defensywie”

W czym więc leżał problem? Grosicki miał już 31 lat na karku, a w swojej karierze rozegrał nieco ponad 5200 minut na poziomie lig z TOP 5. Czyli jakieś półtora sezonu. W dodatku Premier League już go zweryfikowała. Przez pół roku może i zaliczył trzy asysty, może i się starał, jednak na pewno nie błysnął. Dziś, gdy coraz popularniejsze są szersze statystyki, widać to jak na dłoni.

  • xG – 2.03, gole – 0
  • xGBuildup – 0.58, ledwie wyższy od bramkarza Hull, który także zagrał tylko pół sezonu
  • Strzały na 90 minut? 2.28 na 90 minut. Drugi wynik. Ale już celność – 24% – to 12. wynik
  • 1.4 udanych dryblingów na mecz – 81. miejsce w lidze
  • Wygrane pojedynki? 31%

WIELKI KURS EWINNER – CHELSEA WYGRA Z WBA PO KURSIE 10.00!

Nie są to być może statystyki katastrofalne. Natomiast w Premier League ciężko utrzymać się za “nie do końca katastrofalne liczby”. Zwłaszcza że wszyscy wiemy o tym, jakie ograniczenia ma Grosicki w grze obronnej. Zresztą, sam zainteresowany mówił o tym wielokrotnie. Np. w rozmowie z Izabelą Koprowiak. – Przede wszystkim wciąż mnie szczypie jeden angielski dziennik. Ich wymagania wobec mnie są bardzo duże: mam ciężko pracować w defensywie, chcą, żebym robił wślizgi, a to nie jest moja gra. Nie jestem przyzwyczajony, by jeździć na dupie, skakać do główek, wygrywać górne pojedynki z dwumetrowymi zawodnikami, wciąż wracać do obrony. Gdybym to wszystko potrafił, dziś nie grałbym w Hull City. Mam swój styl. Niech inni to szanują.

Reklama

W tym samym wywiadzie, w którym Grosicki przyznaje, że gdyby potrafił grać lepiej z tyłu, byłby w lepszym klubie, pada też stwierdzenie, że zasługuje na miejsce w Premier League. Delikatnie mówiąc – coś nam się tu nie klei.

WBA, czyli transfer awaryjny

Przede wszystkim nie klei się w tym wszystkim rzeczywistość. Sprawdziliśmy na szybko i od momentu, gdy Grosicki zaczął grać w Championship, do Premier League przeszło przynajmniej 10 pomocników. Często sięgały po nich zespoły z dołu stawki, czyli takie, na które Polak powinien liczyć najbardziej. Absolutnie nie chcemy zarzucać Grosickiemu megalomanii, ale to ciekawe, że w tak szerokim gronie piłkarzy, którzy wykonali krok do przodu w swojej karierze, zabrakło miejsca akurat dla tego, który sam widział siebie wyżej. Zwłaszcza że Hull nigdy przesadnie nie kryło się z tym, że chętnie Grosickiego odda, bo musi ciąć koszty po spadku, a skrzydłowy biało-czerwonych do najtańszych w utrzymaniu nie należy. Na to, żeby Polaka w końcu ktoś zgarnął, trzeba było czekać aż trzy lata. Co prawda Daniel Kaniewski, który pilotował ten transfer, mówił nam, że w międzyczasie zgłaszały się kluby z Premier League, ale… Jakoś ciężko nam uwierzyć – biorąc pod uwagę ciśnienie “Turbo” na taki ruch – że jakakolwiek oferta z EPL na stole zostałaby odrzucona.

OVER 2.5 GOLA CHELSEA – KURS 2.47 W TOTALBET!

Tym bardziej że WBA też nie wzięło Kamila Grosickiego dlatego, że uznali go za przyszły filar klubu. Nie, już po transferze zaznaczaliśmy, że to kwestia krótkiej kołderki. Złożyło się bowiem tak, że na chwilę z przymusu wypadł z gry Mattheus Pereira, a Grady Diangana miał problemy zdrowotne. Slaven Bilić musiał przez to rotować składem i rzucać piłkarzy po pozycjach. Łatwiej było więc ściągnąć kogoś, kto lukę załata. I Grosicki w tę rolę wpisał się bardzo dobrze, bo swoje w roli piłkarza numer 12. zrobił.

Natomiast najważniejsze w tym wszystkim jest pytanie: czy Polak, widząc, ile szans dostaje w Championship naprawdę wierzył, że po awansie do wyższej ligi sytuacja zmieni się na lepsze? Że akurat on, najstarszy ze wszystkich skrzydłowych, będzie w najlepszej sytuacji?

Czas zejść na ziemię

Nie chcemy bawić się w proroków, ale zakładamy, że “Grosik” naprawdę w swoją szansę wierzył. Wystarczy przypomnieć sobie naszą rozmowę z końcówki maja. – Przychodząc, wiedziałem, z czym się mierzę. Wiedziałem, że WBA jest na pierwszym miejscu, że w zespole jest wielu dobrych zawodników, jest rywalizacja. Ale żeby spełniać marzenia, to trzeba podjąć rękawice. Ja ją podjąłem. Moim marzeniem jest gra w Premier League i byłem pewny, że z WBA awansuję do elity, wciąż jestem o tym przekonany. Natomiast żeby grać najwyżej, trzeba rywalizować z najlepszymi zawodnikami.

Jeśli tak było, to Polak został szybko sprowadzony na ziemię, gdy media podchwyciły temat telefonu Slavena Bilicia do Jerzego Brzęczka. Trener WBA miał tłumaczyć selekcjonerowi, żeby nakłonił piłkarz do zmiany klubu, bo najzwyczajniej w świecie nie widzi dla niego szans na grę w zespole. To rzecz jasna ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Grosicki zagrał tylko w EFL Cup, a potem złapał uraz i nie grał już wcale. – Ma problemy z plecami i pospinanymi mięśniami – tłumaczył trener West Bromwich Albion. W międzyczasie trwały rozmowy transferowe, o których informował Mateusz Borek. Kolejne doniesienia o możliwej zmianie otoczenia to już informacje Tomasza Włodarczyka. Według niego o Grosickiego starają się kluby z Championship.

Reklama

Co ciekawe: w tekście przeczytamy wypowiedź menedżera piłkarza, który twierdzi, że WBA zamierza go w klubie zatrzymać. I znów: ciężko uwierzyć w to, że w klubie mającym problem z defensywą (osiem goli straconych w dwóch meczach), chcieliby stawiać na piłkarza, który otwarcie się przyznaje, że bronić nie lubi, nie umie i nie chce.

CHELSEA WYGRA, HANDICAP 1:0. KURS 2.17 W TOTOLOTKU!

Ale nawet jeśli to prawda, czy Grosicki też powinien tego chcieć? Jasne, być może nadejdzie moment, w którym Polak podniesie się z ławki. Chociaż fakt, że nawet w angielskim Pucharze Pasztetowej dostał zaledwie 55. minut, optymizmem nie napawa. Tyle że wygrzewanie tyłka, przerywane paroma przebieżkami raz na jakiś czas, to chyba nie to marzenie, o którym “Turbo” od paru lat opowiada z błyskiem w oku.

Kamilu, chyba czas zejść na ziemię. Premier League już nie podbijesz. Za to przyzwoita kariera w Championship nadal stoi przed tobą otworem. Być może warto z tej furtki skorzystać.

SZYMON JANCZYK

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Anglia

Anglia

Drakońska kara dla zawodnika Tottenhamu. Klub złożył odwołanie

Bartosz Lodko
7
Drakońska kara dla zawodnika Tottenhamu. Klub złożył odwołanie
Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

32 komentarzy

Loading...