Śląsk Wrocław zaliczył bardzo udaną inaugurację sezonu. Czego dowiedzieliśmy się podczas meczu z Piastem?
1. Możesz wymienić wszystkich piłkarzy, a i tak Śląsk będzie miał swój styl.
Pamiętacie, jak wyglądały dobre mecze Śląska w zeszłym sezonie? Dokładnie tak, jak ten z Piastem. Obejrzeliśmy dziś typowy, klasyczny mecz Śląska kierowanego przez Lavickę. Czyli przede wszystkim – żelazna organizacja, mądre ustawienie się, zabezpieczanie tyłów jako nadrzędna wartość. A jak jest okazja, to warto ruszyć do przodu, często z kontry. I postraszyć stałym fragmentem. A nuż coś się urodzi.
To o tyle imponujące, że w Śląsku doszło do kilku zmian względem podstawowej jedenastki zeszłego sezonu.
Widzieliśmy…
- na prawej obronie Piotra Celebana (w zeszłym sezonie siedem meczów)
- Mariusza Pawelca na lewej obronie (w zeszłym sezonie dwa mecze)
- Lubambo Musondę przestawionego na skrzydło
- debiutujących w lidze Praszelika i Piaseckiego
- powracającego do Śląska Sobotę
- wyleczonego Gollę, który wypadł w grudniu
Sporo zmian w odniesieniu do wiosny zeszłego sezonu. A jednak nie miało to żadnego wpływu na Śląsk. Wrocławianie po prostu zagrali swój mecz. W swoim stylu. Dokładnie taki, jakich oglądaliśmy już wiele. To kolejny dowód na to, że wyniki wrocławskiej ekipy nie są dziełem przypadku, a czymś skrupulatnie wyćwiczonym na treningach.
2. Sobota będzie grał na środku
Mówiło się o tym już od jakiegoś czasu. Sam Sobota wspominał w wywiadach, że znacznie lepiej czuje się ostatnio w środku pola. Został przestawiony do centralnej strefy około 1,5 roku temu. I tak już pozostało – nawet w nowym klubie.
Sobota wielkiego meczu nie zagrał, ale już po jego pierwszym spotkaniu widać, że będzie liderem tej drużyny. Dyrygował, wyprowadzał akcje, nadawał ton. Lavicka wystawił go na ósemce. Sami jesteśmy ciekawi, czy to docelowa pozycja Soboty w Śląsku, bo kiedy do zdrowia dojdzie Mączyński, stworzy się ciekawa rywalizacja o dwa miejsca pomiędzy Sobotą, Łabojko i kapitanem Śląska właśnie. Wygląda też na to, że były piłkarz St. Pauli jest pierwszym wyborem przy stałych fragmentach gry – brał na siebie i wolne, i rogi. Zresztą – dzięki rzutowi wolnemu może sobie dopisać asystę przy golu Celebana.
3. Exposito przydzbanił potrójnie
Po pierwsze dlatego, że naraził cały Śląsk na kwarantannę, która mogła zaburzyć przygotowania do sezonu. Druga rzecz jest taka, że osłabił swoją drużynę, bo nie może być brany przy ustalaniu składu na początku sezonu. No i po trzecie… kto wie, czy nie przegra teraz rywalizacji o miejsce numer dziewięć.
Śląsk ściągnął przed sezonem Piaseckiego, najlepszego strzelca I ligi. Hiszpan pozostawił po sobie jednak dobre wrażenie w końcówce zeszłego sezonu, można było więc zakładać, że między napastnikami będzie toczyć się wyrównana rywalizacja. No i cóż – Piasecki znalazł się z winy Exposito na pole position. Póki co swoje zrobił, skończył mecz z bramką, a z tego rozliczany jest napastnik. Kiedy Exposito dojdzie już do zdrowia, może okazać się, że rozpocznie jako rezerwowy.
4. Celeban wrócił do łask
Piotr Celeban był ostatnio trzymany w szafie. Grał tylko wtedy, kiedy już naprawdę nie było na kogo postawić. Kiedy kontuzjował się Golla, Śląsk ściągnął last minute Tamasa i uczynił go podstawowym stoperem, co było dowodem na to, że Polak stał się w pewnym momencie kamieniem w bucie władz wrocławskiego klubu. Celeban nie grał przez to, że jest słabym piłkarzem? No nie. Raczej ze względu na to, że jego kontrakt był skonstruowany w taki sposób, że rozegranie określonej liczby meczów gwarantuje mu sporą podwyżkę. Dopiero w marcu jego umowa została przedłużona, ale na innych zasadach. Piłkarz zrobił ukłon w kierunku władz klubu (zgodził się na mniejsze zarobki), a te parafowały umowę, która potrwa do czerwca 2022 roku. Wtedy hierarchia w drużynie była już jednak ustalona.
Dankowskiego już nie ma, Cotugno znów poza kadrą, więc Lavicka odkurzył Celebana, a Musondę wystawił na skrzydło. I wyszło bardzo dobrze, bo Celeban – znany ze skuteczności pod bramką przeciwnika – odwdzięczył się golem.
5. Śląsk może być spokojny o młodzieżowca
Bo Praszelik zagrał całkiem dobry mecz. Zaliczył niezłą asystę przy golu Piaseckiego. Widać było, że ma parcie na gola – choćby wtedy, gdy próbował zaskoczyć Placha sprzed pola karnego, ujrzawszy, jak bramkarz Piasta zrobił kilka kroków od linii bramkowej. To dla Śląska dobra wiadomość. W zeszłym sezonie miał w swoich szeregach topowego młodzieżowca, a jego zastępca już zaczął robić liczby.
6. Gdyby przyznawano Złotą Piłkę za wślizgi, Mariusz Pawelec miałby już ich kilka w gablocie
Kluczowa interwencja meczu? Oczywiście, że Mario Pawelec na wślizgu! Co to jest za gość. Ekspert w swojej wąskiej dziedzinie. I to światowej klasy!
Fot. newspix.pl