Reklama

Lubański: Jak można być zadowolonym z przegranego meczu?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

05 września 2020, 17:58 • 6 min czytania 19 komentarzy

– Jeżeli Holendrzy klepią z tyłu, to przecież trzeba podejść szybciej, spróbować odebrać piłkę, zagrać pressingiem. Tego nie było. Nie wiem, czy brakowało sił, czy to był przekaz, jeżeli chodzi o taktykę. Jak to oglądałem na spokojnie to mówiłem: kurde, dlaczego ci chłopcy się nie zdenerwują, nie podejdą wyżej? Ale tak było, a nie inaczej. Ja rozumiem kibica, który mówi: kurcze blade, coś mi tu nie pasuje, niczego nie stwarzamy, tylko biegamy obok Holendrów i oni się z nami bawią. Tak to wyglądało – mówi Włodzimierz Lubański po meczu z Holandią. Zapraszamy.

Lubański: Jak można być zadowolonym z przegranego meczu?
Jest pan zadowolony z wczorajszego meczu?

Jak można być zadowolonym z meczu, który się przegrywa?

Nie wiem. Selekcjoner jest zadowolony.

Wydaje się, że nie można być zadowolony z takiej gry. Przeciwko dobrej drużynie byliśmy bezradni w ofensywie, nie stworzyliśmy sobie żadnej sytuacji poza okazją Piątka. Ten mecz nie wyglądał zbyt dobrze jeżeli chodzi o polską reprezentację.

Ja mam wątpliwości, czy my w ogóle uprawialiśmy futbol, bo nie wyglądało na to.

Holendrzy zabrali nam piłkę i zmusili nas do tego, by za nią biegać, a nie nią grać. Zmusili nas do ustawiania się w defensywie, do przeszkadzania, a jeżeli chodzi o inicjatywę w ofensywie, to było jej z naszej strony za mało. Niestety, ale taka jest różnica między przeciętnym zespołem europejskim, a klasową drużyną z Europy. My jesteśmy przeciętni. Holendrzy są klasowi.

Pytanie, czy my możemy stawiać się w takiej pozycji? Nawet jeśli jesteśmy słabsi, to chyba stać nas na więcej niż jeden celny strzał. Nawet Estonia grając tam, oddała dwa.

To, co widziałem, to była bardzo przeciętna gra naszego zespołu. Nie poradziliśmy sobie z rywalem, który gra w piłkę. Brakowało mi po przejęciu piłki szybszego wyprowadzenia akcji, odważniejszego wyjścia do przodu. Tego nie było. Czy to jest związane z tym, że nie mamy odpowiednich zawodników? Czy z tym, że to nie był dzień naszego zespołu? Na te pytania musi odpowiedzieć selekcjoner.

Reklama
Nasza reprezentacja się rozwija?

Trudno mówić o rozwoju po takim meczu. Na pewno nie byliśmy w stanie dorównać reprezentacji z najwyższej półki. Byliśmy jedynie sparingpartnerem. Może jednak będą takie momenty, w których polski zespół będzie ze słabszymi grał lepiej.

Na Euro nie będzie słabszych.

To trzeba grać w piłkę, żeby coś wywalczyć.

Pytanie, czy to jest możliwe z tym selekcjonerem?

Cóż, na pewno trzeba zwrócić uwagę na to, że podeszliśmy do tego meczu w warunkach epidemii i nie było mowy o normalnych przygotowaniach. Forma nie była optymalna.

Mam wątpliwości, czy przy normalnych przygotowaniach zagralibyśmy lepiej.

Holandia znalazła swoją dobrą generację i jest topową drużyną w Europie. Żeby im dorównać, trzeba być kozakiem piłkarskim i być odpowiednio przygotowanym. Tego wczoraj nie mieliśmy.

Mówi pan o selekcji i ja się zgadzam, że nie mamy lepszych zawodników, ale czy selekcjoner wyciąga z tych najlepszych maksa? Nie jestem w stanie uwierzyć, że nasi piłkarze z dobrych lig nie potrafią utrzymać piłki na dłużej niż 30 sekund.

Poświęcaliśmy siły na bieganie za piłką i przeszkadzanie, potem nie było świeżości, którą można by przekuć w akcję ofensywną rozegraną w szybkim tempie. Męczyliśmy się w tym meczu. Ale warto podkreślić: męczyliśmy się jednak z klasowym zespołem. Na pewno nie wszyscy nasi zawodnicy byli optymalnie przygotowani, co było widać po sposobie biegania, po tempie tego biegu, po jakości technicznej. Holandia nas przewyższała.

Rozumiem, że docenia pan przeciwnika, ale naprawdę nie przeraża pana nasz występ?

Mogę potwierdzić tylko to, co widziałem: widziałem słabo grających Polaków. Bylibyśmy zadowoleni, gdybyśmy widzieli naszych piłkarzy mających częściej piłkę i tworzących sytuacje bramkowe. Można przegrać, jeśli stara się coś stworzyć z przodu. Ale my tutaj byliśmy zdecydowanie słabsi od przeciwnika. Zdecydowanie. Pod każdym względem – przygotowania fizycznego, technicznego, inteligencji piłkarskiej. Czy to było maksimum naszego zespołu, czy to był słaby dzień… Na to nie mam odpowiedzi.

Reklama
Biorąc pod uwagę poprzednie mecze: nie sądzę, żeby to był zły dzień.

Twierdzi pan, że to jest słaba dyspozycja od kilku meczów?

Tak.

Trenera ocenia się po wynikach. Brzęczek miał awansować do Euro i to zostało zrobione. Będziemy tam grali. Jeżeli takie były więc cele, to on wykonał to zadanie. Natomiast każdy z nas by chciał, żeby Polacy grali ładnie i wygrywali wysoko. Niestety w tej chwili prawda jest taka o naszym zespole, jaką widzieliśmy wczoraj.

Nie chodzi o to, by grać pięknie, można grać z kontry, ale żeby to miało ręce i nogi. Jedynym pomysłem było przetrwanie na 0:0.

Zgadzam się. Siła uderzeniową po odbiorze piłki była tak słaba, że patrzyło się na to z przykrością. Niestety. Jeżeli nie będziemy mieli sytuacji i strzałów, to nigdy nie wygramy meczu. Holendrzy zabrali nam piłkę i stwierdzili: okej, niech się męczą, my sobie damy radę.

A oni też nie trenowali przed tym meczem więcej niż my, jednak różnica była ogromna.

Znów się zgadzam. Zobaczymy w kolejnych, czy to kwestia przygotowania, czy po prostu mamy zbyt małe umiejętności.

Mam wrażenie, że minimalizuje pan rolę selekcjonera. Można wyciągnąć z naszych piłkarzy więcej.

Ja nie chcę Jurka bronić, to jest mój młodszy kolega, ale proszę powiedzieć: czy on mógł dokonać innej selekcji? Ta selekcja jest najlepsza, sam pan tak stwierdził. O co możemy mieć pretensje – o motywację, o przygotowanie? O to drugie ewentualnie tak. Ale gramy w Lidze Narodów i chcieliśmy uzyskać jak najlepszy wynik. Możemy się zastanawiać, czy dało się do tego meczu lepiej podejść taktycznie. Ale futbol kończy się na pytaniu: mamy piłkę, czy nie? Jak się ją ma, to można coś stworzyć. I Holendrzy dyktowali warunki. Nie dali nam nic zrobić, kazali się nam martwić, jak ją odebrać, jednocześnie podkreślając, że o stworzeniu sytuacji możemy zapomnieć.

Niestety wyglądało to tak, że my nie chcieliśmy piłki.

Jeżeli Holendrzy klepią z tyłu, to przecież trzeba podejść szybciej, spróbować odebrać piłkę, zagrać pressingiem. Tego nie było. Nie wiem, czy brakowało sił, czy to był przekaz, jeżeli chodzi o taktykę. Jak to oglądałem na spokojnie to mówiłem: kurde, dlaczego ci chłopcy się nie zdenerwują, nie podejdą wyżej? Ale tak było, a nie inaczej. Ja rozumiem kibica, który mówi: kurcze blade, coś mi tu nie pasuje, niczego nie stwarzamy, tylko biegamy obok Holendrów i oni się z nami bawią. Tak to wyglądało.

Jeszcze zapytam z pana perspektywy o napastników – Piątek chyba mimo wszystko musi swoją okazję wykorzystać?

Za lekko uderzył, paradoksalnie lepiej byłoby, gdyby nie uderzył tak czysto. Trafił ją wyraźnie i na idealnej wysokości dla bramkarza. To uderzenie nie było złe, ale za słabe i niezbyt dobre kierunkowe. Natomiast patrząc całościowo, nawet gdyby grał Lewandowski, to przy tak słabym występie zespołu nic by nie wskórał, bo brakowało przecież nawet doprowadzenia do sytuacji bramkowej.

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

19 komentarzy

Loading...