Wśród wielu zalet Janusza Filipiaka i prowadzonej przez niego Cracovii, należy z pewnością wymienić umiejętność liczenia pieniędzy. Filipiak ma ich w końcu tak dużo, że bez dobrze opanowanej tabliczki mnożenia i szybkiego dodawania w pamięci mógłby się zagubić. Ale nawet najwięksi fani jego matematycznego talentu nie mogli przewidzieć, jak fantastycznie podliczona zostanie kwestia kar za korupcję dla “Pasów”. Dziś Komisja Dyscyplinarna PZPN-u wydała lakoniczny komunikat o potężnych konsekwencjach za korupcję sprzed 15 lat: Cracovia zapłaci astronomiczną kwotę 1 (jednego) miliona złotych oraz rozpocznie sezon z potężnym brzemieniem w postaci 5 (pięciu) ujemnych punktów.
Co więcej – jest to kara, którą Cracovia sama zaproponowała Komisji w ramach dobrowolnego poddania się karze. Człowiek, który to wszystko podliczył i zaproponował PZPN-owi, a potem jeszcze uzyskał zaakceptowanie tej kary, powinien dostać Nobla w dziedzinie matematyki.
Słuchajcie, my wszystko rozumiemy “takie były czasy”, “inaczej się nie dało”. Ale mimo wszystko – Cracovia kupiła sobie awans do Ekstraklasy. Stało się to za sprawą ludzi bezpośrednio zaangażowanych w działanie klubu, dotyczyło to takiej liczby meczów, która nie pozostawiała żadnych wątpliwości co do losów promocji. Oczywiście, Cracovia może tysiąc razy podkreślać, że to już inny klub, inni piłkarze, że tak naprawdę to w życiu na oczy nie widziała tych osób, które otrzymały sądowe wyroki w sprawie. Ale fakty są takie, że Pasy zrobiły nieuczciwie awans do wyższej ligi.
I jak za to zapłacą?
Milion złotych to w realiach ekstraklasowych nieco większa porcja frytek. Ale już pal licho wysokość tej kwoty. Kluczowa jest informacja, że Cracovia za ofiarowanie pieniędzy w zamian za korzyść punktową będzie musiała… ofiarować pieniądze w zamian za korzyść punktową. Tak trzeba to nazwać, pieniądze zamiast bardziej okazałego odjęcia punktów. Poza tym minus pięć “oczek” w sezonie, w którym spada jeden zespół: tak naprawdę to żadna kara, zwłaszcza w kontekście poprzednich wyroków, które zazwyczaj kończyły się degradacją korumpujących klubów. Aha, szczegół, ale w sumie istotny – za triumf w Pucharze Polski Cracovia otrzyma 3 miliony złotych. Czyli po prostu jedną trzecią trzeba będzie odesłać do związku.
Pogoń Siedlce za zastrzyki witaminowe dla 7 piłkarzy dostaje -6 punktów. Cracovia za korupcję w sezonie zakończonym awansem dostaje -5 punktów. Co tu się wydarzyło? O co tu chodzi?
Mamy wrażenie, że smutna prawda jest taka: bogatemu wolno więcej. Cracovii nie odmawiamy, to fajny, sympatyczny klub, zdobywca Pucharu Polski, ma świetnego trenera, ostatnio rozsądnie inwestuje swoje pieniądze. Ale za korupcję zapłacili w Polsce właściwie wszyscy, wiele klubów tą najbardziej srogą cenę, jaką jest degradacja. Cracovia tymczasem wychodzi z tego wirażu szczuplejsza o parę groszy oraz dwa nieudane mecze.
Milion złotych i 5 ujemnych punktów. Wyobraźmy sobie, że ktoś udowadnia korupcję w minionym sezonie. Kara byłaby taka sama? No nie byłaby, bo to najcięższy grzech świata sportu, grzech, po którym pokuta powinna być długa i bolesna. PZPN twierdzi inaczej. Mamy nadzieję, że nie będzie to odczytane jako zachęta, by próbować podobnych sztuczek w przyszłości.
Fot.400mm.pl