
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 24.08.2020 10:23 przez
redakcja
– W kadrze jest paru byłych reprezentantów, aktualnych reprezentantów – każdy z nich liznął poważniejszej piłki. Nie pozostaje nic innego, jak tylko słuchać, szanować ich, ale w najważniejszych momentach rozpychać się łokciami, bo nie przyszedłem tutaj, żeby świecić oczami i być jednym z wielu. Chcę pokazać swoją wartość. Moje cele? Pierwszy cel – być zdrowym. Drugi cel – stracić nie więcej niż dwadzieścia bramek na rundę. Trzeci cel – minimum pięć asyst – mówi w rozmowie z Marcinem Ryszką nowy nabytek Wisły Kraków, Dawid Abramowicz. Zapraszamy.
***
Oswoiłeś się już z tym, że jesteś piłkarzem Wisły Kraków?
Dawid Abramowicz, piłkarz Wisły Kraków – to brzmi dumnie. Jeszcze do niedawna mogłem nie dowierzać, że tak to się wszystko ułoży, ale udało się i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.
Pojawia się czasami szyderka z twojego nazwiska? Bo w sumie dlaczego nie grasz w Chelsea?
Jasne, czasami się zdarza. Przede wszystkim zawsze na początku mnie pytają, czy mam ze sobą wagon pieniędzy.
Wiśle by się przydał.
Dokładnie, ale niestety, jestem Abramowiczem bez wagonu pieniędzy.
Miałeś dobre wejście do szatni?
Aklimatyzuję się. Jestem dopiero tydzień w drużynie, ale nie mogę narzekać, bo chłopaki dosyć fajnie mnie przyjęli. Czas działa na moją korzyść. Wiadomo, wszystkich nie poznam, bo rusza liga, każdy skupia się na przygotowaniach do treningów, do meczów, ale wierzę, że z każdym tygodniem będę łapał coraz lepszy kontakt z każdym w szatni.
Podobno długo nie zastanawiałeś się nad transferem do Wisły.
Wszystko przebiegało bardzo dynamicznie. Pierwszy krok wykonał trener Artur Skowronek. Zadzwonił. Powiedział, że klub jest zainteresowany moją osobą i spytał, czy ja byłbym zainteresowany przenosinami do Krakowa. Ucieszyłem się. Nie potrzebowałem nawet dłuższej chwili zastanowienia, żeby powiedzieć, że tak, owszem, chciałbym dołączyć do zespołu Wisły. Resztę dogadały kluby. Trwało to dwa tygodnie.
Czyli temat Wisły pojawił się jeszcze przed barażami do Ekstraklasy?
Po barażach.
Masz 29 lat. Od pięciu lat grasz na poziomie centralnym. Obawiasz się poziomu Ekstraklasy?
Jestem ciekawy tego poziomu, ale absolutnie się go nie obawiam, bo nie ma co się oszukiwać – wiek nie przemawia za moim transferem, ale ciężko pracowałem, żeby znaleźć się tu, gdzie jestem i na pewno na tym nie poprzestanę. Ostatni okres pokazał, że mam w sobie rezerwy. Mam wrażenie, że świadomość piłkarzy wzrasta, wiek schodzi na drugi plan. Przykuwam bardzo dużą uwagę do przygotowania fizycznego, codziennego funkcjonowania i cóż mogę jeszcze powiedzieć – wszystko zweryfikuje boisko.
Przychodzisz do bardzo dużego klubu.
Nie przytłacza mnie to. W każdym dużym klubie, z rzeszą zagorzałych fanów, jest wielka presja na nowym zawodniku. I tu jest wielkość piłkarza, jego klasa, żeby sobie z tym poradzić. Ostatnio Wisła miała swoje problemy, ale wierzę, że to już za nami i sinusoida będzie wznosząca.
Jak przyjęły cię znane nazwiska? Chociażby Kuba Błaszczykowski.
Kurczę, mam wielki szacunek do wszystkich w Wiśle, a jest tu naprawdę wielu zawodników i ludzi z wielkimi nazwiskami. Bohaterowie. Z Kubą mam styczność na co dzień. Podchodzę do niego z poszanowaniem. Zresztą, w kadrze jest paru byłych reprezentantów, aktualnych reprezentantów – każdy z nich liznął poważniejszej piłki. Nie pozostaje nic innego, jak tylko słuchać, szanować ich, ale w najważniejszych momentach rozpychać się łokciami, bo nie przyszedłem tutaj, żeby świecić oczami i być jednym z wielu. Chcę pokazać swoją wartość.
Na treningach widać poziom pojedynczych zawodników względem tego, co widziałeś w Radomiaku?
Widać. W wielu szczegółach i detalach piłkarze są tutaj lepsi niż w moich wcześniejszych klubach. Oczywiście nic nie odejmując chłopakom, z którymi wcześniej miałem okazję dzielić szatnię. Wydaje mi się, że to tylko i wyłącznie kwestia głowy. Na boisku ma się mniej czasu na podjęcie decyzji, a cechy wolicjonalne i intensywność są na podobnym poziomie.
Kto zrobił na tobie największe wrażenie?
Każdy.
Nie odpuszczę.
Byłem na razie na trzech piłkarskich treningach, muszę wyminąć to pytanie!
Uciekasz w pomidora.
Pomidor. Jakbym wskazał jednego, to skrzywdziłbym pozostałych chłopaków.
A z kim trzymasz się w szatni?
W pokoju na mecz w Białymstoku zostałem przydzielony do Patryka Plewki. A na co dzień dosyć dużo czasu rozmawiam z Lukasem Klemenzem, bo kiedyś – przez trzy tygodnie – dzieliliśmy szatnię w GKS-ie Katowice i już wcześniej mieliśmy okazję się poznać.
Wisła nie zaczęła dobrze tego sezonu. Bardzo bolesna porażka z KSZO Ostrowiec w Pucharze Polski. Czytają komentarze po tym meczu pomyślałeś sobie, że to jest właśnie ta presja wielkiego klubu?
Trochę tak. Tak się złożyło, że do szatni Wisły wszedłem w niedzielę, zaraz po przegranej, i po twarzach chłopaków widziałem, że są źli. Humory były słabe. Każdy chce grać o wysokie cele, a nie kończyć swoją przygodę z Pucharem Polski na pierwszej rundzie. Niefajna rysa na wizerunku. Nie wymażemy tego, ale pozostaje nam mocno walczyć na ligowym podwórku.
Jakie cele sobie stawiasz przed sezonem?
Pierwszy cel – być zdrowym. Drugi cel – stracić nie więcej niż dwadzieścia bramek na rundę. Trzeci cel – minimum pięć asyst.
Myślałem, że chcesz powiedzieć, że zero żółtych kartek. Mało ich dostajesz. Z czego to się bierze?
Ironizujesz. Muszę zaprzeczyć, w poprzednim sezonie złapałem tylko pięć żółtych kartek, wcześniej w GKS-ie Tychy miałem ich kilkanaście, więc tendencja spadkowa. Nie mam żadnych celów związanych z kartkami. Mam nadzieję, że będę je łapał tylko, jeśli drużyna będzie potrzebować impulsów i to takich niewypływających na wynik meczu.
Czego życzyć ci przed meczem z Jagiellonią?
Debiutu i trzech punktów.
ROZMAWIAŁ MARCIN RYSZKA
Fot. Newspix
Opublikowane 24.08.2020 10:23 przez
Wisła – Jagiellonia. Teraz mozna obejrzeć ciekawy mecz ekstraklasy po przenudnym finale LM.
Wyczuwam lekki sarkazm, ale wczorajszy finał LM naprawdę był taki sobie. Była taktyka, dużo walki, świetnie zagrali pojedynczy gracze – Marquinhos, Kimmich, Silva. Na swoim bardzo wysokim poziomie bramkarze – Neuer i Navas, ale ofensywy obu ekip jak dzieci we mgle. Lewy jeszcze w miarę, na pewno się starał. No i mało brakowało żeby mu ten farfocel od słupka jakoś wpadł. Mbappe kompletnie niewidoczny, Neymar coś tam próbował a po golu na 0-1 to stare rajdy i holowanie jak jeździec bez głowy.
Finał LE podobał mi się dużo bardziej i to wcale nie dlatego że padło w nim 5 bramek.
nie widziałeś w jakim tempie i na jakiej intensywności toczyła się gra? nie rozumiesz że neymar , mbape, i di maria nic nie pokazali przez pressing i perfekcyjne przesuwanie i zawężanie pola gry? chwała PSG że tylko jeden stracili przy takiej maszynie jaką był bayern, ale też defensywa bayernu kilka razy mocno postraszona i bez geniusza neuera chuja by było nie wygranko, jak dla mnie mega dobry i ciekawy mecz, pozdro
Tylko tak troche nieładnie z jego strony, że wymusił rozwiazanie kontraktu z poprzednim klubem, bo Wisły nie byłoby stać na wykupienie go. Dzięki temu klub, który go wypromował nie zarobił na nim nawet złotówki.
Nawet jeśli chodziło o jakieś zaległości finansowe to mozna się było dogadać – Wisła zapłaci za ciebie X, nastepnie z tych pieniędzy cała zaległa kasa + solidna premia za transfer wpływa na konto Abramiwicza.
Tym sposobem wszyscy byliby zadowoleni, a tak to słabo to wygląda w oczach kibiców.
Mimo wszystko dzięki za dobrą grę i powodzenia na wyższym poziomie!
Wisła zapłaciła Radomiakowi, a że miał jeszcze spore zaległości, to zapłaciła mniej, bo Abramowicz z tych zaległości zszedł. Zresztą nieładne to były kulisy jego odejścia, ale ze strony klubu.
Klasyczny Radomiak 😀
O, dziękuję za wyjasnienie – bo właśnie nikt nie raczył poinformować jaka była kwota transferu, chodziły tylko pogłoski, że kontrakt został rozwiązany z winy klubu.
Oczywiście spodziewałem się, że winnym zamieszania jest nie tyle Abramowicz, co „sympatyczny” pan Sławek i jego ferajna.
Powinno być to jasno zakomunikowane, zeby nie było potem pretensji do piłkarza.
Pan Sławek to taka szara eminencja. Sympatyczny, zabawny Pan z C+ a gdzie przyłożyc w ucho to w Radomiaku się nie pierdzieli w tańcu z niczym i nikim…
„sinusoida będzie wznosząca” – pojechał… parabolą
Abram GKS Tychy pamięta. Wstyd, ze pozbył się Ciebie Tarasiewicz i wolał Kallaste. Powodzenia.