Reklama

Wreszcie się zadziało! Pierre Gasly triumfuje w Grand Prix Włoch

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

06 września 2020, 19:09 • 3 min czytania 12 komentarzy

Ostatnie tygodnie w świecie Formuły 1 nie rozpieszczały osób nieprzepadających za dominacją Mercedesa i Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk po prostu rozdawał karty. Od kiedy na inaugurację sezonu pokonał go Valtteri Bottas, nie zdołał wygrać tylko jednego Grand Prix. Czekaliśmy zatem na wyścig, który dostarczy nam emocji, przetasuje trochę miejscami w czołówce. I się doczekaliśmy. Ale powiemy szczerze: takich rozstrzygnięć w życiu byśmy się nie spodziewali.

Wreszcie się zadziało! Pierre Gasly triumfuje w Grand Prix Włoch

Szczególnie że nic ich nie zapowiadało. Treningi i kwalifikacje przed Grand Prix Włoch przebiegły klasycznie: nikt nie miał nawet startu do bolidów Mercedesa. Niedzielny wyścig nie kazał nam jednak długo czekać – szybko doszło do niespodzianek. Valtteri Bottas, który w sobotę wywalczył drugie pole startowe, zanotował bardzo słaby start i spadł w klasyfikacji m.in. za kierowców McLarena. Próbował usprawiedliwić się usterką, ale żadnej nie udało się wykryć. Cóż, trzeba przyznać, że to nie pierwsza sytuacja ostatnimi czasami, w której Fin zawala początek rywalizacji.

Niedługo potem doszło do zamieszania, które absolutnie zmieniło przebieg zawodów. Liderujący stawce Hamilton, wraz Antonio Giovinazzi, zjechali na pit-stop, kiedy aleja serwisowa była zamknięta (z powodu awarii pojazdu Kevina Magnussena, który trzeba było zabrać z toru). Spotkała ich za to kara przymusowego przejazdu przez aleję serwisową z zatrzymaniem bolidu na 10 sekund w boksach. Oznaczało to jedno – nie będziemy oglądać szóstego triumfu w bieżącym sezonie brytyjskiego dominatora. Szansa na zwycięstwo otworzyła się zatem przed innymi, bez wątpienia spragnionymi sukcesów kierowcami.

Szybko okazało się, że potknięcia Hamiltona nie wykorzysta Charles Leclerc. Młodszy z reprezentantów Ferrari nieco niespodziewanie jechał na czwartej pozycji. W pewnym momencie, bez widocznej przyczyny, jego bolid zjechał jednak z toru i ze sporą siłą przywalił w bandy. O jakiejkolwiek kontynuacji zmagań nie mogło być mowy. Monakijczyk dołączył do Vettela, który również był zmuszony przedwcześnie ukończyć wyścig, ze względu na problemy z hamulcami. Stare dobre Ferrari…

Z racji, że w wyniku wypadku Leclerca, bariery ochronne zostały solidnie uszkodzone, sędziowie byli zmuszeni wywiesić czerwoną flagę. A kiedy już kierowcy wrócili na tor, prowadzenie objął Pierre Gasly z zespołu Scuderia AlphaTauri. Nietypowy widok, prawda? Na kolejnych okrążeniach francuski kierowca dzielnie bronił swojej pozycji, mimo tego, że atakować próbował go Carlos Sainz. Wydawało się wręcz, że zawodnik McLarena musi prędzej czy później wyprzedzić niespodziewanego lidera. Ale ostatecznie mu się to nie udało. Przed GP Włoch Gasly ani razu w tym sezonie nie meldował się w pierwszej piątce, a teraz doszło do jego wygranej!

Reklama

To był doprawdy historyczny wyścig. Podium złożone z Pierra Gasly’ego (który jeszcze rok temu znajdował się w kompletnym dołku), Carlosa Sainza i Lance’a Strolla? Dajcie spokój! Przytoczmy jeszcze garść statystyk. Kiedy ostatni rok Francuz triumfował w Grand Prix F1? W 1996 roku! Kiedy ostatni raz na podium nie było żadnego z kierowców Mercedesa, Red Bulla i Ferrari? W 2012 roku! Nie wspominając nawet o tym, że wymienieni wyżej zawodnicy to młodzieniaszki. Najstarszy z nich – Carlos Sainz – ma 26 lat.

Kolejne zawody w ramach najsłynniejszej serii wyścigowej świata już w najbliższy weekend w Toskanii. Kolejnego takiego wyścigu jak na torze w Monzie może już w tym sezonie nie być. Ale to nie szkodzi. Wystarczyłaby nam choćby połowa dzisiejszych emocji.

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
4
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Formuła 1

Formuła 1

W słabszym bolidzie, a może w innym zespole? Jaka przyszłość czeka Verstappena?

Szymon Szczepanik
3
W słabszym bolidzie, a może w innym zespole? Jaka przyszłość czeka Verstappena?

Komentarze

12 komentarzy

Loading...