Reklama

Groclin traci kupione trofeum. Zwycięzcy Pucharu Polski 04/05 nie ma

Leszek Milewski

Autor:Leszek Milewski

02 września 2020, 14:45 • 5 min czytania 35 komentarzy

Pisaliśmy kilka tygodni temu, że Sąd Okręgowy we Wrocławiu uprawomocnił wyroki wobec dwóch z trzech oskarżonych osób w sprawie ustawienia finału Pucharu Polski z 2005 roku, w którym zmierzyła się Dyskobolia Grodzisk Wielopolski i Zagłębie Lubin. Teraz już oficjalnie zgodnie z decyzją Zarządu PZPN ten „sukces” został wytarty z historii polskiej piłki, o czym pierwszy poinformował Radosław Nawrot z „Gazety Wyborczej”.

O sprawie od lat pisze Dominik Panek z blogu Piłkarska Mafia. I to on pierwszy nagłośnił temat. Przypomnijmy i zacytujmy wspomniany blog:

Groclin traci kupione trofeum. Zwycięzcy Pucharu Polski 04/05 nie ma

Sędzią tego spotkania był międzynarodowy arbiter Jacek G. Właściciel Groclinu, znany wówczas biznesmen, jeden z najbogatszych Polaków –  Zbigniew D. miał zlecić Władysławowi K. – menadżerowi drużyny złożenie propozycji korupcyjnej sędziemu. Działacz zaproponował arbitrowi co najmniej 10 tys. zł za zwycięstwo swojej drużyny. Sędzia propozycje przyjął, ale po meczu pieniędzy nie dostał. Otrzymał je dopiero po miesiącu – dwóch, kiedy Władysław K. pojechał do siedziby PZPN do Warszawy. Działacz skontaktował się z Jackiem G., a kiedy sędzia odwoził Władysława K. na Dworzec Centralny PKP w samochodzie doszło do przekazania pieniędzy.

Długo wszyscy byli bezkarni, aż do 2015 roku, kiedy trzem wymienionym wyżej osobom zarzuty postawiła wrocławska prokuratura. Minęło pięć lat i w końcu mamy prawomocny wyrok – skazani zostali Jacek G. i Władysław K.

Warto podkreślić, że dla Groclinu było to pierwsze trofeum w polskiej piłce, nie licząc wygrywania niższych szczebli ligowych. Zagłębie, przegrany finału, nie dostanie Pucharu w spadku – po prostu to edycja bez zwycięzcy.

Na gorąco porozmawialiśmy z obecnym prezesem grodziszczan – reakcja obecnych władz była błyskawiczna, z miejsca zdjęli Puchar 04/05 z listy osiągnięć klubu, na Twitterze też zachowali się z klasą.

Reklama

Filip Groszczyk, prezes Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski: – Powiem szczerze, ciężko mi się wypowiadać za całą społeczność, ale gdybym mógł sobie dać do tego prawo, to powiedziałbym, że jest nam po pierwsze bardzo przykro, a po drugie jest nam bardzo głupio. Wszyscy przez lata żyliśmy w Grodzisku sukcesami, które, jak się okazało, były wielką ściemą. Takie jest moje prywatne stanowisko, ale raczej odzwierciedlające opinie większości.

Pamięta pan tamte finałowe mecze?

Jeszcze kilka dni temu powiedziałbym, że miałem przyjemność być na tym meczu, okazuje się teraz, że to nie było takie przyjemne. Miałem niecałe piętnaście lat, jedyne co wtedy czułem to super emocje, szczególnie że było to dwa lata po wicemistrzostwie. Dla młodego chłopaka super sprawa. Jak po latach pojawiały się przesłanki, starałem się przed własnym sumieniem to wykluczać, ale wyroki sądu są bezwzględne.

Dyskobolia próbuje radzić sobie w niższych ligach, od nowa, w innych realiach. Ta sprawa będzie wam kulą u nogi, czy jednak wprost odcinając się,  możecie sobie pomóc?

Z jednej strony zaszkodzi, bo na pewno jeszcze parę lat, za przeproszeniem, będzie smród i wyśmiewanie się z nas. To plama na naszej historii. Może zabrzmi to trochę brzydko, ale upatruję szansy w tym, że oczy zwrócone będą na nas, a ludzie, którzy mają na miejscu mózg i serce będą widzieć, że dzieją się tutaj rzeczy coraz lepsze. Może nawet dziś ktoś wejdzie na naszą stronę, spojrzy, że działamy, funkcjonujemy.

Nie idziecie w narrację zaprzeczania, często wykorzystywaną w takich sytuacjach, czyli „bo wszyscy tak robili”.

Nie ma to kompletnie sensu, zwłaszcza że główni zamieszani, może poza panem Drzymałą, bo nie wiem, jak tu się potoczyły sprawy, przyznali się do zarzucanej im winy. Dlaczego my, ludzie, którzy nie dołożyli do tego ręki, a jedynie chwaliliśmy się tymi sukcesami, mielibyśmy iść na jakąś wojnę. Wydaje mi się, że jest to w miarę logiczne.

Reklama
Obawia się pan, że jakieś inne sukcesy Groclinu z tamtych lat też mogą zostać zweryfikowane?

Powiem może trochę na wyrost, górnolotnie, ale dla mnie na ten moment największym sukcesem jest to, co dzieje się teraz. A jeśli rzeczywiście tak się stało, że jakieś zasługi w historii będą nam odebrane na podstawie prawomocnych wyroków, to trzeba będzie to przyjąć na klatę.

Skoro już rozmawiamy, to jaka jest obecna sytuacja w Dyskobolii?

Opieramy się w zasadzie w stu procentach na Grodzisku jeśli chodzi o zawodników, trenerów, sponsorów. Nie dalej niż z terenu naszej gminy, wszystko lokalnie. Tak naprawdę jedynym naszym problemem na ten moment jest kwestia stadionu, który jest w rękach osoby prywatnej, gdzie my, jako klub, na ten moment jeszcze z klasy okręgowej, nie jesteśmy w stanie zaproponować takich warunków finansowych, żeby mieć pewność, że w perspektywie pięciu lat będziemy z tego obiektu korzystać. Bardzo nam pomógł fakt, że Warta gra w Ekstraklasie – tak długo jak Warta jest w ESA, mamy pewność, że mamy gdzie trenować, grać. Gdyby było inaczej, bardzo możliwe, że gdzieś byśmy grali na boiskach w okolicznych wsiach.

W jaki konkretnie sposób pomaga wam obecność Warty?

W taki, że jest oficjalnym dzierżawcą długoterminowym, siłą rzeczy stadion jest otwarty. Inna zasady przyjęta – płacisz, wchodzisz, możemy użytkować, pomaga nam też gmina, sponsorzy. I udało się, gramy na głównej płycie, a trenujemy na bocznych boiskach, cały czas blisko stadionu się kręcimy.

Z PIŁKARZAMI, KTÓRZY GRALI WTEDY W DYSKOBOLII, ROZMAWIALIŚMY W REPORTAŻU „PUCHAR JUŻ NIE JEST NASZ”.

Co jest istotne, to że to wcale nie musi być koniec weryfikacji wyników. Na stronie PZPN w oficjalnym komunikacie czytamy:

§ 2

Stosownie do postanowień Art. 9 Statutu PZPN, w związku z Art. 12 § 1 pkt 3) Statutu PZPN, pozbawienie klubu Groclin-Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski tytułu zdobywcy Pucharu Polski w sezonie 2004/2005 stanowi realizację uprawnienia statutowego PZPN do podejmowania działań zmierzających do zapewnienia realizacji reguł fair play oraz uczciwej rywalizacji sportowej

w sytuacji, gdy fakt zjawiska oszustwa sportowego, związanego ze zdobyciem tytułu zdobywcy Pucharu Polski w sezonie 2004/2005 wynika z prawomocnego orzeczenia sądu powszechnego wydanego w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej.

§ 3

Niniejsza Uchwała obowiązuje od dnia uchwalenia i stanowi podstawę do dokonania stosownych zmian w annałach historii polskiej piłki nożnej.

Innymi słowy, stworzono narzędzia pod kolejne weryfikacje. Gablota Amiki Wronki może się uszczuplić, choćby o Puchar Polski z 1998, kiedy rywalizowali Aluminium – również w obliczu tego, co dziś się wie, bez przekazywania trofeum nikomu innemu, a zostawieniu białej plamy w annałach. W kuluarach mówi się, że również kolejna edycja i finał Pucharu Polski z Bełchatowem do najnormalniejszych nie należał, zresztą, zachodzi smutne podejrzenie, że cała historia polskiego futbolu, gdyby próbować zweryfikować wszystkie kanty, przewały, układziki, musiałaby zostać napisana w dużym procencie na nowo.

Fot. NewsPix

Ekstraklasa. Historia polskiej piłki. Lubię pójść na mecz B-klasy.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
3
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

35 komentarzy

Loading...