Gdyby oceniać tylko CV i zobaczyć Podbeskidzie, Bruk-Bet czy inne takie przeciętne drużyny, kibic Legii nie mógłby mieć powodów do radości po zatrudnieniu Michniewicza. Widział w ostatnich latach bogatsze życiorysy. Czerczesowa czy nawet Sa Pinto, który – znów patrząc tylko na suche nazwy – prowadził poważniejsze ekipy, a fakt, że okazał się wariatem, to już inna sprawa. Natomiast kibic Legii powinien się cieszyć, ponieważ z tej współpracy może wyniknąć naprawdę wiele dobrego.
Tak, lubię Michniewicza. Jeśli komuś to przeszkadza i chce mi zarzucić brak obiektywizmu, to powinien zająć się czymś pożyteczniejszym, na przykład wynieść śmieci. Będzie miał z głowy i nie zmarnuje energii na durny komentarz. Tak się bowiem składa, że można darzyć sympatią dobrego trenera i nie jest to prawnie zakazane. A Michniewicz jest dobry w swoim fachu.
W każdym razie – może nie jest to dla niego historia w typie wóz albo przewóz, natomiast to, co zrobi w Legii, zdefiniuje jego karierę na kolejne lata. Tak, ci bardziej rozumni doceniali osiągnięcia, jakie miał w Podbeskidziu, Pogoni, czy Bruk-Becie, gdzie często robił wyniki ponad stan, ale nie ukrywajmy: w ostatnich latach, jeśli chodzi o Ekstraklasę, Michniewicz niebezpiecznie zbliżył się do kategorii średniaka.
CRACOVIA OGRA RAKÓW? KURS 2,55 W EWINNER
Tu kogoś podniesie do grupy mistrzowskiej, tam kogoś uratuje przed spadkiem, ale coś więcej… Zakładano ciężary. Podobny kłopot, co z Leszkiem Ojrzyńskim. Są szkoleniowcy, których z niezrozumiałych powodów przypisano do wysokiej półki (Jan Urban), ale są też tacy, na których prezesi patrzyli podejrzanym wzrokiem, przypinając niezbyt przyjemne łatki. Ojrzyński i Michniewicz to idealne przykłady, bo warsztat mają więcej niż solidny, ale w pierwszej kolejności polskie kluby wolały wuefistów z Chorwacji, Portugalii czy skądś tam, w drugiej przykładowego Urbana. Czyli trochę bez sensu.
Michniewicz odbił się na (ale nie od) reprezentacji U21, Ojrzyński na taką trampolinę jeszcze czeka. Natomiast, choć wypada docenić wyniki młodzieżówki, kluczowym słowem jest tutaj właśnie „młodzieżówka”. To mimo wszystko nie jest poziom seniorski, trudno zbudować swoje nazwisko tylko na podstawie jakiejś kategorii wiekowej. Wszystko, co najważniejsze w piłce, dzieje się gdzie indziej. I teraz do tego pociągu wskakuje Michniewicz.
Jeśli chodzi o kadrę zespołu, ma wszystko, by zaistnieć. To jest zdecydowanie najsilniejszy zespół w lidze, wystarczy – jak to łatwo powiedzieć – tylko odpowiednio poukładać te klocki. Ale Michniewicz się na tym zna, zarządzał przecież gorszymi piłkarzami i robił odpowiednie wyniki. Nie wyobrażam sobie, by w takim momencie mógł zawieść. Skoro gość ogrywa Rosjan z Makowskim w składzie, to po prostu musi odpalić w Legii.
PIAST SIĘ PRZEŁAMIE ZE STALĄ? KURS 2,22 W EWINNER
I na litość boską, nie spodziewajcie się antyfutbolu. Dla mnie to jasne: miał gorszych piłkarzy w poprzednich klubach, to nie szedł w wymianę ciosów, bo by przegrał. Teraz ma lepszych, to będzie atakował. Proste jak tylko może być.
Na pewno stoi za nim doświadczenie, jakość kadry, zmysł taktyczny. Co przeciwko? Musi kupić sobie sympatię kibiców, bo na razie w Warszawie nie jest przecież specjalnie lubiany – prowadził Lecha, Amikę. A u nas fani są pamiętliwi (chyba że wygodniej im nie być, to potrafią o czymś zapomnieć z dnia na dzień). No i ponadto będzie się mówić o 711 połączeniach. Ale na to Michniewicz z pewnością jest gotowy, bo i po co dyskutować z ludźmi, którym nie chce się posprawdzać pewnych faktów – sam Michniewicz o tym pisał na Weszło – tylko powtarzają jedną liczbę jak opętani. Głupotą.
Cóż, strzelajcie do mnie, ja trzymam kciuki. Dobry trener objął klub z potencjałem na bycie dobrym. Dla mnie to ma ręce i nogi, co jest rzadko przecież w naszym futbolu spotykane.
WOJCIECH KOWALCZYK