Reklama

Marcos Alvarez. Herzlich wilkommen, Herr Fußballer

redakcja

Autor:redakcja

22 sierpnia 2020, 17:17 • 3 min czytania 20 komentarzy

Od początku zastanawialiśmy się, gdzie w tym transferze jest haczyk. Od długich miesięcy mamy w lidze problem z zagranicznymi napastnikami. Wiadomo, jaki paździerz potrafią ściągnąć dyrektorzy sportowi. Niektórym wystarczy jedna udana runda, w której strzelą sześć bramek i już bujają się na poziomie Ekstraklasy przez długie lata, oszukując kolejne kluby na kontrakty.

Marcos Alvarez. Herzlich wilkommen, Herr Fußballer

A tu mamy Marcosa Alvareza. Gościa, który sieknął 13 bramek na poziomie 2. Bundesligi. I to grając w przeciętnym VfL Osnabrück, walczącym do samego końca o utrzymanie. 28-latka, czyli gościa w sile wieku. Na dodatek zakontraktowanego już zimą. Naturalne wydawały się pytania – co w tej układance nie gra? Co taki gość jak Alvarez szuka w Ekstraklasie? Gdzie ma defekt?

Jego debiut pokazał, że… nigdzie. Nie chcemy robić z Niemca gwiazdy ligi po jednym meczu, ale to był dokładnie taki debiut, jaki chcieliśmy oglądać. Przyszedł gość z nazwiskiem i od razu zaczął brać na siebie odpowiedzialność. Co więcej – był najbardziej widocznym zawodnikiem.

MVP meczu? Naszym zdaniem tak. 

Został ustawiony na dziesiątce kosztem van Amersfoorta (Holender w końcówce zeszłego sezonu pokazał, że na ósemce też sobie radzi). Beneficjentem tego ustawienia był Rivaldinho – zajął miejsce napastnika, ale zaliczył przeciwny występ do Alvareza (czytaj – niewidoczny). Jasne, miał swój duży udział przy bramce (to jego strzał dobijał Alvarez), ale tak ogólni praktycznie nie miał piłki przy nodze. Tak właściwie ciężko stwierdzić po tym meczu, jaki to piłkarz, jakie ma atuty i na co go stać. 

Alvarez to z kolei niezły dzik. Widać, że jego dieta opiera się na stekach – wygrał 83% pojedynków (!), często bazując na sile fizycznej. Podchodził do rogów, podchodził do wolnych. Sam te wolne zresztą wywalczał, bo kilka razy przewracali go piłkarze Pogoni, jak choćby Dąbrowski, który przerwał groźną kontrę wyprowadzoną przez Alvareza i obejrzał żółtko. Łącznie sześć razy był powalony przez przeciwników, podczas gdy wszyscy inni piłkarze Cracovii łącznie pięć razy. Mogły podobać się jego prostopadłe podania. Był pod grą jak rasowa dziesiątka, można było zagrać z nim na klepę (jak chociażby z Pestką w pierwszym kwadransie, gdy trochę zabrakło centymetrów). Wisienka na torcie to asysta do Sergiu Hanci – idealne dzióbnięcie piłki, wszystko w tempo, Rumunowi wystarczyło pokonać Stipicę. Co oczywiście zrobił.

Reklama

Alvarez zszedł po 65 minutach, ale zakładamy, że to ze względu na okrojony okres przygotowawczy i warunki atmosferyczne, przy których ciężko się grało. Gol i asysta w debiucie. No, panie Alvarezie, witamy serdecznie w lidze!

Jak wypadł Kuchy?

Podpatrywaliśmy także jednym okiem debiut Michała Kucharczyka w barwach Pogoni Szczecin. Pierwsza połowa? Na plus. Był najbardziej aktywnym piłkarzem Pogoni. W drugiej przygasł, w ogóle go nie było widać, toteż został zmieniony.

Nominalnie zaczął na prawej pomocy, ale nie był przyspawany do pozycji. Często dublował miejsce dziesiątki albo dziewiątki czy nawet ósemki, gdy podchodził głęboko do rozegrania. To on oddał pierwszy strzał „Portowców”, gdy przed polem karnym zakręcił Loshajem i uderzył w boczną siatkę. Miał akcję, która jest jego firmówką (wybiegnięcie zza pleców obrońców na piłkę prostopadłą), ale w ostatniej chwili został zatrzymany. Na plus też kontra, którą wyprowadził. Długo biegł z piłką na skrzydle, ale nie oddał do najbliższego, lecz przytomnie przerzucił do wbiegającego przeciwległą stroną Żurawskiego. Z akcji nic nie wyszło, bo młodzieżowiec został zablokowany, ale sam pomysł – całkiem przyjemny. Pracował także w defensywie (wyłuskana piłka od Pestki na połowie Cracovii).

Brakowało konkretów, czyli tego, czym poza efektami wizualnymi przekonał nas do siebie Marcos Alvarez. Dla Kucharczyka był to debiut, za który może sobie postawić mały plusik. Dla Alvareza – pokaz siły, którym rozpalił nadzieje na dużo więcej.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
3
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

20 komentarzy

Loading...