Czasami ręce opadają nam do samiutkiej ziemi. Gdy już myśleliśmy, że takie wydarzenia jak przypadki koronawirusa wśród piłkarzy Wisły Płock i Lechii Gdańsk czy odwołanie meczu o Superpuchar Polski sprawią, iż w Ekstraklasie ponownie dojdzie do wielkiej mobilizacji, dostaliśmy brutalny cios pod żebro. Tym razem za rozumem zatęsknili we Wrocławiu. Kto konkretnie? „Zapomnieli się” zagraniczni piłkarze, którym przygotowania do sezonu chyba pomyliły się z wyjazdem w ramach Erasmusa.
Sobota, jeden z popularnych wrocławskich klubów. Organizator imprezy zapewnia na swoich fanpejdżach, że zabawa odbywa się w reżimie sanitarnym i nie twierdzimy, że jest inaczej – lokal jednak pęka w szwach. Wśród bawiących się osób można natrafić na Erika Exposito i Marka Tamasa, co pewnie kilku klubowiczom się udało. Są pamiątki.
Z tego, co słyszymy, Hiszpan i Węgier to nie są jedyni piłkarze piątej drużyny poprzedniego sezonu, którzy nagle zapragnęli się pobawić (mowa o przynajmniej jeszcze jednym zagranicznym graczu), ale skoro nie załapali się na fotkę, to mają fuksa.
Przynajmniej nie dali się złapać!
No dobra, to nie jest śmieszne. To jest, kurwa, tragiczne. Od kilku dni wiele osób stoi na baczność, bo granie w piłkę znów jest zagrożone, w sobotę koło południa przekonaliśmy się o tym, że żartów nie ma. Sam Śląsk do sprawy podchodził bardzo poważnie – w przeciwieństwie do niektórych klubów, najpierw poczekano na wyniki testów, a dopiero później piłkarze wrócili do wspólnych zajęć. W międzyczasie przeprowadzono badania wydolnościowe – wszystko ostrożnie, w małych grupkach.
No ale co z tego, skoro potem przychodzą pan Exposito z panem Tamasem, ściągają portki i walą kloca na wszelkie wytyczne i zalecenia. Tak, wiemy, niezbyt to wyszukane, ale widząc taką głupotę, czasami po prostu brakuje słów.
Pozostaje mieć nadzieję, że niegrzeszący inteligencją panowie nie storpedują nam sezonu (bo to, że balują w czasie przygotowań, w sumie nam wisi). I że Śląsk równie poważnie co do powrotu do zajęć, podejdzie do kwestii ukarania swoich grajków.