Jak wiadomo, Wisła Płock nie pojechała na zgrupowanie, ponieważ u jednego z zawodników wykryto koronawirusa. To zdarzenie zapoczątkowało medialną ofensywę nowego prezesa płocczan, Tomasza Marca – i nie do końca wiadomo, czy on się chwali, czy żali.
Na początek zacytujmy fragment wywiadu z „Przeglądu Sportowego”:
– Wybraliśmy więc droższe testy wymazowe głównie dlatego, żeby mieć od razu pewność czy wszyscy nasi zawodnicy i pracownicy są zdrowi. Za przebadanie wszystkich osób, w tym piłkarzy i osób współpracujących z pierwszą drużyną zapłaciliśmy ok. 20 tys. zł.
– Badania przeprowadziliście przed pierwszym treningiem, a wyniki otrzymaliście już po nim?
– Tak niestety było. Pierwsze zajęcia zawsze są bardziej indywidualne. Zawodnicy mieli badania wydolnościowe i testy biegowe. Po czasie wiemy, że mogliśmy zaczekać do wyników, ale przypomnę, że nikt ze strony PZPN, Ekstraklasy SA czy Komisji Medycznej PZPN nie wydał do tej pory żadnych rekomendacji i zaleceń w sprawie powrotu do treningów. W klubie sami z siebie doszliśmy do wniosku, że należy przebadać zawodników i trenerów na koronawirusa po okresie urlopowym. Po ostatniej kolejce poprzedniego sezonu kluby zostały ze sprawami COVID-19 zostawione same sobie.
Czyli tak…
Facet wydał 20 000 złotych z klubowej kasy na badania piłkarzy po urlopach, ale nie zaczekał na wyniki, tylko po prostu wznowiono zajęcia. Potem wyniki przyszły, okazało się, że wśród piłkarzy jest osoba zakażona. I teraz nie ma ani 20 000 złotych, ani drużyny, bo zawodnicy siedzą w domach. Po prostu mistrz.
I do kogo ma pretensje? Oczywiście do Ekstraklasy SA i PZPN, bo przecież oni powinni pomyśleć za niego.
To w ogóle interesujące, że świat od miesięcy zmaga się z wirusem, każda firma stosuje własne metody ograniczania ryzyka, natomiast kluby piłkarskie (niektóre) dysponujące wielomilionowymi budżetami i własnymi lekarzami, czekają na „rekomendacje”. Czy pan Tomasz codziennie czeka na rekomendacje w sprawie mycia rąk i noszenia maseczek? Straż pożarna wysyła mu rekomendacje w sprawie wyłączania żelazka? No chyba już było wystarczająco czasu, aby się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości i zastanowić nad odpowiednimi środkami ostrożności. Ekstraklasa i PZPN zrobiły bardzo dużo, by poprzedni sezon w ogóle dokończyć, ale teraz mają codziennie przypominać o wirusie? A klubowy lekarz to od czego jest? Bierze jakąś pensję czy nie?
Zakażeń nie da się uniknąć – jest to dla wszystkich jasne. Ale dopuszczenia zawodników do treningu przed wynikami badań da się uniknąć jak najbardziej i to jest oczywista odpowiedzialność prezesa Wisły Płock, a nie nikogo innego.