– W I lidze założyliśmy grupę roboczą, która zajmowała się wcielaniem tych procedur i rozmawialiśmy w niej na tematów wdrażania protokołu. Doprecyzowaliśmy pewne rzeczy, bo mieliśmy też wiele pytań od klubów typu „jeśli rzecznik jest też fotoreporterem klubu, to co z nim?”. Podstawą bezkonfliktowego i prawidłowego wprowadzania tych obostrzeń jest rozmowa. Ja byłem zbudowany reakcją prezesów klubów w I lidze. Podeszli do tego odpowiedzialnie, profesjonalnie i udało się ten sezon dokończyć – mówi Marcin Janicki, prezes Pierwszej Ligi Piłkarskiej i przewodniczący rady nadzorczej Warty Poznań.
Warta Poznań awansowała do Ekstraklasy, a Marcin Janicki wciąż jest prezesem Pierwszej Ligi Piłkarskiej. I tak stan się utrzyma?
Nie wiem. To jest kwestia wyborów, porozumienia się, dogadania. I liga to świetny projekt sportowy. Zaangażowałem się w niego rok temu, gdy pracowałem jeszcze w GKS-ie Katowice, ale tamten sezon nie skończył się dobrymi wspomnieniami. W tym ostatnim roku skończyło się nadspodziewanie dobrze. Taki jest sport.
Trener Piotr Tworek mówi, że po tym co zrobił ŁKS w Ekstraklasa sam jest ciekawy tego, jak będzie wyglądał ten rok w wykonaniu Warty.
Ekstraklasa na pewno wiążę się z jeszcze większą dysproporcją między klubami niż miało to miejsce w I lidze. Mam tu na myśli na przykład kwestia budżetowe. Jeśli mówimy o tym, że przepaść między najmniejszym budżetem w I lidze a największy wynosi – tak szacunkowo – trzykrotność, to w Ekstraklasie może być to nawet dziesięciokrotność.
A wy już w I lidze nie byliście najbogatsi.
Oj, zdecydowanie nie. Bardzo daleko było nam do takiego miana. Ale jednak wywalczyliśmy ten awans. To gigantyczna praca sztabu szkoleniowego z trenerem Tworkiem na czele, dyrektora Grafa, a przede wszystkim piłkarzy, którzy pokazali na co ich stać. Przed sezonem mówiliśmy głównie o utrzymaniu na tym drugim poziomie rozgrywkowym. Stąd też moja osoba w klubie – miałem przygotować ten projekt pod kątem długofalowym, zbudować stabilizację. Ale przecież nikt nie będzie się obrażał na to, że wywalczyliśmy awans.
Awans przyszedł za szybko?
Kiedyś w GKS-ie powstało takie hasło, że może na awans nie zasługiwaliśmy. Ale tak bywa w futbolu, że czasami los czy sam wynik sportowy płata figle. Można snuć plany, rozpisywać to wszystko, wychodzić na wiele lat do przodu, a awans się po prostu robi. I już. Warta jest przykładem klubu, który ten awans po prostu zrobiła. Czy za szybko? Nie sądzę, żeby można było takie tezy stawiać. Mocarstwowych planów w samym klubie nie mieliśmy. Znamy swoje problemy, na przykład infrastrukturalne. Mnóstwo pracy przed nami, by te sprawy poukładać. Ale stwierdzenie „Warta zaplanowała ten awans” byłoby nadużyciem. Ten awans pięknie smakuje, bo awansowaliśmy po barażach i świetnej walce.
Ten termin na awans jest chyba jednak idealny, bo w przyszłym roku spada tylko jedna drużyna.
Można tak to ująć. Ale pamiętajmy, że ciągle jesteśmy w takim specyficznym okresie, który trwa właściwie od przerwania poprzedniego sezonu. Teraz mamy bardzo krótką przerwę, specyfika zbliżającego się sezonu też będzie ciekawa z uwagi na to, że powiększamy ligę. Z naszej perspektywy takiej krótkoterminowej dość istotne jest to, że mamy mało czasu. Krótka przerwa była dla wszystkich ekstraklasowiczów, ale my z uwagi na baraże mamy ją jeszcze krótszą.
Najpierw się badaliście czy trenowaliście?
Dzisiaj przeszliśmy badania. Przez ostatni tydzień piłkarze byli na krótkich urlopach. Ten tydzień zaczęliśmy od badań wymazowych dużej liczby osób i w zależności od wyników jutro chcielibyśmy wyjechać na mini-zgrupowanie.
Pytamy, bo przykłady z innych klubów są nielogiczne…
Widzimy takie generalne rozluźnienie w społeczeństwie. Wystarczy rzucić okiem na zdjęcia z morskich miejscowości czy znad jezior. Oczywiście, że trzeba jakoś z tym wirusem żyć, nie zamykać się w klatce, pracować, funkcjonować. Ale też trzeba się pilnować w tym wszystkim. My – jako kluby – zwłaszcza. Mówimy tutaj o dużej grupie ludzi – to nie tylko pierwszy zespół, ale młodzi wchodzący do drużyny, sztab, otoczenie zawodników. Musimy pilnować szlaków komunikacyjnych, wejść i wyjść z klubu. Stosujmy się do wytycznych, uważajmy, a jestem dobrej myśli.
A przewiduje pan, że mecze Ekstraklasy będą przekładane? Sytuacja z Superpucharem Polski jest wymowna.
Chciałbym, żeby ten mecz uświadomił nam wszystkim, o co toczy się gra i że nie jesteśmy nietykalni. Boję się trochę jesieni. Obserwujemy to na poziomie samorządów, stref biznesowych, bo dostajemy takie sygnały, że listopad może być najgorszy w kontekście zachorowań. Na pandemię trzeba spojrzeć nieco szerzej.
I liga wystartuje terminowo?
Nie widzę na ten moment przeciwwskazań. Kluby wracają do życia po urlopach, trwają badania dla wszystkim zespołów uczestniczących w Pucharze Polski. Czekamy na wyniki. Sam jestem ich ciekaw. Ocenimy jaka jest skala zarażeń, ale mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Wracamy do pracy z protokołami bezpieczeństwa i zrobimy wszystko, byśmy rozpoczęli i zakończyli sezon zgodnie z planem.
W I lidze było łatwiej czy trudniej wprowadzić te wszystkie procedury?
Może podam przykład. W I lidze zaproponowaliśmy, by stref bezpieczeństwa było mniej. W Ekstraklasie są cztery, ale my znamy infrastrukturę stadionów pierwszoligowych i uznaliśmy, że być może uproszczenie tego byłoby lepszym modelem. I takie rozwiązanie zostało wprowadzone. Założyliśmy też grupę roboczą, która zajmowała się wcielaniem tych procedur i rozmawialiśmy w niej na tematów wdrażania protokołu. Doprecyzowaliśmy pewne rzeczy, bo mieliśmy też wiele pytań od klubów typu „jeśli rzecznik jest też fotoreporterem klubu, to co z nim?”. Podstawą bezkonfliktowego i prawidłowego wprowadzania tych obostrzeń jest rozmowa. Ja byłem zbudowanym reakcją prezesów klubów w I lidze. Podeszli do tego odpowiedzialnie, profesjonalnie i udało się ten sezon dokończyć.
Wróćmy jeszcze do Warty Poznań. Robicie ciekawe transfery. Zaskakujące było to, jak ściągnęliście Mateusza Czyżyckiego z Odry. Jak do tego doszło, że tak sprawnie przekonaliście Odrę?
To kapitalna praca dyrektora Grafa i trenera Tworka. Przekonali zawodnika do tego, że Warta jest dobrym miejscem do rozwoju i do gry. Zresztą my w tej kwestii sportowej działamy bardzo higienicznie – dyrektor sportowy ma dużo wolności w tych działaniach. Oczywiście pewne rzeczy musi konsultować z właścicielem, ale co do zasady jeśli trener i dyrektor są za, to jest zielone światło. Podobnie było z Mateuszem. Nie wiem, jakich technik negocjacyjnych użył, ale udało się. Temat jego przyjścia toczył się od kilku miesięcy. Tym bardziej nas to cieszy.
Rozmowa z poranka WeszłoFM – naszych porannych audycji możecie słuchać na żywo codziennie od 7 do 10.
fot. 400mm.pl