Reklama

Festiwal błędów w wykonaniu Lechii. Gra o puchary będzie ciekawsza

redakcja

Autor:redakcja

05 lipca 2020, 00:15 • 3 min czytania 9 komentarzy

Wiele kart w lidze do rozdania już nie ma, ale walka o puchary – i owszem, ten serial może potrwać do końca. Po części dlatego, że kluczowy w tej układance jest Puchar Polski. Po części dlatego, że o czwarte miejsce, które może być premiowane grą w Europie, walczy wciąż całkiem spora stawka. Wygrana w Gdańsku daje Cracovii szansę na rezerwową opcję, nawet w wypadku fiaska z Legią we wtorek.

Festiwal błędów w wykonaniu Lechii. Gra o puchary będzie ciekawsza

Ze Gomes. Ostatnio miał dobry czas. Widać było, że ta fantazja, poparta umiejętnościami technicznymi, zaczyna dawać owoce. ALE dawała na boku pomocy. Gdzie dostawał piłkę i mógł się z nią rozpędzić. Dograć tak, jak dograł ostatnio na strzał z powietrza Zwolińskiemu. Ze Gomes może ma talent, ale nie taki, by i sobie dograć, i wykończyć – gra na dziewiątce, którą z ławki oglądali Paixao i Zwoliński, żadnych owoców nie przyniosła.

Gra Lechii się nie kleiła w tym meczu zupełnie. Z pierwszej połowy można było zapamiętać chyba tylko to, jak Tobers mało nie zabił się na piłce, a także niemrawe próby powrotu do uprawiania futbolu w wykonaniu Lipskiego. Czasem jako tako wrzucił piłkę ze stałego fragmentu Pietrzak i to by było na tyle.

Cracovia wiele lepiej w pierwszej połowie nie wyglądała, choć oddajmy jej, że skonstruowała niezłą akcję zakończoną plasowanym uderzeniem Van Amersfoorta, który nogą obronił Kuciak. Coś tam zdziałać próbował też Lopes, oddając na przykład potężny strzał z powietrza, który chybił celu, ale generalnie to był taki typ meczowego dżemiku, w którym komentatorzy muszą podkreślać, że JEST DUŻA WILGOTNOŚĆ POWIETRZA, więc ciężko się gra.

Druga połowa zaczęła się od fangi w nos Lechii.

Powiedzieć, że gdańszczanie sami sobie zgotowali ten los, to nic nie powiedzieć. Kuciak wybija piłkę w kuriozalny sposób – żadnego pressingu, a ten wali w aut, dziesięć metrów od jakiegokolwiek z partnerów. Z tego idzie akcja, wrzutka, tam spryt Lopesa razy totalny chaos w wykonaniu stoperów Lechii i robi się 0:1 dla Pasów.

Reklama

Stokowiec po paru minutach zdjął Ze Gomesa i Conrado, wpuszczając Zwolaka i – uwaga uwaga – Haydarego. Afgańczyk przypomniał o swoim istnieniu pierwszy raz od marca. Nie powiemy, raz zrobił jakąś niezłą akcję, trochę w stylu bramki, jaką strzelił Legii Kamiński – zejście do środka, strzał po długim słupku. Ale różnica między jednym a drugim uderzeniem jednak zasadnicza. Odnotujmy, że jednak bardziej zapamiętamy go z podania w aut, po którym komentatorzy w pierwszej chwili sądzili, że może ktoś leży i to takie fair play.

Stokowiec uznał po kolejnych minutach, że może przydałoby się jeszcze rzucić do boju Paixao, ale ten ledwo zameldował się na murawie, a już było 0:2. W czym pomógł, bo w pierwszym kontakcie z piłką źle zagrał do Kubickiego, co uruchomiło akcję Cracovii. Potem znowu trochę piłkarskich jaj – próba odbioru Tobersa, potem próba wślizgu, zarazem pół pola karnego zostawione dla Cracovii – ale też i przytomne odegranie Loshaja do wbiegającego bez opieki Siplaka, który spokojnie skończył akcję.

Lechia coś jeszcze próbowała zrobić, ale kleju w akcjach wciąż nie było. Centry, czasem po nich jakieś zamieszanie. Nieczyste uderzenie Zwolińskiego, w końcu doliczony czas gry, ręka Paixao w polu karnym i pewnie wykonana jedenastka – strzelcem Hanca.

Paixao, nie ma co, zmiana życia. Dobry dżoker, tylko dla ferajny Probierza.

Lechia, która do tej pory była bezbłędna w fazie mistrzowskiej, notując komplet punktów, kończy więc swoją passę. Mogło być wtarabanienie się na podium – przynajmniej do jutra – a jest podanie Pasom tlenu. To trzecie w tym sezonie zwycięstwo Cracovii z Lechią. Jakby krakowski zespół cały rok grał z gdańszczanami, mistrzostwo murowane. Sęk w tym, że to samo mógłby powiedzieć ŁKS o meczach z Cracovią. Ale nie ma co się wyzłośliwiać z Pasów po 3:0 – dobry prognostyk dla nich przed półfinałem Pucharu Polski.

Fot. Newspix

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Conrado odchodzi z Lechii. „Noszenie tej koszulki było dla mnie zaszczytem”

Bartosz Lodko
1
Conrado odchodzi z Lechii. „Noszenie tej koszulki było dla mnie zaszczytem”
Hiszpania

Zmiany u Kamila Jóźwiaka. Wcześniej grał mało, teraz przestał grać w ogóle

Bartosz Lodko
2
Zmiany u Kamila Jóźwiaka. Wcześniej grał mało, teraz przestał grać w ogóle

Komentarze

9 komentarzy

Loading...