Ostatnia kolejka Ekstraklasy nie stała na najwyższym poziomie. Gdyby jakiś szaleniec wpadł na pomysł napisania petycji, której celem byłoby dalsze granie, wszamalibyśmy i tę kartkę, i długopis. Wymowne było to, że do pewnego momentu nasza jedenastka kozaków była naciągana jak koszulka w rozmiarze “M” na Ryszardzie Kaliszu. Mielibyśmy spory ból głowy, na szczęście Lech Poznań podrzucił nam Aspirynę. Z Jagą dał koncert i można było wrzucić połowę drużyny.
Wcześniej komfort był tylko w przypadku bramkarzy. Świetnie zagrał debiutujący w lidze Kacper Krzepisz. Nawet jak zrobił karnego, to za chwilę go obronił. Podobać mogli się Jakub Osobiński i Frantisek Plach. Bardzo dobrze, nie po raz pierwszy zresztą, wypadł Martin Chudy. Jednak w tym samym meczu stawkę pogodził Konrad Forenc, który wrócił do klatki po pięciu miesiącach. Zapewnił Zagłębiu wygraną w Zabrzu. Okej, może nie do końca, bo ktoś też musiał strzelać gole, ale ujmijmy to tak – on podłożył tory pod pociąg, który poprowadzili Starzyński i koledzy.
PIĄTKA Z LECHA
Ale w polu było dość bryndzowato. I tu wjechał Lech. Skuteczny w obronie i grający z rozmachem w ataku. Już po 4o minutach Jagiellonia miała w plecaku czwórkę, a przecież Kolejorz mógł zapakował jeszcze kilka goli – choćby dwa strzały w poprzeczkę były minimalnymi pomyłkami. Pozostało nam sypnąć wyróżnieniami.
No i tak. Świetnie pożegnanie z Poznaniem zaliczył Christian Gytkjaer – pewniak. Dani Ramirez rzucił dwie asysty, a przecież cały czas był aktywny i tych liczb mógł wypracować jeszcze więcej. Pedro Tiba zdominował środek pola, Lech w ogóle nie odczuł trochę słabszego dnia Modera, a przecież po drugiej stronie nie grali juniorzy, tylko Taras Romanczuk i Martin Pospisil. Dalej: Tymoteusz Puchacz, który sprawia wrażenie tak naładowanego energią gościa, że dla niego nowy sezon mógłby zacząć się jutro. Do tego Djordje Crnomarković, który po wpadce w Krakowie znów udowodnił, że się ogarnął, grając bardzo pewnie i mądrze.
To już piątka, a przecież moglibyśmy wyróżnić też choćby Jakuba Kamińskiego, który strzelił bramkę i miał spory udział przy kolejnej. Robert Gumny miejsce w drużynie też przegrał minimalnie.
PEDRO TIBA I DANI RAMIREZ Z ABONAMENTEM W KOZAKACH
Ale warto zwrócić uwagę również na inną rzecz. Liczba nominacji Tiby i Ramireza pozwala im wygrać klasyfikację kozaków. Może i nie jest to najbardziej obiektywna statystyka przy ocenie zawodników, często promowani są w ten sposób gracze chimeryczni, ale coś jednak mówi. W tym wypadku to, że to piłkarze Lecha dali nam najwięcej popisów. Skoro się na chwilę żegnamy z kozakami, to łapcie w ramach podsumowania całą klasyfikację, która powstała na podstawie liczby nominacji.
- 9 nominacji: Pedro Tiba, Dani Ramirez (raz w badziewiakach)
- 7 nominacji: Christian Gytkjaer (raz w badziewiakach), Dante Stipica (raz w badziewiakach), Dominik Furman (dwa razy w badziewiakach)
- 6 nominacji: Flavio Paixao, Kamil Jóźwiak (raz w badziewiakach), Sasza Żivec (raz w badziewiakach), Dusan Kuciak (dwa razy w badziewiakach)
- 5 nominacji: Paweł Wszołek, Tymoteusz Puchacz, Jose Kante (raz w badziewiakach), Jesus Jimenez (raz w badziewiakach), Igor Angulo (raz w badziewiakach), Alan Czerwiński (raz w badziewiakach), Filip Starzyński (raz w badziewiakach), Jesus Imaz (cztery razy w badziewiakach)
Lech rządzi. W przypadku Legii nominacje rozłożyły się na większą liczbę graczy (18 do 15), ale i całościowo to Kolejorz zebrał trochę więcej wyróżnień. Ale to w ramach ciekawostki. Tak dla formalności nasza jedenastka po ostatniej kolejce.
Skoro podsumowaliśmy kozaków, no to to samo w przypadku badziewiaków. Zeszliśmy szczebel niżej, bo wiadomo – trenerzy z reguły nie są samobójcami, więc badziewiacy często lądują na ławkach.
- 7 nominacji: Jan Sobociński
- 6 nominacji: Ognjen Gnjatić, Thomas Daehne (raz w kozakach), Maciej Jankowski (trzy razy w kozakach)
- 5 nominacji: Sebastian Musiolik (raz w kozakach)
- 4 nominacje: Fabian Serrarens, Adam Marciniak, Marcin Wasilewski, Michalis Manias, Pirulo (raz w kozakach), Daniel Bartl (raz w kozakach), Arkadiusz Malarz (dwa razy w kozakach), Mateusz Szwoch (dwa razy w kozakach), Erik Exposito (trzy razy w kozakach), Kostas Triantafyllopoulos (trzy razy w kozakach), Jesus Imaz (pięć razy w kozakach)
Tak, Imaz obskoczył oba zestawienia – trudno było przejść obojętnie obok jego gry.
Jedenastki możecie zobaczyć także w Lidze Minus, w której każdy przygotował takie zestawienie z całego sezonu.
Fot. FotoPyK