Reklama

Ogrywanie juniorów kosztem widzów

redakcja

Autor:redakcja

15 lipca 2020, 23:04 • 3 min czytania 35 komentarzy

Kto oglądał mecz Lechii z Legią, ten stracił czas. Wiemy, jest już po sezonie. Tak, wprowadzanie młodzieży. Jasne, Legia mogła odczuwać trudy świętowania. Oczywiście, Lechia ma w głowie głównie Puchar Polski. Ale niestety, musimy napisać prawdę o tym meczu – nie dało się tego oglądać.

Ogrywanie juniorów kosztem widzów

W pierwszej połowie najgroźniejszym i jedyny celnym strzałem było uderzenie Gajosa po wolnym, które ledwo doturlało się do Cierzniaka. Innych akcji zero. Powiedzieć, że to był sparing, to obrazić sparing. Powiedzieć, że to treningowa gierka Stokowca i Vukovicia, to obrazić treningowe gierki Stokowca i Vukovicia.

W drugiej… no było lepiej

Oczywiście niewiele lepiej, ale lepiej. Do skrótu bez większego przypału można wyciąć w zasadzie tylko jedną akcję – strzał Slisza sprzed pola karnego. Slisz holował piłkę, oddał do Wszołka, a obrońcy Lechii stwierdzili, że skoro oddał piłkę, to już nie trzeba go kryć (mają łeb!). Dostał piłkę zwrotną, uderzył po ziemi, Kuciak dobrze się zachował. To jedyna sytuacja, gdy mógł mu skoczyć puls. Poza tym…

  • Wszołek wyłożył piłkę Włodarczykowi, ale ten strzelił w kierunku nieba (serio),
  • Astiz doszedł do sytuacji strzeleckiej po rogu (dobrze nabiegał, ale walnął w trybuny),
  • Cholewak po zamieszaniu po rzucie rożnym zaatakował kibiców,
  • Slisz uderzył z wolnego w Kuciaka,
  • Haydary odjechał na boku Stolarskiemu, dośrodkował, był rykoszet, piłka spadła w drugie tempo na głowę Flavio, któremu a) rozjechały się nogi, b) musiał cofać się po piłkę, c) w momencie oddania strzału praktycznie upadał.

Nie licząc kilku nieudanych prób z dystansu, to by było na tyle.

Jak wypadła młodzież?

Ujmijmy to tak – gdyby ci chłopcy byli wprowadzani w normalnych warunkach, dokoptowani do dobrze funkcjonującej drużyny, ich gra wyglądałaby pewnie inaczej. Żaden z nich nie wyglądał jak gość, który chce się pokazać i zostać w drużynie na dłużej.

Reklama

Jedźmy po kolei. Kryeziu – same proste wybory. Kałuziński – podobnie. Urbański – miewał próby obarczone lekkim ryzykiem, ale w większości nieudane. Pyrdoł – dramat. Cielemęcki – niedokładny. Włodarczyk – zmarnowana setka. Kobryń – kilka udanych interwencji, ale ten mecz to żadna weryfikacja. Rosołek – miał jedną okazję strzelecką, to nie trafił w piłkę. Mosór – grał za krótko, by cokolwiek powiedzieć. Chcielibyśmy napisać wam coś o tym, jak wypadli ci młodzieżowcy, ale serio nie ma o czym. Trudno to nazwać poważnym testem w ESA. Każdy z nich zaliczył mniej lub bardziej anonimowy mecz. A szkoda, bo kiedy się pokazać, jak nie teraz? 

Ale nie chcemy się wyzłośliwiać – ich czas jeszcze przyjdzie. Wyglądało to blado, ale z czegoś trzeba wyciągnąć przecież lekcję. Najgorsze, że ci teoretycznie doświadczeni też wyglądali blado. Cholewiak prezentował tragiczny poziom, nie przeprowadził praktycznie żadnej udanej akcji. Wszołek próbował szarpać, ale zdecydowanie zbyt rzadko. Zwoliński i Paixao byli kompletnie odcięci od podań, bo środek pola w Lechii nie funkcjonował. Gajos z kolei…

Nie no, zapomnijmy o tym meczu.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

35 komentarzy

Loading...