Reklama

Vuković: „Jestem zwolennikiem tego, żeby iść w sprawdzone w ESA nazwiska”

redakcja

Autor:redakcja

13 lipca 2020, 20:24 • 8 min czytania 17 komentarzy

O przełomowym jego zdaniem momencie sezonu. Kto był dla niego największym zaskoczeniem in plus w Legii, a kto w lidze. O tym czy w polityce transferowej Legia dalej zamierza stawiać głównie na zawodników, którzy zaistnieli w lidze. Czy zamierza grać w ostatnich dwóch kolejkach młodzieżą, a także dlaczego zagra Inaki Astiz. Dlaczego rozczarowała go Korona Kielce, a także o podziwie dla Piasta Gliwice. O tym wszystkim rozmawiali z trenerem mistrza Polski, Aleksandarem Vukoviciem, w Lidze.PL Łukasz Trałka, Jakub Wawrzyniak, Michał Żewłakow i Miroslav Radovic.

Vuković: „Jestem zwolennikiem tego, żeby iść w sprawdzone w ESA nazwiska”
ŁUKASZ TRAŁKA: – Która z decyzji była najtrudniejsza dla trenera jeśli chodzi o rozstania z zawodnikami?

Dobrze się składa, że Rado jest w studio. Myślę, że dla mnie osobiście największa i najtrudniejsza była właśnie ta świadomość, że jakby tutaj nie jestem w stanie nic zmienić. Nie było żadną tajemnicą, że z Rado to nie tylko relacje trener-zawodnik, tylko jest więcej takiego sentymentu, dlatego też trudniej było o taką decyzję i zaakceptowanie tego, że nie da się pewnych rzeczy inaczej potraktować.

Natomiast większość decyzji, które podejmowałem – byłem ich w stu procentach pewien. Nie czuję też tutaj żadnego wielkiego bólu, bu nie uważam, żebym komukolwiek wyrządzał krzywdę, kiedy mówię prosto w twarz, jasno i klarownie, że nie widzę możliwości dalszej współpracy, bo uważam, że w tym jak chcę grać ten ktoś nie jest potrzebny. Sami wiecie, zawodnik woli usłyszeć takie coś otwarcie i od razu, niż gdyby gdzieś to było owijane w bawełnę, gdyby gdzieś uciekano od takich zdecydowanych ruchów.

Wiadomo, że teraz jest trochę łatwiej, ponieważ kilku ludzi da mi spokój, powie: OK, trener się obronił. Ale jestem takim człowiekiem, że byłem tych decyzji pewien również w momencie, kiedy nie szło, kiedy nie wygrywaliśmy mecz za meczem. Teraz jest mi łatwiej w tym względzie, że więcej ludzi jest mi w stanie troszeczkę bardziej zaufać.

ŁUKASZ TRAŁKA: Według jakiego klucza trener ściągał zawodników? Co było najistotniejsze?

Kluczem była znajomość potrzeb klubu, potrzeb drużyny. Legia to nie jest dla mnie klub, do którego wchodzę i muszę się go uczyć, gdzie potrzebowałbym czasu aby wiedzieć jaki typ zawodnika jest potrzebny. I to, że medialnie ktoś jest przedstawiany jako super gwiazda, a ktoś inny jest niedoceniany – dla mnie to nie ma żadnego znaczenia. Próbowałem się przez jakiś czas tłumaczyć, później machnąłem ręką. Ludzie chcą wierzyć w to, co jest im wmawiane. Albo nie chcą zmieniać swojego zdania.

Reklama

Ja naprawdę nie mam i nie miałem żadnego konfliktu z żadnym zawodnikiem podczas swojej przygody. To jak działałem nie miało też żadnych związków z jakimiś emocjami, czy kogoś lubię czy nie lubię. To zawsze była moja chłodna ocena dotycząca tego czego drużyna potrzebuje, kto jej może dać więcej.

Nie miałem wątpliwości, że Kante da drużynie więcej, niż wszyscy dookoła uważają. Dla mnie to było proste, tylko trzeba było tego dokonać. Tak samo nie miałem wątpliwości, że Antolić jest piłkarzem, który będzie niedoceniany tylko przez ludzi nie rozumiejących o co chodzi na boisku i czego potrzebuje zespół. Tak można wymieniać więcej nazwisk, które na początku sezonu ktoś uznawał za niegodne tego, żeby reprezentować Legię, a dzisiaj te opinie się zmieniły. Ja uważam, że to jedno z zadań trenera – takie rzeczy widzieć. Nie sugerować się tym, co się mówi dookoła, bo nie na tym to polega.

JAKUB WAWRZYNIAK: Vuko, dwa pytania. Był twoim zdaniem jakiś przełomowy mecz w tym sezonie, w którym Legia się odmieniła? I drugie, czy jest ktoś, kto w przeciągu sezonu absolutnie zaskoczył cię na plus?

Nie odkryję tajemnicy, gdy powie, że mecz z Lechem w pierwszej fazie sezonu był takim meczem. Byliśmy po dwóch porażkach, ale ja mimo wszystko wiedziałem, że idziemy w dobrym kierunku. Przegrywając z Lechem 0:1, to jak drużyna zareagowała… Wszyscy z was, którzy byliście w Legii, wiecie jak ciężko w pewnym momencie jest iść dalej, dalej wierzyć, dalej pchać, nawet nieważne jak mocno jesteś zmotywowany i chcesz, to jest taka nagonka, taki negatyw wszechobecny, że łatwo jest stracić po prostu chęć powalczenia. A w tamtym momencie to co zrobiła drużyna… Powiedziałem to na koniec sezonu, że to był najdumniejszy moment w mojej przygodzie trenerskiej. Nie ma nic fajniejszego, niż widzieć drużynę, która nie rezygnuje, dalej robi swoje, nie załamuje się, i jeszcze do tego zostaje nagrodzona, wygrywa 2:1, a później łapie stabilizację i ma dużo mnij problemów.

Jeśli chodzi o chłopaków, którzy zaskoczyli na plus, to jest ich kilku. Nie byłem stuprocentowo przekonany przed tym sezonem, że Karbownik da drużynie tyle. Wiedziałem, że jest to chłopak, który ma świetną głowę, nie czuje stresu i dam mu szansę, a on nie pęknie, spróbuje zrobić swoje należycie. Ale w życiu nie spodziewałem się, że chłopak będzie miażdżył na boisku i grał tak, że serce rosło. Na drugim biegunie doświadczony piłkarz, którego wzięliśmy przed sezonem – Igor Lewczuk. Wzięliśmy go, ja osobiście z taką delikatną wątpliwością: czy po powrocie, w tym wieku, jeszcze będzie wartością dodaną. I jak będzie reagował w momencie, kiedy nie będzie wyborem numer jeden. A później dał mi bardzo dużo, nadspodziewanie dużo jeśli chodzi o moje oczekiwania przed sezonem. Takich nazwisk jest kilka.

MICHAŁ ŻEWŁAKOW: Vuko, mam pytanie o młodych piłkarzy. Media nie dają wam się nacieszyć mistrzostwem i już są pytania o kolejne wzmocnienia składu. Ale też powstał nowy ośrodek treningowy, to też sygnał stawiania na młodzież. Jak patrzysz na ten aspekt? Czy w najbliższych meczach możemy się spodziewać, że zadebiutuje syn Piotrka Włodarczyka czy młody Ariel Mosór? Bo ci młodzi powolutku dojrzewają.

Na pewno jeśli już to się wydarzy, to nie dlatego, że to jest syn Piotrka Włodarczyka. Ale to jest dobre, bo przychodzi taki moment u trenera, że musi podnieść głos, trochę gorzej zawodnika potraktować, nie tylko młodego. Bardzo często nachodzi mnie refleksja: to jest czyjś syn. To czyjeś dziecko. To często u mnie obecne.

Natomiast tak, teraz będzie okazja do tego, żeby dać szansę debiutu młodemu zawodnikowi. Nie chcę robić tego na zasadzie rozdawania miejsc, bo zawsze powtarzam, że młody piłkarz musi na swoją szansę zasłużyć tak samo jak ten starszy. Ja już widzę reakcję tych, którzy nie będą rozumieć tego, że Inaki Astiz zagra przynajmniej w jednym z najbliższych meczów. Będą pytania: dlaczego nie jakiś młody. Dlatego, że ten Inaki Astiz też przez cały rok ciężko pracuje i to, że ma trzydzieści parę lat, nie pozbywa go prawa na to, żeby w takim momencie dostać swoją szansę. Ja zawsze będę patrzył na to w ten sposób, rozumiejąc potrzeby i politykę klubu, ona jest taka, że młody piłkarz musi dostać pewien większy kredyt zaufania, musimy na to patrzeć, natomiast nigdy nic na wyrost. Nigdy za darmo i tylko dlatego, że ktoś jest młody.

Reklama
JAKUB WAWRZYNIAK: Vuko, odpowiadasz od dwóch dni tylko na pytania dotyczące Legii. A jest drużyna w ESA, która cię pozytywni zaskoczyło? Na minus pewnie nie będziesz chciał powiedzieć kto cię zaskoczył.

Dlaczego, nie uciekam od tego. Korona Kielce. Klub, do którego też mam delikatny sentyment i bardzo żałuję, że to się tak skończyło. Wydaje mi się, że ta drużyna jest lepsza jeśli chodzi o potencjał piłkarski niż to pokazuje tabela. Tylko tam za późno zaczęło dziać się coś dobrego – mówię o tym szczególnie, jak już był trener Bartoszek. A wtedy już było praktycznie po wszystkim.

Jest kilka drużyn, które na pewno można pochwalić, choć nie osiągnęły jakiegoś super rezultatu. Aczkolwiek uważam, że dla Rakowa Częstochowa to super rezultat – beniaminek, ze swoim sposobem grania, ze swoim stylem, spokojnie się utrzymał i było gotowy zaoferować coś nowego. Na pewno Piast Gliwice dla mnie jest drużyną godną podziwu, bo ok, jeden sezon można uznać, że mógłby być fartowny, że można to zrzucić na jakieś czynniki. Natomiast jeśli w kolejnym sezonie drużyna jest w stanie grać tak samo dobrze, to jest dowód solidności pracy i jakości. Teraz coś dla Łukasza: Lech bardzo dobrze grał, szczególnie po przerwie wywołanej pandemią. Ustabilizowali się i na pewno jeśli będą szli w tym kierunku, to będzie bardzo duży plus dla nich. Również Wisła Kraków za trenera Skowronka – to, co zrobili przed przerwą na pandemię, to był bardzo, bardzo duży postęp. Z drużyny, która była praktycznie skazana na spadek, szybko się podnieśli.

ŁUKASZ TRAŁKA: Ja mam jeszcze pytanie jeśli chodzi o wzmocnienia. Mówiłeś, że potrzebujecie 5-6 nazwisk. Czy celujecie w ligowców, najlepszych z ESA, czy też będziecie szukali za grubsze pieniądze zawodników z mocniejszych lig?

To jest mocno uzależnione od możliwości, jakie dostajemy od zarządu klubu i informacji, jakimi środkami dysponujemy. Ja jestem zwolennikiem tego, żeby iść w sprawdzone nazwiska i to też się sprawdza. Ci ludzie, którzy potwierdzili się w Ekstraklasie, grając w jednym czy większej liczbie sezonów, wyróżniając się tutaj, przy dobrym tajmingu, kiedy kończą im się lub za chwilę będą się kończyć kontrakty – można zrobić bardzo dobre transfery. Mladenović jest takim transferem. Myślę, że jest na pewno w ESA kilku zawodników, nawet takich, którym kończą się kontrakty, którzy daliby dużo tej drużynie.

Natomiast transfer Luquinhasa chociażby pokazuje, że nasz skauting na czele z Tomaszem Kiełbowiczem działa i w tamtym kierunku też trzeba patrzeć. Nie uciekam od prób sprowadzenia jakości zza granicy. Wszystko z umiarem, z głową.

Cały program obejrzycie tutaj:

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...