Reklama

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Zaginął Łukasz Teodorczyk

redakcja

Autor:redakcja

17 lipca 2020, 10:21 • 3 min czytania 20 komentarzy

Pamiętacie jeszcze, jak Łukasz Teodorczyk seryjnie strzelał w klubie bramki, a selekcjoner reprezentacji Polski widział w nim pożytecznego dżokera, którego zabierał na mundial? My też już prawie nie. W tym momencie były król strzelców Jupiler League mógłby sobie zbić piątkę z Kownackim – obaj są wielkimi przegranymi sezonu.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Zaginął Łukasz Teodorczyk

Z tym, że Teodorczyk ma większą ciągłość, chciałoby się powiedzieć: jest mniej chimeryczny w swojej mierności. Odkąd pojechał na mundial, kolejne dwa lata to jedna wielka porażka – poza kontem bankowym, które na pewno się zgadza.

Teodorczyk, który kosztował Udinese 3,5 miliona euro, zaczął grę w nowym klubie fenomenalnie: od ośmiu kolejek, podczas których nic nie strzelił. Potem zmagał się trochę z urazami. Aż wreszcie przyszedł wielki dzień:

17 lutego 2019. Domowy mecz z Chievo Veroną. Teodorczyk wchodzi na osiem minut. I strzela zwycięską bramkę. Przełamanie.

Z tym, że jednak nie przełamanie, bo od tamtego gola nic nie strzelił, nigdzie. To znaczy, może na treningach. Ale i tu pewności nie ma.

Reklama

Obejrzyjmy tę piękną bramkę. Teodorczyk marnuje karnego. Ale dobija. Coś niebywałego. Od 3:25.

Teodorczyk, oddajmy mu, ostatnio grał we wszystkich meczach Udinese po przerwie pandemicznej. Jest to osiągnięcie, bo przed pandemią rozegrał w bieżącym sezonie Serie A całe 39 minut. Potem? 172 minuty. Raz nawet – z Atalantą – wyszedł w pierwszym składzie. Poza tym dwukrotnie przed pandemią wystąpił tez w Coppa Italia – 90 minut z Bologną, 45 minut z Juve. Wiele to nie zmieniło, bramki jak nie było, tak nie ma.

Jeden gol przez dwa sezony. Te sezony przełożyły się na nieco ponad siedemset minut.

Chyba czas na zejście o szczebel niżej

Teodorczyk ma w Udine jeszcze dwa lata kontraktu. Coś nam podpowiada, że jakby dostał jakąkolwiek ofertę, to w klubie nie zapieraliby się rękami i nogami, żeby go zatrzymać. Ale coś nam też podpowiada, że o Teodorczyka, który podpisywał kontrakt we Włoszech w lepszych dla siebie czasach, nikt zabijał się nie będzie. Chętni – jasne. Ale nikt, kto zapłaci mu porównywalne pieniądze na umowie. Klasyczny pat.

Teodorczyk do najstarszych nie należy, 29 lat – dziś dla napastnika to jest bardzo dobry wiek. Ale te dwa, kto wie, czy nie najlepsze metrykalnie lata, stracił. Czy straciła na tym polska piłka – napastników jednak jakichś tam mamy, szczególnie do pełnienia takiej roli, jaką pełnił Teodorczyk. Mimo wszystko mamy nadzieję, że polski napastnik spróbuje w najbliższym sezonie wznowić karierę, zamiast walczyć o pierwsze miejsce w rankingu najgorszych przygód polskich piłkarzy w zagranicznych klubach, gdzieś tam flirtując z karierą Piotra Świerczewskiego w Premier League.

Reklama

Dzisiaj Łukasz musi sobie odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie – co chce w życiu robić? We Włoszech nadal może bić głową w ścianę, kasować przyjemne przelewy co miesiąc, ale sportowo skazywać się na nicość. Tam – tak się przynajmniej wydaje – jest już spalony. Ale przecież w słabszych ligach strzelać potrafił. W belgijskiej Jupiler League miał 37 goli w 71 meczach. Na Ukrainie – 10 goli w 24 spotkaniach. W Ekstraklasie – 33 trafienia w 80 występach. Może to czas, żeby na drabinie zejść o szczebelek niżej?

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

20 komentarzy

Loading...