Nie jest z nami tragicznie w tej edycji pucharów. Przeszliśmy Łotyszy, co niby powinno być normą, ale zeszły sezon pokazał, że absolutnie, przeszliśmy Austriaków i Szwedów, co brzmi wręcz surrealistycznie, a jednak się stało. Natomiast na tym etapie nie ma co szukać zadowolenia, odpadnięcie w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy to naprawdę nie jest wyczyn, za który przyznaje się medale, kuferek ze słodyczami i pobyt w hotelu Gołębiewski. Dlatego róbmy krok naprzód, a konkretnie niech zrobi go dzisiaj Lech i wyeliminuje Apollon.
Tak się składa, że skoro w tej edycji przełamujemy pewne niekorzystne serie, to z Cypryjczykami polskie kluby mają rachunki do wyrównania. Pamiętamy przecież doskonale, że Legia dostała w trąbę od Henninga Berga i jego Omonii, natomiast nie idzie nam z Cyprem od dawna.
- Sezon 15/16 – Jagiellonia notuje 0:0 i 0:1 również z Omonią, do widzenia.
- Sezon 13/14 – Legia przegrywa 0:1 z Apollonem w fazie grupowej LE, potem co prawda zwycięża 2:0, ale raz, że jest to już mecz o kompletną pietruchę, to dwa, czerwoną kartkę łapie Bereszyński. Tak, tę, która namąci w głowie Marcie Ostrowskiej.
- Sezon 11/12 – Wisła Kraków ogrywa w pierwszym meczu APOEL, ale potem przegrywa 1:3 i znów może zapomnieć o Lidze Mistrzów.
Żeby poszukać więc jakiegokolwiek sukcesu z Cypryjczykami, trzeba się cofnąć aż do rozgrywek 03/04, kiedy Wisła Kraków odprawiła Omonię w drugiej rundzie eliminacji do europejskiej elity. Dlatego trochę dziwi fakt, jak entuzjastycznie wiele osób potraktowało ten los. Co prawda mogło być gorzej, bo Besiktas czy Rangersi, ale Apollon to żaden wolny los. Deprecjonujemy tych Cypryjczyków od lat, a oni od lat łoją nam tyłki. Nieprawdopodobna jest pycha naszego przaśnego futbolu.
LECH WYGRA? KURS 3,30 W TOTALBET
Co gorsza, Apollon to żadne ogórki ze swojej ligi, które weszły do pucharów, bo pięć innych drużyn nie dostało licencji. Nie, Lech zmierzy się z liderem tamtejszej Ekstraklasy – Apollon nie przegrał jeszcze meczu, ostatnio wygrał 3:1 z Anorthosisem na wyjeździe, wcześniej potrafił nastrzelać sześć bramek Ermisowi. Cholera też wie, jak skończyłby się poprzedni sezon, gdyby nie pandemia. Rywal Lecha finiszował na czwartym miejscu, ale nie był bez szans na dużo więcej, bo do lidera tracił siedem punktów przy dziewięciu meczach do mety. Mogliby namieszać, a przynajmniej powalczyć o podium (oczko straty do APOEL-u).
Rok temu ograli Austrię Wiedeń. Dwa lata temu Basel, tak, to samo, które śni się Lechowi po nocach, ponadto weszli do grupy Ligi Europy, gdzie pyknęli Lazio i nabili cztery oczka na Marsylii. Trzy sezony temu też była grupa LE. No i jakoś tak się dziwnie składa, że to Apollon jest rozstawiony, a nie Kolejorz.
Oczywiście rzut oka na ich kadrę nie powala z nóg, od gwiazd się roi, nie są to powszechnie znani piłkarze w Polsce, chyba że ktoś jest fanem epizodów Daniela Larssona w La Liga, natomiast – serio, serio – kibice z Cypru też nie znają lechitów. To, że u nas Moder jest wschodzącą gwiazdą, a Ishak dużo strzela, w Europie nie robi wrażenia (a przynajmniej na razie w pierwszym przypadku).
A MOŻE JEDNAK SMUTNA PORAŻKA? KURS NA APOLLON W TOTALBET TO 2,35
Powiecie, że uprawiamy czarnowidztwo, ale nie: po prostu warto w tym wypadku pamiętać o pokorze. Natomiast to absolutnie nie zmienia faktu, że Apollon jest w zasięgu Lecha i poznaniacy mają obowiązek na Cyprze powalczyć. Ich awans nie byłby żadną sensacją, owszem, rywal potrafi grać w piłkę i się nie położy, ale mimo wszystko nie jedziemy na spotkanie z herosami futbolu. Albo chcemy budować ranking i znaczenie polskiego futbolu w Europie, które obecnie jest mikroskopijne, albo nie. Jeśli to pierwsze, a zakładamy, że tak, to takie dwumecze trzeba zacząć wygrywać. Piast z Hartbergiem i Lech z Hammarby zrobili pierwsze kroczki, byśmy wychodzili z dupy. Natomiast – co oczywiste – im dalej, tym trudniej.
Szans Lecha upatrujemy w tym, że on po prostu potrafi grać w piłkę. To nie jest drużyna jedenastu drwali, która wrzuca co drugą piłkę w pole karne. Taką łatwo wyłączyć jak stare radio – sorry, Cracovia, taka twoja pucharowa prawda. A Lech? Tiba, Ramirez, Moder, Ishak, Kamiński i tak dalej: oni wszyscy dobrze czują się z piłką przy nodze, nie boją się jej. Mają jakość. Ona oczywiście zostanie zweryfikowana w Europie, ale jednak możemy mieć poczucie, że nie idziemy z widłami na czołgi.
Oczywiście całość będzie też sprawdzianem dla Dariusza Żurawia, bo tak, wprowadza młodzież do pierwszego zespołu, ale też nie prowadzi przedszkola, tylko drużynę piłkarską. Poprzedni sezon miał być przejściowy i był, ale przejście polega na zmianie, a nie trwaniu w jednym punkcie. Trener dostał niezłe klocki i można oczekiwać, że zbuduje z nich przyzwoitą konstrukcję. Innymi słowy: w Poznaniu mają prawo czekać na sukces.
Tym byłby awans do grupy. Teraz Apollon, ewentualnie później Charleroi albo Partizan. Solidne marki, ale Lech też chce być co najmniej solidny. No to wio, czas to udowodnić.
Fot. FotoPyk