Od kilku miesięcy trwały rozmowy na temat kolejnej walki o pas mistrzowski kategorii półciężkiej w UFC. Do niedawna opcje były dwie – albo aktualny mistrz Jon Jones stanie do rewanżu z Dominickiem Reyesem, albo wreszcie szansę bicia się o pas dostanie Jan Błachowicz. Ale „Bones” zwakował swój tytuł i UFC nie miał innego wyboru – we wrześniu o królestwo wagi półciężkiej zmierzy się Polak z Reyesem. To wielka szansa na to, by Polska doczekała się mistrza UFC.
„Korona jest do wzięcia” zakomunikowało UFC w swoich kanałach w mediach społecznościowych. Jon Jones wczoraj oficjalnie poinformował federację, że wakuje pas kategorii półciężkiej. Co to oznacza? Że nie chce bronić po raz kolejny swojego dziedzictwa w tej dywizji wagowej. Królował w niej od 2011 roku. W UFC „Bones” nadal jest niepokonany, ale swój pas tracił m.in. przez zawieszenia związane z pozasportowymi skandalami. Niemniej do tej pory był jednym z najdłużej panujących mistrzów w tej najważniejszej federacji sportów walki na świecie. Jego dziedzictwo porównywane jest z największymi legendami MMA – Andersonem Silvą, Georgesem St-Pierrem czy Jose Aldo.
Jones chce walczyć o pas ciężkiej, więc zwakował pas półciężkiej
Ale legenda wagi półciężkiej powiedziała „dość”. Ambicje Jonesa sięgają ponoć tego, by dokonać skoku na wyższą kategorię. „Bonesowi” marzy się ponoć walka ze Stipe Miociciem, który niedawno obronił pas wagi ciężkiej. Dana White, prezydent UFC, doskonale zdaje sobie sprawę, że na takim zestawieniu zbiłby miliony z samego Pay-per-View, więc niewykluczone, że pod koniec tego roku lub na początku przyszłego (co bardziej prawdopodobne) zestawi Jonesa z Miociciem w walce o tytuł.
Natomiast z polskiej perspektywy najważniejsze rzeczy będą się działy teraz w kategorii półciężkiej. Wydawało się, że Błachowicz po prostu musi zostać zestawiony w walce o pas z Jonesem – Polak konsekwentnie wspinał się w rankingach federacji, ostatnio spektakularnie rozbijał m.in. Coreya Andersona czy Luke’a Rockholda. Polak dość wyraźnie zaznaczał w wywiadach – chcę, by moja następna walka była bojem o pas mistrzowski, nie zamierzam dłużej czekać. W mediach społecznościowych wymieniał się „uprzejmościami” z Jonesem, Amerykanin w pewnym momencie napisał nawet, że Błachowicz będzie jego następnym rywalem.
Ale życie napisało inny scenariusz. Dziś rano UFC wydało oficjalny komunikat – Błachowicz zmierzy się o pas z Dominickiem Reyesem, drugim najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem w rankingu UFC za Jonesem, „jedynką” w zestawieniu pretendentów. 31-letni Amerykanin w trzy lata zawędrował na szczyty kategorii półciężkiej po sześciu wygranych z rzędu (łącznie dwunastu licząc też walki poza UFC), by w bardzo zaciętej walce przegrać jednogłośną decyzją z Jonesem w lutym tego roku.
26 września napisze się historia?
Błachowicz zmierzy się z Reyesem 26 września na gali UFC 253. Nie znamy jeszcze pełnej karty tej imprezy, natomiast wydaje się, że ich starcie będzie ustawione jako drugi najważniejszy pojedynek tego dnia. Walką wieczoru będzie bój niepokonanych do tej pory Israela Adesanyi z Paulo Costą o pas wagi średniej.
Ale nie ukrywamy – datę 26 września zakreślamy czerwonym kółkiem w kalendarzach. To wielka szansa na pierwszy w historii pas UFC dla Polaka. Do tej pory tylko Polka mogła pochwalić się mianem najlepszej w swojej kategorii wagowej – Joanna Jędrzejczyk objęła tron w wadze słomkowej i została z niego zrzucona dwa lata temu. Teraz nadchodzi czas Błachowicza? Cóż, byłaby to cudowna historia. „Cieszyński Książę” zapracował na to miejsce, w którym jest, jak mało kto.
fot. NewsPix