Reklama

Klepali, męczyli, cisnęli, w końcu wpadło. Sevilla w półfinale Ligi Europy

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

11 sierpnia 2020, 23:47 • 4 min czytania 10 komentarzy

Ever Banega i Lucas Ocampos. To są nasi wieczorni bohaterowie, herosi, którym ślemy życzenia i czekoladki. To oni bowiem skonstruowali jedną, jedyną bramkę dzisiejszego wieczora, dzięki której uniknęliśmy dogrywki w starciu Sevilli z Wolverhampton. 2020 rok jest paskudny i mógłby sobie odpuścić dogrywkę w Lidze Europy po 0:0 w 90 minutach. Okazał litość, co za ulga.

Klepali, męczyli, cisnęli, w końcu wpadło. Sevilla w półfinale Ligi Europy

No dobra nie był to, cholera wie, jak zły mecz, ale trochę nużący. A nużący z tego powodu, że obserwowaliśmy głównie ataki Sevilli, kiedy Wolverhampton stał w polu karnym, czasem i w dziewięciu, broniąc się przed próbami Andaluzyjczyków. Jasne, Wilki broniły się mądrze, ale dla postronnego widza, który nie trzyma kciuków ani za jednych, ani za drugich, żadna była to zabawa.

Ponadto czy możemy powiedzieć, że te ataki Sevilli były huraganowe, że Rui Patricio musiał się uwijać jak bramkarz Kopenhagi przy okazji meczu z Manchesterem United? No niezbyt. Z jednej strony Sevilla miała 73% posiadania piłki, ale z drugiej: oddała tylko pięć celnych strzałów. Nawet gdy Banega spróbował z rzutu wolnego, to widać było, że to uderzenie nie powinno wpaść – celne, ale kosztem celności Argentyńczyk zatracił siłę i portugalski golkiper musiał się zebrać.

Tak, dostrzegaliśmy jakość w piłkarzach Sevilli, bo piłeczka chodziła zgrabnie między kolejnym zawodnikami, ale znów: bez tempa. Oni w lewo, to Wolverhampton zdążył pójść w swoje prawo. Oni w prawo, to spokojnie, bez pośpiechu, my idziemy w lewo. I tak dalej. A nawet jak udało się przełamać defensywę, przyspieszając akcję, to brakowało jakości przy wykończeniu. Ocampos nie dokręcił piłki po strzale z pola karnego, En Nesyri tylko dziubnął futbolówkę po przejściu dwóch obrońców, raz czy dwa po rzucie rożnym brakowało też odpowiedniego dostawienia głowy.

Do tego akcent „komediowy”.

Sevilla ma rzut wolny i rozgrywa go tak, że trafia… sędziego w głowę. No panowie, kibiców nie ma na trybunach, ale siedzą przed telewizorami, więc litości.

Reklama

Na szczęście tę okazał wspomniany duet Banega-Ocampos. Pierwszy wrzucił w pole karne, drugi wyprzedził obrońców, strącił umiejętnie piłkę głową i wpadło, Patricio niewiele mógł poradzić. 1:0, zasłużenie, proszę pana, ale jutro będziemy z tego meczu pamiętać tyle, że był we wtorek.

Choć po prawdzie wcale tak nużąco być nie musiało, gdyby Wolverhampton wykorzystało idealną sytuację z pierwszej połowy, czyli rzut karny. Traore został wycięty, sędzia musiał wskazać na wapno, do piłki podszedł Jimenez i uderzył… kuriozalnie. Wziął jakiś dziwny rozbieg, jakby był po siódmym kielonie na weselu, kopnął kąśliwie jak wąż ze szkorbutem i żadne zaskoczenie, że Bono to obronił. A przecież w taktyce opierającej się na defensywie i szybkich kontrach, MUSISZ takie sytuacje wykorzystywać.

Wilki przegapiły więc kolacje, potem dały się stłamsić i nieszczęście gotowe. Natomiast dla Wolverhampton ćwierćfinał Ligi Europy to i tak sporo. Sevilla o tych zawodach wie więcej, także żadna sensacja, że to ona poszła dalej.

Wolverhampton – Sevilla 0:1

Ocampos 88′

A co słychać w drugim meczu? Komplet półfinalistów uzupełnił Szachtar Donieck. Ukraińcy bezlitośnie rozprawili się z Bazyleą – 4:1, wynik wręcz brutalny. Ciekawostka jest natomiast taka, że według xGoals, to… Szwajcarzy byli lepsi. Kolejny dowód na to, że nie zawsze warto wierzyć statystykom. Dlaczego? Dlatego, że Basel trafiło do siatki dopiero wtedy, gdy klub z Doniecka prowadził już czterema bramkami. Kogo warto wyróżnić? Jak to w przypadku Szachtara bywa, pierwsze skrzypce grali Brazylijczycy. Choćby taki Marlos, który zanotował dwie asysty, które na dobrą sprawę ustawiły spotkanie, bo jeśli po 22. minutach prowadzi się 2:0, to można być w miarę spokojnym.

Pytanie tylko – co dalej? Kolejnym rywalem Szachtara będzie Inter Mediolan, a z nim już tak łatwo nie pójdzie. Niemniej sukces jest spory, w końcu, było nie było, półfinał europejskich pucharów już jest. Ciekawostka jest taka, że z sukcesu Ukraińców mocno cieszą się we… Francji. Stade Rennais awansowało bowiem do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Powód? Wszyscy półfinaliści wywalczyli już miejsce w tych rozgrywkach dzięki tabeli ligowej. Z tej okazji okolicznościowy filmik:

Reklama

https://twitter.com/staderennais/status/1293289812565393408

Szachtar Donieck – FC Basel 4:1

Junior Moraes 2′, Taison 22′, Alan Patrick 75′, Dodo 88′ – van Wolfswinkel 90′

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Europy

Komentarze

10 komentarzy

Loading...