Reklama

Gdyby patrzeć chłodnym okiem, nie ma argumentów przemawiających za Widzewem

Leszek Milewski

Autor:Leszek Milewski

16 września 2020, 10:01 • 7 min czytania 9 komentarzy

– Widzew z nożem na gardle, grający o wszystko. ŁKS, lekko syty wynikami… Kto wie? Ale gdyby patrzeć chłodnym okiem, szukać argumentacji opartej tylko na przebiegu meczów, to nie ma argumentów przemawiających za Widzewem. Na logikę powinno być 3:0 dla ŁKS-u – legenda Widzewa Łódź, Tomasz Łapiński, ekspert I ligi w Polsacie Sport, przed derbami wskazuje litanię problemów RTS-u, a ŁKS wymienia w ścisłym gronie największych faworytów do awansu. Wspominamy też derby, podczas których piłkarze łódzkich klubów… mało nie pobili się ze sobą już na rozgrzewce.

Gdyby patrzeć chłodnym okiem, nie ma argumentów przemawiających za Widzewem

***

Jak mocno zgrzytają ci zęby podczas oglądania Widzewa?

To bardziej poddenerwowanie, wkurzenie, niż zgrzytanie zębami. Wszyscy wiemy, że to nie tak powinno wyglądać. W Widzewie są możliwości, a nie ma jakości. W tym sezonie duży falstart, niemniej znając tę ligę, praktycznie w ułamku sekundy może się to zmienić. Widziałem drużyny, które nagle, bez rozsądnego argumentu stojącego za odmianą losu, nagle go jednak odmieniały. Derby mogą być takim meczem.

Mam wrażenie, że na Widzew, wchodzący do pierwszej ligi, patrzono głównie przez pryzmat marki, a nie tego co ostatnio prezentował na boisku. Tymczasem w pierwszej lidze jest wiele zwartych, solidnych ekip, które są na innym etapie piłkarskiej dojrzałości.

To jest trudna liga pod kątem waleczności, agresywności. Widzew awansował, ale przecież podczas robienia tego awansu widać było jak na dłoni jakie ma problemy. W tych dwóch pierwszych meczach, na dzień dobry, ten skład niewiele się zmienił w porównaniu do zeszłego sezonu. OK, zagrał w pierwszym meczu Ameyaw, Mikulić, Fundambu, weszli Michalski czy Kun. Ale główny trzon jest ten sam w stosunku do gry piętro niżej. To w zasadzie dlaczego miało być znacznie lepiej? Jest nowy trener, ale trener Dobi praktycznie dopiero poznawał drużynę, uczył się jej. I dalej będzie to robił. Zarazem czasu nie ma. Nikt nie będzie w lidze czekał, aż Widzew znajdzie grunt.

CZYSTE KONTO ŁKS-U W DERBACH? ZAGRAJ W EWINNER PO KURSIE 2,38! 

Reklama
Gdzie twoim zdaniem Widzew ma największy problem?

Dwie rzeczy wysuwają się na czoło. Gra defensywna jako całość. Gra ofensywna. Dodatkowo w jednym i drugim aspekcie możemy wyróżnić sporo problemów. No i środek…

Czyli wymieniłeś wszystko.

Bo taka jest prawda. Pod kątem kreacji gry ofensywnej, środek na razie nie funkcjonuje. Błędy w obronie… Ta obrona chwilami jest rozsądna, a za chwilę się rozsypuje.

Jeśli obrona jest tylko chwilami rozsądna, to jest nierozsądna.

W drużynie wszystko jest sprzężone. Możemy szukać elementów, które nie działają, ale to naczynia połączone. Począwszy od bramkarza. Z siedmiu bramek Pawłowski jest zamieszany w pięć.

Zastanawia mnie jak to jest, że piłkarze, którzy – na przykład – w pierwszej lidze zbierali bardzo dobre recenzje, w Widzewie pod względem swoich piłkarskich możliwości schodzą poziom niżej. Tanżyna był postacią na tym poziomie. Za Michalskim w Radomiaku dobry sezon. Nawet o Ojamie słyszałem opinię, że miał dobry moment w Miedzi.

To był krótki dobry moment. Jeśli w ogóle. Dominik Nowak nie był z niego zadowolony, to nie był Ojamaa ze swoich najlepszych chwil. Mateusz Michalski ma ten problem, że nie jest przygotowany jeszcze do gry, ma spore zaległości treningowe. Za wcześnie dla niego, żeby brać na siebie ciężar grania, decydowania. Problem w tym, że pozostali wyglądają tak samo źle co nieprzygotowany Michalski. Tu jest problem. Te dwa mecze to same problemy do rozwiązania, bardzo mało plusów.

Gdzie byś jednak szukał szansy Widzewa?

W zmiennikach, oni dali impuls z Chrobrym. Trener Dobi na ŁKS musi dokonać minimum trzech, czterech zmian. Nawet w II lidze pod Kaczmarkiem ten skład był może aż za stabilny, za dużym zaufaniem obdarzony, gdzie to też nie przynosiło efektu. Na jakiej podstawie mamy się spodziewać, że dalsza wiara w tą jedenastkę, w to zestawienie, ma się skończyć przeskokiem jakościowym? Po to jest ławka, żeby wygryźć zawodników z pierwszego składu, jeśli ci zawodzą. To może być droga do wyjścia ze stagnacji.

Zastanawiam się nad Pawłowskim. Wiadomo, że ma zły moment, ale przecież nie jest aż tak słabym bramkarzem, jak w tych meczach. Udowodnił to już w Widzewie, bywało, że jesienią 2019 wyjmował mecze. Nie zapomniał nagle jak się broni. Dałbyś mu jeszcze zaufanie na ŁKS, szansę na przełamanie, czy poszukał innego rozwiązania?

Jednak za dużo bramek go obciąża. Jest teraz na równi pochyłej. Nie znam go prywatnie, nie wiem do końca jakiej jest konstrukcji psychicznej. Znam bramkarzy, którzy po błędzie szybko potrafili go wyrzucić z głowy – u Pawłowskiego nie wydaje się, by tak było. Jeśli już, to ten problem z koncentracją u niego zdaje się nasilać. Myślę, że powinien wyczyścić głowę, poczekać chwilę.

Reklama
ŁKS na drugim biegunie. Być może najlepiej grająca na ten moment drużyna ligi.

Z jednej strony tak, z drugiej ze Stomilem pierwsze 30 minut nie wyglądało tak różowo. Dwie bramki z kontrataku po wielkich błędach Stomilu. W pierwszym meczu przeciwnik rozjechany, ale też prosił się o te gole, Odra grała źle. Nie chcę umniejszać dyspozycji ŁKS-u, widać, że grają dobrą piłkę, szybko biegają, a przede wszystkim: szybko myślą. Niemniej ja w tej lidze przyzwyczaiłem się, że wszystko szybko może się zmienić.

Powtórzę frazes: w derbach wszystko może się zdarzyć. Widzew z nożem na gardle, grający o wszystko. ŁKS, lekko syty wynikami… Kto wie? Ale gdyby patrzeć chłodnym okiem, szukać argumentacji opartej tylko na przebiegu meczów, to nie ma argumentów przemawiających za Widzewem. Na logikę powinno być 3:0 dla ŁKS-u.

Mogło się podobać, że ŁKS nie grał co drugiej akcji ofensywnej poprzez dośrodkowanie na pałę w pole karne. Zamiast tego szukanie krótkich podań, a jak dogranie do skrzydła, to też płaskie piłki zamiast wrzutek.

Do tego przyzwyczaił Wojciech Stawowy – szukanie gry kombinacyjnej. Problemem jego drużyn była gra po stracie piłki. Tracili sprzęt, tracili bramki. Nie potrafili szybko się zorganizować, a nawet ocenić ryzyka gry. Filozofia trenera Stawowego zanurzona jest w kontekście takiego balansu nakładów na sposób gry ofensywny i defensywny. To było u niego zaburzone, z tej dysproporcji brały się problemy jego drużyn. Trzeba poczekać na silniejszych przeciwników by ocenić, czy tak będzie, czy Stawowy dokonał już na tyle istotnych zmian w swoim warsztacie. Natomiast podkreślę: Stomil, młoda drużyna, niedoświadczona, a jednak zmusił ŁKS do robienia wołających o pomstę do nieba klopsów w obronie.

Tak indywidualnie, kto ci się podoba w ŁKS-ie?

Jednak najbardziej efektowne są te rzeczy, które wynikają z zespołowości, sam sposób gry. Ale OK – możemy wyróżnić Corrala, Pirulo. Albo Dąbrowskiego. W tym ostatnim meczu momentami hasał jak skrzydłowy.

Dziwi cię w sumie, że drużyna, która zbierała tęgie lanie w Ekstraklasie, tak dobrze weszła w I ligę?

Wracamy do rozmowy o równowadze taktycznej. ŁKS, bez wielkiej przebudowy drużyny, grając to co grał w I lidze, potrafił w ofensywie chwilami pokazać fajną piłkę na tle Ekstraklasy. Ale defensywa była hen, hen daleko w tyle. Szybcy, sprawniej grający rywale punktowali ich jak chcieli.

Jak ty wspominasz atmosferę derbów Łodzi z dawnych lat?

Grane były tak często, że aż się do niej przyzwyczaiłem. Natomiast wzbudzały emocje, co tu kryć. Ja starałem się unikać animozji w świecie piłkarskim, ale pamiętam sławną rozgrzewkę, kiedy mało się nie pobiliśmy.

Z jakiego powodu?

Poszło o połówkę do rozgrzewki. My na Widzewie mieliśmy swoją, na której zawsze się rozgrzewaliśmy, ŁKS u siebie swoją. No, ale wyszliśmy na ŁKS-ie – rezerwacji nie było. Wchodzimy na ich stronę. Przez moment rozgrzewaliśmy się w dwie drużyny na jednej połowie. Tam brakło małej iskierki, już doszło do zdrowych przepychanek. Z boiska natomiast, wiadomo, pamięta się najlepiej te dobre mecze 3:3, gdzie w ciągu paru minut padły cztery bramki. Albo derby wygrane 5:0.

Te kontakty między wami, piłkarzami, jakieś były? Wiem, że tak czasem bywa, że kibice zespółów się nienawidzą, ale zawodnicy utrzymują normalne kontakty.

W moim przypadku nie, ale znam takie przypadki. Wiesiek Cisek mieszkał na jednej klatce z dwoma ŁKS-iakami, siłą rzeczy relacje utrzymywali. Tadek Świątek też miał paru sąsiadów z ŁKS-u. Ja jeździłem na kadrę z Wieszczem czy Adamem Gradem, normalnie funkcjonowaliśmy, byliśmy kumplami.

Twoi faworyci pierwszej ligi w tym sezonie?

Wydaje mi się, że Arka jednak. Mimo wszystko też ŁKS. Korona raczej będzie miała trudno, prędzej widziałbym w walce o awans Miedź i Radomiak.

GOL MARCINA ROBAKA LUB FUNDAMBU? KURS 1,85 w EWINNER!

Radomiak z tej czwórki zdecydowanie najgorzej stoi pod kątem organizacyjnym.

Ale widać gołym okiem, że trener Banasik robi bardzo dobrą robotę. Pytanie co ze stadionem, czy oni będą latać pomiędzy Pruszkowem i Puławami.

A jaki los Widzewa widzisz w tym sezonie?

Serce by chciało, żeby zaszedł jak najwyżej. Ale  na razie oni muszą się po prostu ogarnąć w sensie sportowym, żeby normalnie funkcjonować. Jak przystosują się do ligi, to będzie można myśleć o jakimś awansie.

Fot. FotoPyK

Ekstraklasa. Historia polskiej piłki. Lubię pójść na mecz B-klasy.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...